Książka "Forever after all" przyciągnęła mnie do siebie, gdy tylko przeczytałam jej opis. Już po kilku zdaniach blurbu wiedziałam, że to historia dla mnie i intuicja mnie nie zawiodła. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Cathariny Maura, ale już teraz wiem, że nie ostatnie, bo jestem zauroczona stworzoną przez nią historią.
Życie Eleny wywraca się do góry nogami i jak najszybciej musi zdobyć pieniądze, które pomogą jej w rozwiązaniu problemów. Gdy wszystkie opcje zawodzą, postanawia oddać jedyne co jej zostało - jej ciało. Pada na elegancki klub dla dżentelmentów, gdzie kobieta wpada na brata swojego przyjaciela z dzieciństwa - milionera Alexandra Kennedy'ego. Mężczyzna także ma swoje problemy i proponuje Elenie propozycję nie do odrzucenia. Musi go poślubić, a on zajmie się całą resztą.
Fabuła jak milion innych, niby nic nadzwyczajnego, ale autorka wprowadziła mnóstwo wątków, które tę na pierwszy rzut oka lekką i infantylną historię zamieniają w coś dużo głębszego i poważniejszego. Nie zliczę ile łez na niej wylałam i ile skrajnych emocji mi towarzyszyło podczas czytania.
Elena to mój ulubiony typ bohaterki. Pokrzywdzona przez życie, ale dobra, oddana i waleczna. Polubiłam ją od pierwszej strony. Alec to natomiast chodząca czerwona flaga i ciężko go zrozumieć, jednak w kilku scenach moje serce zabiło dla niego szybciej. Podoba mi się kreacja tych bohaterów i czuć pomiędzy nimi wyraźną chemię. Gdy dochodzi pomiędzy nimi do kłótni, to aż iskrzy.
Pojawia się tutaj także sporo scen zbliżeń, więc jest to zdecydowanie pozycja dla dorosłych czytelników. Są one dość opisowe i odważne i trzeba to mieć na uwadze.
Oczywiście mam także pewne zastrzeżenia, nie tyle do samej historii, co do wydania i stylu jakim jest napisana. Książka ogólnie prezentuje się pięknie, ale mam wrażenie, że korekta tutaj leży. Wyłapałam sporo błędów i literówek, a one odbierały mi przyjemność z czytania. Nie do końca odpowiadał mi także styl, albo tłumaczenie, ciężko mi stwierdzić, bo nie czytałam oryginału. Niektóre zwroty nie pasowały mi do sytuacji i kreacji postaci i gdy non stop z ust np. Alexandra padało "kuźwa", to aż mnie skręcało.
Całość teoretycznie czyta się szybko, historia jest napisana lekkim, zrozumiałym językiem, ale autorka ma skłonność do pisania bardzo długich opisów, które nic nie wnoszą do fabuły, a tylko zapychają kolejne strony. Często mamy tu także irytujące powtórzenia.
Tych kilka minusów nie sprawiło jednak, żeby książka przestała mi się podobać. Jest to pełen emocji, bólu i tajemnic romans, od którego naprawdę ciężko się oderwać i który nie raz potrafi zaskoczyć. Słodycz przeplata się tu z tragedią. Przeczytałam tę pozycję praktycznie na raz i niczego nie żałuję. Bardzo zżyłam się z bohaterami i choć nie zawsze rozumiałam ich zachowanie, to kibicowałam im do samego końca. Myślałam, że będzie to lekka, głupiutka historyjka o Kopciuszku, który znalazł swojego Księcia, ale znalazłam tu dużo więcej. Już dawno żadna historia nie wywołała we mnie tylu emocji i będę ją jeszcze długo wspominać.