Korea Północna, ten ostatni bastion realnego komunizmu, wciąż mnie fascynuje i wciąż czytam książki o tym kraju. W tej książce mamy trzech bohaterów, ale zacznę od małej dygresji, był kiedyś taki film 'Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek ', tę książkę można by zatytułować 'Filmowiec, jego żona i dyktator', bo trójka bohaterów to: Shin Sang Ok, wybitny filmowiec południowokoreański, Choi Eun Hee, jego żona, znana aktorka i wreszcie Kim Dzong Il, władca Korei Płn., wielki miłośnik sztuki filmowej.
I właśnie dyktator, chcąc podnieść jakość pólnocnokoreańskich filmów, poleca porwać filmowca i jego żonę. Zmuszeni pracować dla Korei Płn., rzeczywiście tworzą tam świetne filmy, ale po paru latach udaje im się uciec z komunistycznego raju. I tyle, i aż tyle. W tle mamy miłości, zdrady, porwania, ucieczki, pobyt w ciężkim więzieniu, reedukację, dzieje się. Gdyby ktoś to wymyślił, uznałbym rzecz całą za marne skrzyżowanie powieści sensacyjnej i melodramatu, ale wszystko zdarzyło się naprawdę!
Oczywiście czyta się to świetnie, jak powieść sensacyjną. Przy okazji dostajemy masę smakowitych historyjek o życiu w Korei Płn. I tak oficjalna wersja narodzin Kim Dzong Ila brzmi następująco: „Pewnej burzliwej i mroźnej lutowej nocy Kim Dzong Suk [matka] przycupnęła w chłodnej chacie, gdzie paliło się tylko małe ognisko, i wydała na świat Drogiego Przywódcę. W chwili gdy noworodek wysunął się z łona matki, grzmoty ucichły, niebo znów było spokojne. Ciemne chmury rozstąpiły się i podwójna tęcza – o najżywszych barwach, jakie ludzkie oko kiedykolwiek widziało – zaświeciła nad głowami partyzantów, jaskrawa w bladym świetle świtu. Dokładnie w owej chwili na niebie ukazała się też nowa gwiazda, aby już na zawsze upamiętnić ów dzień.” Czy to nie piękne? Nie trzeba dodawać, że w Korei Północnej to niekwestionowana prawda wbijana ludziom do głów od wczesnego dzieciństwa.
Pisze też autor jak Korea Północna pozyskiwała dewizy aby zaspokoić najwymyślniejsze zachcianki satrapy: oto dyplomaci trudnili się przemytem narkotyków, powstał też oficjalny przemysł fałszowania pieniędzy: „ Północnokoreańscy fałszerze wykonywali tak dobre kopie amerykańskich banknotów studolarowych, że Secret Service nazywał je „superbanknotami” – podróbek tych nie rozpoznały nawet kasyna w Las Vegas.”
I jeszcze, portret władcy: „wisiał w centralnym miejscu każdego gospodarstwa domowego, na głównej ścianie głównego pokoju. Portrety rozdawano obywatelom bezpłatnie, razem ze specjalną szmatką do ich czyszczenia – i tylko ich. Raz w miesiącu inspektorzy z Wydziału Norm Publicznych wpadali do domów, sprawdzając czystość portretu. Parę kłaczków kurzu wystarczało, by zgłosić ów fakt gdzie trzeba, a dwie negatywne inspekcje – by wsadzić właściciela mieszkania do więzienia.”
Mamy też świetnie opisane życie typowego Koreańczyka z północy: od narodzin do śmierci żyje w nędzy, w wielkim, wszechogarniającym kulcie Kim Ir Sena i i Kim Dzong-Ila, ale być może na swój sposób jest szczęśliwy (o ile nie przymiera głodem): „w tych drobiazgowo wytyczonych granicach, nigdy nie chcąc ich przekraczać, nigdy nie próbując samodzielnie myśleć ani stawiać rzeczywistości pytań.”
Fascynująca ale i przerażająca lektura o tym tak odległym w wielu wymiarach kraju.