"Jestem SIGRUN
wdowa po Reginie, matka Biorna i Gudrun, córka Apalwardra.
Jestem w jesieni życia
opadły ze mnie liście
korona nadkruszona
a jednak pień niezmurszały wciąż trzyma się prosto"
Tak zaczyna się pierwszy tom "Północnej drogi", czyli "Saga Sigrun" autorstwa wyjątkowego piór Pani Elżbiety Cherezińskiej.
Pani Elżbieta fenomenalnie malowała słowem w mojej głowie i dlatego miałam cudowne wrażenie, że ja uczestniczę w życiu tej rodziny wikingów. Stałam się jedną z bohaterek, która nie czyta, ale stoi z boku i obserwuje życie swoich znajomych.
Tym razem powieść odsłuchałam w wersji audiobook i z przyjemnością stwierdzam, że lektorka to jest kolejny atut. Pani Anna Kerth swoim cudownie niskim, jakby ochrypłym głosem, dodaje niesamowitej mistyczności tej wspanialej powieści. Czytała to w taki sposób, że skupiałam się na wciągającej treści, a nie formie wypowiedzi.
Jest to dla mnie bardzo ważne, ponieważ często nieudolne aktorzenie lektora dosłownie uśmierca powieść. Tutaj było dokładnie na odwrót.
"Saga Sigrun" to wyjątkowo wciągająca saga o wikingach i pierwszy tom z już mojej ulubionej serii "Północna droga".
Wyjątkowość tego tomu polega na tym, że tutaj jest zupełnie inaczej przedstawione to wręcz mordercze, przepełnione krwią i walkami, życie wikingów.
Pani Elżbieta prowadzi nas północną drogą i pokazuje cały ich świat, ale oczami najpierw młodziutkiej, a potem już dojrzałej kobiety Sigrun. Znam różne powieści i widziałam kilka filmów w tej tematyce, ale tylko Pani Elżbieta pokusiła się na przedstawienie tego zimnego męskiego świata przez pryzmat odczuć i doświadczeń kobiety.
Sigrun opowiada swoje dzieje, a raczej uczucia z nimi związane. Przeraża ją to, kiedy jako młoda dziewczyna żegna swojego ojca wyjeżdżającego na wojny. Potem już jako dorosła kobieta, przeżywa znowu to samo, bo żegna męża, a później syna. Zostaje jej czekanie i opieka nad tymi którzy zostali, bo wszyscy oczekują od niej wsparci i siły. W codzienność głównej bohaterki wplata się ciągła tęsknota za bliskimi oraz wiara w niezmąconą przyszłość, którą przepowiadają runy i wierzenia.
To jest wspaniała i jednocześnie taka "nieśpieszna" powieść, która pozwala nie tylko poznawać domostwa, obyczaje, stroje czy biżuterię wikingów, ale przede wszystkich ich uczucia i trudne życie.
Dla mnie jest to ciężkie życie, bo ja je widzę poprzez filtr współczesności i feminizmu. Wychowałam się w dzisiejszych czasach i cieszę się bardzo, ze nie żyłam wówczas, ale to znowu mój filtr i niczego on nie ujmuje wartości jest książki.
Pani Elżbieta Cherezińska kolejny raz stanęła na wysokości zadania i udowodniła swój kunszt literacki. Zachwyciły mnie już pierwsze słowa, którymi zaczyna się ta powieść, a potem było coraz lepiej. Niezwykłe opisy i ciekawa fabuła z przeplatającymi się zwrotami akcji sprawiły, że ja nie mogłam się oderwać.
Czytelniku drogi, jeśli zatem szukasz agresywnych, ociekających krwią wikińskich bitew, to od razu Cię ostrzegam. Trzymasz w ręku powieść widzianą oczami kobiety, która oczywiście zostawała w domu by zająć się dziećmi i gospodarstwem. Autorka pokazuje ten surowy świat z zupełni innej perspektywy, niż przedstawiany do tej pory w literaturze o przygodach walecznych wikingów.
Piszę o tym, bo warto wiedzieć co trzyma się w ręku.
Zachwyciła mnie ta powieść i uwiodła stylem, a najlepszą oceną jest dla mnie fakt, że nie mogłam się od niej oderwać. To jest zupełnie inna książka, porównując ją do tych, które już znam tej autorki. Przestawiłam się jednak na ten inny sposób i czerpałam z niej ogromną przyjemność. Już nie mogę doczekać się drugiego tomu.
Polecam
Zaczytana Joana
BOOKIECIARNIA