Sidonie-Gabrielle Colette w wieku dwudziestu lat wyszła za mąż za Henry'ego Gauthier-Villars'a, znanego jako Willy, paryskiego literata cieszącego się wątpliwą reputacją. Jednakże szybko się z nim rozstała. Zaczęła się utrzymywała się z aktorstwa. Następnie ugruntowała swoją pozycję jako pisarka. Do dzisiaj jest uważana za jedną z najważniejszych postaci literatury francuskiej. Była członkiem belgijskiej Akademii Literatury oraz Akademii Goncourtów. Na jej dorobek składa się około pół setki powieści. W Polsce dotychczas ukazało się zaledwie kilka powieści. W tym roku pojawiają się kolejne części serii o nastoletniej dziewczynie.
Cykl o Klaudynie, swój debiut literacki, Colette opublikowała pod nazwiskiem pierwszego męża. Zaliczany do literatury odważnej obyczajowo, odniósł duży sukces wydawniczy i ma wielu fanów na całym świecie.
Ojciec Klaudyny podejmuje decyzję o przeprowadzce z Montigny do Paryża, by tam kontynuować swoje badania nad ślimakami. Na początku dziewczyna się cieszy. Jednak źle znosi przeprowadzkę. Zaczyna chorować. W związku z tym musi ściąć swoje olśniewające loki. Krótkie włosy eksponują jej łobuzerski wdzięk. Dzięki temu mimo młodego wieku dziewczyna staje się bardziej intrygująca niż niejedna dojrzała kobieta.
Z czasem Klaudyna, choć nieustannie tęskni za rodzinnym miasteczkiem, powoli odkrywa uroki życia w stolicy. Poznaje swoją rodzinę: kuzyna Marcela i jego ojca Renauda. Delikatny chłopak, śliczny jak dziewczyna, zwierza jej się ze swojej miłości do pewnego Charliego i usiłuje dociec, co łączyło Klaudynę z koleżanką ze szkoły. Natomiast ze sporo starszym Renaudem dziewczyna szybko się zaprzyjaźnia. Czy nastolatka będzie w końcu szczęśliwa? Czy znajdzie miłość swojego życia? Po odpowiedzi zapraszam do książki.
Przyznam, że czytając tę powieść nie byłam zdziwiona reakcją czytelników i skandalem, który wywołała. Jak na tamte czasy jest to bardzo odważny opis rzeczywistości. I tu już nie chodzi tylko o to, że kobieta może sama radzić sobie w życiu, ale o podejście do par jednej płci. Dzisiaj jest to już normalne, ale w tamtych czasach otwarcie o tym pisać to była naprawdę wielka odwaga. Nie dziwię się też, że autorka nie wydawała tej powieści pod swoim nazwiskiem. Gdyby wyszło, że napisała to kobieta to skandal byłby znacznie większy.
„Klaudyna w Paryżu” to powieść o zwykłej nastolatce. Klaudyna jest podobna do dzisiejszych dziewczyn: szuka miłości, zrozumienia, poczucia bezpieczeństwa, a przede wszystkim wolności. To uczucia nieobce współczesnej młodzieży. Tyle tylko, że my otwarcie możemy pokazać to co czujemy. Klaudyna próbuje buntować się przeciwko dorosłym: wchodząc sama na miasto, spotykając się z Marcelem. To walka o wolność, szczególnie dla kobiet. Sztywne zasady i reguły dla niej nie istnieją.
Przyznam, że bardzo podziwiałam główną bohaterkę. Ja bym nie odważyła się tak przeciwstawić. Nie mam takiego charakteru. To dziewczyna, która próbuje zmienić rzeczywistość. Czasami mnie trochę irytowała swoim zachowaniem. Wydawało mi się, że uważa się za lepszą od innych, ale to może tylko moje wrażenie.
Książka została napisana prostym, ale interesującym językiem. Nie podoba mi się zbytnio grafika. Według mnie jest za mało barwna. Może to dlatego, że większość okładek z tamtych czasów ma podobne kolory. Powieść ma zaledwie 236 stron. To wszystko sprawiło, że przeczytałam tę lekturę w kilka godzin.
Podsumowując uważam, że to pozycja obowiązkowa dla kobiet. Zapoznają się one z początkami feminizmu i docenią to co dzisiaj mają. „Klaudyna w Paryżu” to idealna lektura na weekend bądź letnie popołudnie.