Nasz mistrz fantastyki pokazuje w tym zbiorze felietonów swoje wielorakie oblicze, pisząc nie tylko o nauce i futurologii, ale też o kulturze, historii, polityce, wspominając znanych mu wielkich Polaków. I może te felietony na tematy nienaukowe czy futurologiczne były dla mnie największym odkryciem. Dlaczego? Bo są tak interesujące, oryginalne, pięknie napisane wspaniałą, nieco archaiczną polszczyzną. Muszę tu napisać pewien truizm, ale wart powtarzania: uderza nieprawdopodobna erudycja i mądrość tego człowieka; pisał ciekawie, oryginalnie i głęboko na każdy temat.
I tak pisząc o literaturze, przyznaje się Lem do fascynacji Sienkiewiczem, uznając, że polszczyzna jego w Trylogii jest najpiękniejsza i najczystsza, prawdziwe złoto (ale 'Quo Vadis' uważa za kicz). Co więcej, ceni bardziej Trylogię od Iliady i Odysei Homera! Poza tym jest uważnym czytelnikiem współczesnej prozy, bardzo chwaląc np. Stefana Chwina i jego 'Hanemana' (trzeba przeczytać!). Jego celna opinia o Dorocie Masłowskiej: „wielki talent, duża inteligencja, ale równocześnie pozostaje wrażenie, jakby ktoś motorówką usiłował podróżować po kanale. Śruba się kręci jak szalona – a tu muł, błoto, przepychamy się z trudem, bo świat tak błyskotliwie przez Masłowską opisany jest straszną tandetą.”
Pisze w związku z frankfurckimi targami książki w 2000 r.: „naprasza się sugestia, że to, co wymaga niejakiego umysłowego wysiłku, a przynajmniej aktywności odbiorczej, sprzedaje się kiepsko, w przeciwieństwie do czarnoksięskich i kryminalnych fidrygałek.” Święte i prorocze słowa... Takich przenikliwych proroctw jest w książce niemało...
Warte przeczytania i rozważenia są poglądy Lema na temat naszej najnowszej historii. I tak na przykład w świetnym felietonie o Powstaniu Warszawskim twierdzi: „Powstanie było przegrane od pierwszego dnia. Powinniśmy mieć świadomość daremności tego aktu tragicznego, który doprowadził do zniszczenia stolicy i po którym do dzisiaj nie możemy odzyskać pełni sił, ponieważ straciliśmy najlepszych” (2004). Pięknie, w sposób bardzo wyważony, żegna też Jana Pawła II. Niezwykle wysoko ceni Jerzego Giedroycia, wieszcząc powstawanie pomników i ulic jego imienia w wolnej Polsce. Niestety, ta przepowiednia się nie spełniła...
To prawdziwy mędrzec i autorytet, bardzo go dzisiaj brakuje. Chociaż... Gdyby dożył czasów obecnych, pewnie opowiedziałby się za jedną opcją polityczną i przez drugą zostałby opluty i zmieszany z błotem. Nie ma teraz dobrego czasu dla mędrców i autorytetów, czy kiedyś wróci? Nie wiem...
Cedziłem sobie te felietony, czytałem po kilka dziennie, żeby dłużej napawać się przyjemnością obcowania z tym niezwykłym umysłem. Gorąco polecam!