Magdalena Kawka to absolwentka Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, która studiowała socjologię, lecz jak sama pisze – socjologiem w ogóle się nie czuje. W swoim życiu imała się już różnych zajęć – była kwiaciarką, dziennikarką oraz też i urzędniczką, jednak prawdziwą pasją darzy koty, które zawojowały jej światem, oraz przede wszystkim – pisanie. Współpracowała z kilkoma pismami, a kilka lat temu postanowiła poświęcić się tylko tworzeniu książek, czego efektem są „Przygody Kosmatka kilkulatka”, „Sztuka latania”, „Alicja w krainie konieczności” i niedawno wydana „Rzeka zimna”, która na pierwszy rzut oka urzeka okładką. Na tej wspaniałej ilustracji można dostrzec intrygującą krwistoczerwoną plamę, na której tle widnieje ludzka twarz. Przyznam, że od samego początku ta powieść wzbudzała u mnie pozytywne emocje.
Tamara to Polka, która na stałe mieszka we Francji. Wiedzie tam szczęśliwe życie bezdzietnej mężatki, mogąc liczyć na pomoc i wsparcie bliskich swojego męża, którzy nie kryją fascynacji jej osobą. Matka kobiety, Małgorzata, jest znaną polską pisarką, z którą Tamara nigdy nie miała dobrych relacji. Główna bohaterka powieści do końca nie potrafi wybaczyć matce, że ta zdecydowała się na oddanie jej do domu dziadków. Od tego czasu kontakt pomiędzy mamą a córką z każdym kolejnym rokiem był coraz słabszy i nic nie zapowiadało na eliminację bariery, jaka powstała pomiędzy nimi. Gdy Tamara dowiaduje się o tajemniczym zaginięciu Małgorzaty, bez chwili namysłu postanawia wyjechać na kilka tygodni z Francji i odnaleźć rodzicielkę, po której nie ma żadnych śladów. W niewielkiej wiosce Grzmoty, gdzie mieszkała szanowana autorka, próbuje dowiedzieć się od miejscowej ludności informacji na temat Małgorzaty, nie znajdując żadnych poszlak odnośnie jej osoby. Wśród sympatycznych i chętnych do pomocy obywateli, nikt nie ma pojęcia, co się stało z pisarką, a fakt, iż kobieta zniknęła niespodziewanie krótko przed wydaniem kolejnej książki nie wróży niczego dobrego. Okazuje się jednak, że poszukiwania zaginionej to dopiero początek dramatycznych intryg i wydarzeń, w których znacznie bardziej od duchów należy bać się przede wszystkim żywych…
Gdybym miała jednym słowem określić „Rzekę zimna” napisałabym: „fascynująca”. Powieść posiada wyraźnie zarysowaną fabułę, akcja z każdą kolejną stroną nabiera tempa, lecz zarazem pozostaje spokojną, przyjemną opowiastką, w której łatwo się zatracić. Autorka rewelacyjnie buduje napięcie, nawet, gdy czytelnik obserwuje zachowanie bohaterów w codziennej sytuacji spodziewa się, że cała sprawa zmieni bieg wydarzeń. Bardzo polubiłam pióro pisarki, które jest lekkie i przyjemne, a zarazem posiada w sobie wiele… ciszy. Do końca nie mam pojęcia, jak opisać ten niezwykły styl, lecz podczas czytania tej lektury zarazem denerwowałam się, nie wiedząc, jaka przeszkoda znów stanie na drodze postaci, ale również i wyczuwałam namiastkę spokoju, dostrzegając rozwagę i opanowanie w działaniach Tamary i jej przyjaciół. Przyjemnym i lekkim stylem pani Kawka snuje opowieść o zagadkowym zaginięciu, ale też i o próbie wybaczania błędów i zrozumienia zachowania drugiej osoby. Zauroczyły mnie myśli głównej bohaterki, która posiadała w sobie wiele skrajności – z jednej strony czuła się szczęśliwa w ustabilizowanym związku, mając wspaniałego męża i ukochaną rodzinę, ale niekiedy można było odnieść wrażenie, że brakuje jej matki oraz dawnego życia. Pod maską powagi i stanowczości kryła się wrażliwa dusza, poszukująca zrozumienia i rodzinnego ciepła, jakiego do końca nie otrzymała w dzieciństwie. Autorka wspaniale pokazała jej tęsknotę za Małgorzatą, którą ukrywała praktycznie cały czas. Potwierdzeniem tego faktu może być to, że gdy Tamara dowiedziała się, że nikt nie wie, co stało się z jej matką – nie myślała ani chwili o tym, co robi, a od razu postanowiła przyjechać do Polski i dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów na temat tego wydarzenia. Ogromna szkoda, że kobiety do końca nie miały szansy wyjaśnienia sobie wszystkich urazów z przeszłości, rozmawiając jedynie o błahostkach i udając, że wszystko jest w porządku, choć tak naprawdę nie było.
Magdalena Kawka posiadała wspaniały pomysł na fabułę tej powieści. Pod działaniami córki, poszukującej swojej matki, kryją się tak naprawdę znacznie ważniejsze i intrygujące wydarzenia, o których czytelnik dowiaduje się stopniowo. Przyznam, że spodziewałam się, iż Małgorzata nie zniknęła ot tak, bo miała taki kaprys, lecz nie spodziewałam się, że to wszystko powiązane jest z tak zwariowaną intrygą. Jak już wspomniałam, autorka wspaniale wykreowała postać głównej bohaterki, która zadziwia odwagą, jak i lekkim stylem życia. Miejscowa ludność, na czele z rozgadaną i przemiłą panią Agatą, idealnie pokazała realia polskiej wsi, gdzie praktycznie nic się nie ukryje. Mieszkańcy, niekiedy nie mając żadnych pokładów pieniędzy, walczyli o swoją godność, przejmując się tym, co na ich temat sądzą sąsiedzi. Na temat Tamary, która przystąpiła do tej społeczności na niewielki okres czasu, po kilku dniach praktycznie wszyscy wiedzieli już o niej wszystko. Bardzo podobało mi się zakończenie, które można byłoby nazwać stonowanym. Magdalena Kawka i również w tej kwestii pozytywnie mnie zaskoczyła, pokazując po raz kolejny dobrego ducha Tamary i to, że niestety nie każda rzecz trwa wiecznie.
Polecam „Rzekę zimna”, w której oprócz intrygujących zdarzeń nie brakuje również nutki humoru i ironii. Magdalena Kawka posiada przyjemny styl, powodujący, że lekturę czyta się z lekkością. Dotychczas nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tej pisarki, co niewątpliwie jest rzeczą niewybaczalną. Czytelnicy ceniący sobie powolną akcję przepełnioną niecodziennymi zdarzeniami powinni jak najszybciej zdobyć tę książkę.