Kiedy zauważyłam, że jest kolejna seria napisana przez Cindę Williams Chimę, wiedziałam, że będę musiała po nią sięgnąć. Autorkę poznałam w serii Siedem Królestw, która bardzo mi się podobała. Powieści są sprzed wielu lat i jak to nazywam – jest to stary styl fantastyki. Kiedyś autorzy bardziej skupiali się na fantastycznych światach, konfliktach, polityce i magii. Obecnie dużo większy nacisk jest kładziony na wątki romantyczne, które wcześniej też się pojawiały, ale nie ogrywały głównych skrzypiec. Przyznam, że brakowało mi już tego typu powieści i z przyjemnością sięgnęłam po Zaklinacza Ognia.
Dopiero podczas czytania zorientowałam się, że jest to kontynuacja wspomnianej już wcześniej serii Siedem Królestw. Nagle wszystko stało się dla mnie jasne. Wiedziałam, gdzie jestem, kim są bohaterowie i od razu zaczęło mi się to czytać o wiele przyjemniej. Zniknął cały problem rozpoczynania kolejnej serii, gdy trzeba dopiero poznać świat, kto kim jest i o co właściwie chodzi. Tym razem spotykamy syna naszych głównych bohaterów z Siedmiu Królestw. Trwa wojna Fells z Ardenem, który podbił już większość kontynentu. Okoliczności sprawiają, że chłopak ucieka z kraju z postanowieniem zabicia króla Ardenu. W innym miejscu młoda dziewczyna o wyjątkowym talencie dołącza do Patriotów, którzy również walczą z imperatorem.
Kolejna powieść autorki, która mnie oczarowała. Jeżeli ktoś spodziewa się wielkich bitew magów i czarowania na lewo i prawo, to tutaj tego nie znajdzie. Ta powieść, tak samo jak seria Siedem Królestw, skupia się na polityce, intrygach, ale również na walce o wolność. Nie ma tutaj wielkich opisów bitew, bo nie zawsze wojny wygrywa się na polu bitwy. Tutaj znajdziemy otoczenie bliżej władców. Są magowie, ale posługują się swoim talentem w bardziej subtelny sposób. Główny bohater jest uzdrowicielem i przede wszystkim do tego wykorzystują swoje dary. Dodatkowo musi ukrywać się przed fanatykami, którzy uważają magię za grzech i próbują go z tego grzechu oczyścić.
Jak już mówiłam, jest to fantastyka w starym stylu. Bardzo ją lubię, więc jestem zadowolona, że udało mi się trafić na te powieści. Wątek romantyczny się pojawia, ale jest on bardziej dodatkiem i motywacją bohatera do pewnych czynów. Autorka nie skupia się przesadnie na relacjach tej dwójki bohaterów, pojawiają się sceny z nimi, ale nie są one przytłaczające względem pozostałych wątków. Nie znajdziemy tutaj też scen erotycznych czy brutalnych opisów.
Uwielbiam Zaklinacza Ognia i już nie mogę doczekać się, kiedy sięgnę po kolejne tomy. A już w lutym w księgarniach pojawi się trzeci tom!