J. Dean to debiutująca na polskim rynku młoda autorka. Uwielbia czytać, podróżować i grać w siatkówkę. „Bądź moim szczęściem” łączy w sobie zamiłowanie autorki do siatkówki i literatury romantycznej.
Bohaterami powieści są Heidi i Garett. Dziewczyna wiedzie idealne życie, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Długo pracowała na to, aby zostać gwiazdą amerykańskiej siatkówki, dlatego kiedy wpada w oko łowcy talentów i otrzymuje propozycję grania w reprezentacji Uniwersytetu Detroit Mercy, zamierza z niej skorzystać. Heidi ma wszystko, przede wszystkim talent, ale też szansę na studia na renomowanej uczelni, fajnego chłopaka i poukładane życie. Kiedy opuszcza rodzinne Auburn, nie spodziewa się, że jej świat wywróci się do góry nogami z powodu nieznajomego spotkanego na stacji benzynowej. Garett cierpi. Jego związek z cudowną kobietą należy już do przeszłości. Mężczyzna potrzebuje odmiany, zupełnie nowego startu. Kiedy nadarza się okazja, nie zastanawia się długo, rzuca wszystko i wyrusza na poszukiwanie lepszej przyszłości. Nie wie jednak, że pewna pyskata brunetka, która niespodziewanie stanie na jego drodze, wprowadzi w jego życie niezły zamęt i zmieni wszystko. Jak skończy się ta znajomość? Czy dziewczynie uda się spełnić marzenia, a mężczyźnie odnaleźć spokój i szczęście?
Każdy człowiek ma w sobie wystarczająco dużo siły, by się podnieść. Nie jeden, nie dwa razy, ale tyle, ile będzie trzeba.
Jeśli miałabym zakwalifikować jakoś tę powieść, napisałabym, że to sportowy romans dla młodych dorosłych. Dlaczego sportowy? Ano dlatego, że pasją obojga bohaterów jest siatkówka. Oboje pracują w jednej drużynie, przy czym ona jest zawodniczką, a on jej trenerem. I tu sprawa się komplikuje. Ich relacje nie mogą wychodzić poza te zawodowe, jednak młodych ciągnie do siebie, nie mogą przestać o sobie myśleć. Napięcie między tą dwójką jest ogromne. Co się stanie, jeśli postanowią pójść za głosem serca, jeśli znajdą odwagę, aby złamać zasady? Sprawdźcie sami. Zachęcam, bo warto. Zaskoczyło mnie w tej powieści kilka rzeczy. Przede wszystkim fakt, że fabuła nie jest tak przewidywalna, jak wydawało mi się, że będzie. Spodziewałam się w fabule pewnej schematyczności, charakterystycznej dla powieści tego typu, po lekturze jednak czuję się miło zaskoczona. Nie dość, że nie brakuje tu wydarzeń, których nie da się łatwo przewidzieć, również bohaterowie nie są płascy. Każdy z nich jest wyrazisty, wnosi do powieści dość spory bagaż doświadczeń i własnych przemyśleń. A przede wszystkim każdy z nich ma pasję, którą w książce czuć i można przeżywać emocje z nią związane razem z bohaterami.
Spodobało mi się też to, że sporo dzięki lekturze mogłam dowiedzieć się o siatkówce i kulisach tego sportu. Przyznam, że nie należę do fanów tej dyscypliny sportowej, a mimo to bardzo chętnie o niej czytałam. Widać też, że autorka wie, o czym pisze. Porusza się w tym temacie z niemałą wprawą, przy czym wyjaśnia wszystko tak, żeby nie sprawić trudności czytelnikowi. Bardzo dobrze się tę książkę czyta. Autorka ma lekkie pióro i mimo dość dużej objętości książki, dosłownie się przez nią płynie. Na uwagę zasługuje również fakt, że to nie jest zwykły romans. Przede wszystkim jest to uczucie zakazane i tylko jeden wybór, jakiego mogą dokonać bohaterowie wydaje się być tym właściwym. Mowa jest w książce o walce ze swoimi słabościami i ograniczeniami, o wyrzeczeniach, jakie niosą za sobą sukcesy odnoszone przez sportowców, o rywalizacji, która tak samo potrafi zmotywować, jak zniszczyć. A przede wszystkim o trudnych wyborach, o sile marzeń i pasji, o determinacji i ogromnej pracy, jaką trzeba włożyć w to, aby odnieść sukces. Chociaż książka porusza też trudne tematy, takie jak strata czy choroba, jej wydźwięk jest bardzo optymistyczny. Wpływ na to mają przede wszystkim zabawne dialogi między bohaterami i duża dawka dobrego humoru. Jeśli chodzi o ładunek emocjonalny powieści, również nie mam zastrzeżeń. Emocje są dawkowane stopniowo i przede wszystkim są różnorodne. Można się zaśmiać w głos, ale w niektórych sytuacjach również wzruszyć.
„Bądź moim szczęściem” to udany debiut piszącej pod pseudonimem polskiej autorki. Wyczuwalna chemia między bohaterami, charakterne i barwne postaci, dopracowany sportowy wątek i zakazane uczucie to najmocniejsze atuty tej powieści. Niech nie odstraszy Was mało zachęcająca okładka książki, bo historia w niej zawarta zdecydowanie wyrównuje okładkowe braki. Gorąco polecam!
Recenzja pochodzi z bloga:
„Bądź moim szczęściem” J. Dean – maitiri_books (wordpress.com)