Nie lubię wystawiać książkom niskich ocen. Chyba nikt za tym nie przepada. A jeszcze gorsze jest dla mnie zjechanie się na powieści, zwłaszcza, gdy spodziewałam się po niej czegoś lepszego. Tak właśnie było z „Powrotem lustrzanego smoka”. Dodatkowym ciosem było dla mnie to, że książka jest o smokach, a ja wprost uwielbiam te stworzenia. Nie ma dla mnie nic gorszego, niż beznadziejna powieść o tych magicznych zwierzętach.
Pani Goodman pisze niezrozumiale. Wszystkie wydarzenia były pogmatwane. A wiele pozostało niewyjaśnionych. O wielu rzeczach nie chciałam czytać, np. o tym, że główną bohaterkę swędzi pod opaską uciskającą piersi. Ja się pytam, po co mam się z tym zapoznawać?! Rozumiem, opisywanie uczuć bohaterów, które są ważne, wprowadzają coś do powieści, ale takie bezsensowne klepanie słów, żeby tylko zapełnić stronę? Bezsensowne. Pomijając wszystko, książkę czytało mi się opornie i niemal zmuszałam się żeby ją kontynuować.
Według mnie autorka nie powinna rozpoczynać wątku z ukrywaniem tożsamości głównej bohaterki. Rozumiem, że jakby wyjawiła to, kim jest zostałaby zabita, ale to tylko wszystko mieszało. Na jej miejscy wyeliminowałabym ten wątek i bez zbędnych ceregli postawiłabym na to by główny bohater był, jednak chłopcem. To ułatwiłoby czytanie, gdyż trudno było się przyzwyczaić do tego, że wszyscy zwracają się do niej jak do chłopca, a tak naprawdę była dziewczyną.
Smoki. Stworzenia, które tak lubię tutaj były przedstawione inaczej i to nie w pozytywnym znaczeniu. Nawet one były dziwne. Kolejna sprawa, która została niewyjaśniona to, dlaczego główna bohaterka wybrała akurat Szczurzego Smoka. Nie wiem, czemu kojarzył mi się z najsłabszym ogniwem, tak jakby Eona oceniała swoje umiejętności, jako najsłabsze. Ok, była niepełnosprawna, ale to nie zmieniało faktu, że mogła ocenić się trochę wyżej.
Od razu domyśliłam się tego, który smok tak naprawdę ją wybierze. Gdy zaczęło się to całe gadanie o wyborach i innych rzeczach, wiedziałam już jak dalej potoczą się losy głównej bohaterki. I jaka radość w czytaniu książki, której przebieg już się zna? Jeśli autorka ubrałaby to w jakąś tajemniczość to ok., ale tak? Beznadzieja.
Kolejną rzeczą dla mnie niezrozumiałą i zupełnie nie potrzebną była przemoc. Jak Mistrz mógł bić swojego ucznia, w dodatku dziewczynę? Rozumiem, jakby była nieposłuszna, ale jeśli nic nie zrobiła i sprawa była zupełnie nie z jej winy, to, jaki w tym sens?
Eon, a raczej Eona, była irytująca. Za każdym razem opisywała wszystkie zdarzenia, z wielkim przejęciem jakby były najważniejsze na świecie, a uwierzcie nie były. Nie wiem jak można aż tak zachwycać się nad np. kawałkiem sera. Rozumiem, jest dziewczyną, a one bardziej zwracają uwagę na szczegóły, ale żeby aż tak. Ta bohaterka ląduje na szczycie mojej listy najbardziej denerwujących postaci książkowych.
Nie będę się bardziej rozpisywać na temat bohaterów, bo nie mam ochoty psuć sobie dnia, który i tak jest beznadziejny.
Jak w każdej książce staram się wyszukać jakichkolwiek plusów, ale tutaj nie mogłam znaleźć ani jednego? POWIEŚĆ BEZNADZIEJNA. Nie polecam nikomu. Czytacie na własne ryzyko. I ostrzegam to jest tylko moje zdanie, każdy ma inny gust. Fanów tej książki przepraszam :)