Milioner i bogini recenzja

"Żeglarz nie nabiera wprawy na spokojnym morzu." Stajemy się silniejsi, ucząc się ujarzmiać fale, nie zmieniając przy tym obranego kursu."

"Milioner i bogini" to podobno erotyk. Sugeruje nam to tytuł i sugeruje nam to okładka. Nic bardziej mylnego.
"Milioner i bogini" to cudowna historia o miłości, to komedia romantyczna z małym, dramatycznym wątkiem w tle (bo przecież każda szanująca się komedia, powinna taki wątek mieć).
W trakcie czytania śmiałam się i płakałam.
Płakałam ze śmiechu, bo bohaterowie tej opowieści mają poczucie humoru, cięty język i nieszablonowe pomysły na rozwiązywanie problemów. 
Płakałam też ze wzruszenia, bo nasz bohater to romantyk.
I ze smutku, bo Dex i Bianca dostają niezłego kopa od życia.
Ale wylane łzy nic tu nie zmieniają, a ja bardzo miło spędziłam czas czytając tę książkę.
Śmiało mogę powiedzieć, że jak do tej pory to najlepsza historia tego duetu. Te panie osobno są nudne, razem nieprzewidywalne. ❤
A jeśli ktoś zastawia się czy przeczytać tę książkę, błagam, niech nie patrzy na nią przez pryzmat gołej klaty na okładce. Ten pan śmiało mógłby tam siedzieć z psem w parku lub na plaży!
Tak widzę tę książkę.
Nie, jako erotyk, ale oryginalną obyczajówkę, oryginalny romans.