Cykl Emi i Tajny Klub Superdziewczyn poznałam w tym roku i choć jest to literatura typowo dziecięca, to w pewien sposób udało się tym książkom mnie zachwycić. Kiedy otrzymałam rewelacyjną propozycję poznania najnowszego tomu serii, nie mogłam się oprzeć. Moją decyzję dodatkowo poparł fakt, iż historia ta jest świąteczną opowieścią o perypetiach głównych bohaterów. Czy mogę więc zaliczyć tę pozycję do grona dobrych książek? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tej opinii.
Grupka przyjaciół z Tajnego Klubu Superdziewczyn (i jednego Superchłopaka) postanawia odczarować grudzień i oczekiwanie na święta. Wspólnie wpadają na pomysł stworzenia własnego kalendarza adwentowego, w którym znajdą się specjalne zadania na każdy dzień. Pewnego dnia jednak kalendarz znika w tajemniczych okolicznościach, a paczka robi wszystko, by go odnaleźć. Kto mógł go zabrać i dlaczego? Odpowiedź może zaskoczyć nie tylko Emi i jej przyjaciół.
Zaczynając lekturę tego tytułu, wiedziałam, że z pewnością okaże się ona bardzo przyjemna. Oczywiście, wcale się nie pomyliłam, a poznawanie świątecznych przygód Emi i całego Tajnego Klubu nie tylko mnie wciągnęło, ale i rozbudziło na nowo świąteczną atmosferę. Myślę, że w tym miejscu mogę napisać, że zaopatrzyłam się już w inny świąteczny tom tej serii i już nie mogę doczekać się jego lektury.
Głównym wątkiem są tutaj święta, a właściwie wszystko to, co związane z przygotowaniem do nich. Wliczam w to również kalendarz adwentowy, który u wielu osób jest nieodłącznym elementem tego okresu w roku. Główni bohaterowie książki wpadli na bardzo ciekawy pomysł stworzenia własnego kalendarza, z własnymi zadaniami na każdy dzień grudnia. Przyznaję, mnie samą zmotywowało to do przemyślenia tego pomysłu i kto wie, może za rok stworzę dla siebie własny kalendarz?
Agnieszka Mielech ma bardzo dobre pióro, dzięki któremu przez tę pozycję się płynie. Kolejne rozdziały pochłaniałam w ekspresowym tempie, a całość sprawiła, że z jednej strony zatęskniłam za dzieciństwem i ówczesnymi świętami, lecz z drugiej poczułam teraźniejszego ducha świąt, więc swoje przygotowania zaczynam teraz z przytupem. Nie mogę zapomnieć również o ilustracjach Magdaleny Babińskiej, które wzbogaciły ten tom (jak i poprzednie) i dopełniły całości. Naprawdę, w stosunku do tej książki nie umiem podejść w stu procentach obiektywnie, ponieważ polubiłam ten cykl i mam do niego pewnego rodzaju sentyment.
Emi i Tajny Klub Superdziewczyn. Magia świąt to tytuł, po który sięgnęłam z uśmiechem na ustach i który stał się moim małym symbolem tych świąt. Dzięki autorce odnalazłam w sobie świąteczną miłość i mogę cieszyć się nadchodzącymi dniami całą sobą - czego nie byłam w stanie zrobić wcześniej (z różnych względów). Jeśli lubicie literaturę dziecięcą lub skierowaną dla młodszej młodzieży i akurat szukacie czegoś dobrego do przeczytania, to zdecydowanie polecam Wam ten tytuł. Ponadto, sprawdzi się on idealnie jako prezent pod choinkę, więc dla tych, którzy jeszcze nie mają upominku dla najmłodszych, podsuwam tę opcję.