Polska jednostka specjalna GROM dzięki swojej skuteczności podczas zagranicznych misji, obecnie stawiana jest na równi obok takich elit jak amerykańska jednostka SEALS czy brytyjska SAS. Trudno jest jednoznacznie wskazać, który operator danej jednostki ma ważniejszą rolę, bo tylko razem, jako zespół osiągają swoje cele. Zarówno ten, który bezpiecznie dostarcza oddział na miejsce misji. Ten, który osłania zespół z oddalonego miejsca jednocześnie informując o możliwych zagrożeniach. Ci, którzy przyjmują na klatę bezpośredni kontakt z wrogiem oraz kolejny, który bezpiecznie ich stamtąd ewakuuje. Każdy z tych żołnierzy/operatorów odgrywa szalenie ważną rolę podczas misji.
Gdyby tak postawić tych wszystkich żołnierzy w pełnym uposażeniu obok siebie to nie mam wątpliwości, że największą uwagę skupiliby na sobie ci w maskowaniu Ghille czyli siatce z gałązkami, liśćmi i innymi elementami okolicznej flory - snajperzy. To trochę jak w zespole muzycznym, niby jedność, niby każdy ma swoje partie a jednak wokalista zbiera największe laury. Jest widoczny, jest najbardziej na przodzie. W przypadku snajperów wręcz odwrotnie, na co dzień są niewidoczni a jeśli już się pokażą skupiają największe zainteresowanie. Taka elita wśród elit.
"Cel za horyzontem" to opowieść polskiego snajpera jednostki GROM, która wraz z książką "Krew snajperów" tworzy pełny przegląd jego służby. Ta ukazuje początkowe jej etapy wraz z selekcją w Bieszczadach, która jest często przytaczana w książkach GROM-owców. To wyjątkowe doświadczenie, a każdy ubiegający się o miejsce w specjalnej jednostce przechodzi ten sam sprawdzian z innymi przygodami. To coś jak Hell Week dla Amerykanów. Już dla samej tej części książki warto ją przeczytać, choć początkowych szkoleń autor serwuje o wiele więcej.
Bardzo ciekawie przedstawiona została tu istota zmieniającej się struktury Wojska Polskiego z raczkującą u boku pierwszą jednostką specjalną wg wizji Sławomira Petelickiego. Jednostka, która odbiegała pod względem szkolenia i przede wszystkim wyposażenia. Jak to strzelać z niemieckich HK MP5 skoro w magazynach mamy ciągle rosyjskie AK47? To się w głowie nie mieści. A jednak. Powoli, bo powoli ale GROM parł przed siebie, a kolejne podziękowania zagranicznych jednostek ucierały nosa panom w wyprasowanych mundurach i stawiały ich przed koniecznością kolejnych zmian w zarządzaniu wojskiem.
To właśnie tutaj poznamy jedną z pierwszych misji na Haiti, czy też tę kluczową z Zatoki Perskiej, gdzie dowódcą był Andrzej "Wodzu" Kruczyński opisujący również to starcie w swojej książce "72 godziny". Zgoda naszego dowództwa? Dotarła na dzień przed planowanym rozpoczęciem ataku.
Bardzo dobrze zbalansowana opowieść, bo dużo w niej zmieniającego się tła, które mimo wszystko nie rozstraja uwagi czytelnika. Dzieje się dużo, a konkretne zadania snajperów są przedstawione z perspektywy trzeciej osoby, co powoduje, że sytuacja jest przedstawiona w ujęciu z wielu punktów. Świetna przygoda, rewelacyjna lekcja historii, której trudno szukać w obecnych podręcznikach.