Przyznam szczerze, że książki, w których bohaterami są zwierzęta nigdy nie były moimi ulubionymi, ale ta sprawiła i mnie i córce tyle frajdy podczas czytania, że na pewno sięgniemy po kolejne.
Przed Wami jedna z książek świetnego cyklu „Elfomania” wydanego przez Wydawnictwo Literatura i opowiadającego o przygodach adoptowanego psa i jego właściciela. Historia prowadzona w formie narracji pierwszosobowej przedstawiana z punktu widzenia Elfa (pieska) i Dużego (jego opiekuna) chwyta za serce i wywołuje mnóstwo spontanicznych reakcji.
Tym razem mamy świąteczny klimat i wyjazd Dużego, Młodego (jego nastoletniego syna) oraz oczywiście Elfa pod Wrocław, do cioci Ewy na Wigilię. To pierwsze Boże Narodzenie naszego bohatera i piesek nie może się doczekać spotkania ze swoją bliźniaczką Erką oraz śniegu. Poznaje tam ukochaną babcię Dużego, która nie cierpi psów i wujka Stefana ze Szwecji, który przyjeżdża ze swoją młodą, piękną narzeczoną. Tarją zachwycają się wszyscy, jedynie Elf czuje przy niej dziwny niepokój. W ferworze przygotowań wychodzi na jaw mnóstwo tajemnic, pojawiają się rodzinne konflikty, wybucha studzienka ściekowa, zakwas chlebowy „wyskakuje” z garnka, a strzelający do zwierząt sąsiad sam zostaje postrzelony. Mnóstwo śmiechu, wrażeń i emocji, a wszystko opatrzone rozważaniami Elfa, święcie przekonanego, że to on ma wychowuje swojego pana, a nie odwrotnie. Wigilia, której nasi bohaterowie długo nie zapomną!
Wspaniała lektura o bezwarunkowej miłości, jaką jest w stanie obdarzyć zwierzę swojego pana. I o miłości rodzica do dorastającego dziecka; o wzajemnej współpracy, godnych pozazdroszczenia relacjach i zwyczajnej radości z bycia razem, tu i teraz oraz o tym, jak dobrze jest mieć w rodzicu przyjaciela. No i rzecz jasna, o poczuciu humoru, bo tyle w życiu sytuacji, w których po prostu trzeba wrzucić na luz.
Czyta się wspaniale. Akcja toczy się wartko, przygoda goni przygodę i młody czytelnik, nawet taki ledwie ledwie zaprawiony w czytaniu jest tak zaabsorbowany przygodami sympatycznego psiaka i jego pana, że z przyjemnością pokonuje kolejne strony.
Oprawa jest twarda, tekstu wiele, a w środku świetne, czarno-białe ilustracje
(z komentarzami), do których wklejono prawdziwe zdjęcia naszego kundelka z wielkimi uszami i sympatycznym pyskiem. Te rysunki to dodatkowy argument przemawiający za tym, że książka jest świetna i naprawdę warto poznać cała serię. Polecamy dla dzieci 7+. I zaczynamy czytać tom pierwszy, który jest - uwagaaa….lekturą szkolną!