Efektownie napisane XIX wieczne dziełko na tematy ekonomiczne, które i teraz czyta się z przyjemnością. Autor jest zwolennikiem teorii liberalnej z minimalną rolą państwa, dominującą rolą rynku i biznesu prywatnego. Dostajemy jasny przekaz: wszelkie ingerencje państwa w gospodarkę w postaci subsydiów, podatków, robót publicznych, angażowania się w biznes czy wprowadzania barier celnych są złe. Rynek zaś, prywatna własność i wolność gospodarcza to najlepsze rozwiązania ekonomiczne. Co ciekawe, większość tez Bastiata stanowi standardowy element wykładu dla studentów ekonomii. Ale właściwie prawie każdy jego pogląd można kwestionować i dyskutować.
W wielu opiniach o tej książeczce wyczytałem, że rady Bastiata są świetnym antidotum na bolączki współczesnej gospodarki. Co więcej twierdzi się, że pozycja Bastiata jest wciąż aktualnym i najlepszym wprowadzeniem do ekonomii i winna być lekturą obowiązkową. Moim zdaniem to grube nieporozumienie, bo świat bardzo się zmienił od czasów XIX wiecznych, nie było wtedy na przykład internetu, rozwiniętych rynków finansowych, globalizacji. Poza tym w książce kompletnie ignoruje się problem dóbr publicznych, efektów zewnętrznych czy może najważniejszą obecnie kwestię zmian klimatycznych; żadnego z tych problemów nie da się rozwiązać bez zaangażowania państwa. Dodajmy, że autor żył w czasach, gdy nie było powszechnego systemu emerytalnego i bezpłatnej opieki zdrowotnej, obie te instytucje uważane obecnie za oczywiste i istniejące od zawsze zostały wprowadzone pod koniec XIX wieku przez to okropne państwo.
Anachroniczność wywodów Bastiata uderza gdy pisze o zastępowaniu pracy ludzkiej przez maszynową i twierdzi: "Jakub Poczciwiec miał dwa franki, które przeznaczył na wynagrodzenie dla dwóch robotników. Ale oto wpadł na pomysł, że jeżeli zastosuje liny i ciężarki, wówczas pracy będzie o połowę mniej. Zwalnia zatem robotnika i oszczędza franka." I dalej, argumentuje: "Jakub Poczciwiec sprzedaje produkt po takiej samej cenie, a do jego wytworzenia zatrudniony jest jeden pracownik mniej – to widać. Ale dzięki jednemu frankowi, którego zaoszczędził, zatrudnienie znajduje dodatkowo inny pracownik – tego nie widać." No, niestety, nie widać, bo inny pracownik nie musi znaleźć pracy, bo może np. istnieć strukturalne bezrobocie, czy postęp technologiczny: odsyłam tu do książki Brynjolffsona i McAfee 'Wyścig z maszynami'. Takich anachronizmów ekonomicznych jest w książce więcej
Chcę być dobrze zrozumiany, uważam, że wolny rynek i prywatna własność są w większości przypadków najlepszymi formami rozwiązywania problemów gospodarczych, niemniej w obecnych czasach w wielu przypadkach zawodzą; wtedy inne środki (w tym interwencja państwa) są konieczne i lepiej się sprawdzają.