Przy okazji premiery filmu „Egzorcysta papieża” Wydawnictwo Replika zorganizowało akcję czytania „Wspomnień egzorcysty. Moje życie w walce z szatanem”. W obu przypadkach bowiem przybliżono nam sylwetkę słynnego, oficjalnego watykańskiego egzorcysty. Gabriele Amorth, bo o nim mowa, założył Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów i poświęcił wiele lat na walkę, nie tylko ze złem, ale także ze znieczulicą samego kościoła, w którym upadła wiara w szatana. Niektóre źródła podają że ów człowiek, w przeciągu 30 lat przeprowadził ponad 150 tysięcy egzorcyzmów. Musicie przyznać, że to niepokojąco duża liczba.
Na początku należy bardzo mocno podkreślić, że to, jak odbiera się tę książkę zależy głównie od tego czy jest się ateistą, osobą głęboko wierzącą, czy człowiekiem uczestniczącym w życiu kościoła na zasadzie „bo taka tradycja i tak wypada”. „Wspomnienia egzorcysty”, to przecież wywiad z księdzem katolickim, który całe swoje życie poświęcił posłudze i wierze w określone wartości. Trudno więc oczekiwać, że będzie głosił świeckie poglądy, że pochlebnie wypowie się o wróżbiarstwie, kartach i horoskopach, zamiast doszukiwać się w nich działania złych mocy. Nie byłby postacią spójną, gdyby nie krytykował pewnych zachowań, nie reagował w określony sposób na ataki i nie wierzył w boską ochronę oraz potęgę modlitwy, którą właściwie powinniśmy według niego odmawiać nieustannie. Od nas, od naszych przekonań zależy więc, czy bezgranicznie uwierzymy w to co mówi, czy włożymy jego opowieści miedzy bajki. Bez względu jednak na poglądy, warto się z jego zdaniem zapoznać – jeśli nie po to, by umocnić się w wierze, to po to, by lepiej zrozumieć ludzi, którzy się nią kierują i poprzez nią postrzegają rzeczywistość.
Ksiądz odpowiadając na pytania Marco Tosattiego, zdradza nam jak wygląda walka z demonami i jak długo może trwać – tych, którzy liczyli na horrorystyczne opisy, czeka niestety zawód, nie jest to bowiem tak spektakularny ani przerażający akt, jak można sobie wyobrażać po obejrzeniu kilku filmów fabularnych. Co również ciekawe proces uwalniania od demona/demonów może ciągnąć się latami. Z rozmowy dowiadujemy się także, kto może zostać egzorcystą, odprawiać rytuał i jak powinniśmy się bronić przed diabelskimi wpływami. Warto w tym miejscu wspomnieć, że według Amortha, każdy kto zgłasza się do kościoła po pomoc, powinien wcześniej skontaktować się z lekarzami, by wykluczyć inne, niż duchowe, podłoże swojego problemu. Ponadto w książce znajduje się bardzo interesujący fragment, w którym Amorth tłumaczy, dlaczego kościół tak uparcie, przez wieki milczał na temat egzorcyzmów i dlaczego nadal podchodzi do nich z rezerwą. Oczywiście znając skalę problemu, można nie zgadzać się z zaproponowanym przez niego wyjaśnieniem, trudno jednak odrzucić je całkowicie.
Muszę się wam przyznać, że w pewnym momencie, podczas lektury odetchnęłam wręcz z ulgą, że jesteśmy już po – chwilowo, bo warto pamiętać, że tego rodzaju kurioza mają tendencję do okresowego wyciszenia i ponownego pojawiania się w określonych okolicznościach – wybuchu zjawiska, o wdzięcznej nazwie, „satanic panic”, które miało miejsce w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Według księdza bowiem, nasze złe myśli, orientacja, a nawet niechęć bliskich, mogą sprawić, że zainteresuje się nami zło. Niewiele więc trzeba, by doszło do tragedii, jeśli ktoś zacznie nadinterpretowywać znaki, a także to co widzi i odczuwa – od stroju, przez zachowanie, po muzykę.
Oczywiście podczas lektury, wnikliwego czytelnika, i tak uderzy fakt, że jakimś dziwnym trafem 95% (jeśli nie więcej) opisywanych przypadków dotyczy opętania i dręczenia kobiet. Zaniepokoi to, że w koszmarach księdza wywoływanych przez demony, jakże stereotypowo i sugestywnie, pojawia się naga kobieta, ciemnoskóry mężczyzna i chłopiec obejmujący słup. Niejedną osobę zdziwi też beznamiętny ton wypowiedzi, egzorcyzmowanie głównie przez telefon (leniwe i gadatliwe zrobiły się współcześnie te demony),a także sposób wypowiadania pewnych kwestii, np. że „kobieta krwawiła z nosa i z dołu”. Organy płciowe mają przecież nazwy i nie są one przeklęte, więc można je swobodnie wypowiadać. Ale bądźmy szczerzy, Gabriele, to wiekowy człowiek (ur. 1925, zmarł w 2016),wychowany w zupełnie innym czasie i świecie. Ponadto niejednokrotnie w życiu dawał już świadectwo temu, czego doświadczył i wciąż musiał borykać się z tym, że sami duchowni nie wierzą w szatana, więc siłą rzeczy, musiał nauczyć się kontrolować emocje.
Tak jak już wspomniałam, warto zapoznać się z książką. Jeśli nie po to, by spotkać się z głębokim świadectwem wiary, to po to, by się zwyczajnie czegoś o świecie dowiedzieć. Bo naiwnym jest sądzić, że wiemy już wystarczająco i, że wszystko da się tym, czym dysponujemy wyjaśnić – bez względu na wiarę czy niewiarę.
P.S. Jeśli chcecie spojrzeć na temat z nieco innego punktu widzenia i poczytać m.in. o świeckich egzorcystach, to sięgnijcie również po książki Michała Stonawskiego.
[współpraca barterowa]