Autorka szybko wciągnęła mnie w sprawę, a zaczęło się już od przyjścia Ducha na komisariat. Na plus zapisałam fakt, iż nastąpiło to bardzo szybko. Samo przedstawienie tego bohatera, jego postawa, osobowość przyciągało. A aura tajemniczości jaka go otaczała i liczne domysły, które snułam na jego temat skutecznie utrzymywały moją uwagę.
Jednak sprawa kryminalna to nie wszystko. Jak w poprzednich częściach śledzimy także życie prywatne Blattnera, nieco lepiej poznajemy też Zojkę, która ma niełatwe życie jako początkująca śledcza. A dziewczyna zwietrzywszy swoją szansę już na wstępnie popełnia podstawowy błąd. Jaki? Tego Wam nie powiem, zachęcam zaś do zapoznania się z książką, gdyż zdecydowanie warto to zrobić.
Prym jednak wiedzie Igor Blattner, główny protagonista cyklu Miasto Obiecane. Czytając odnosiłam silne wrażenie, że komisarz przechodzi kryzys wieku średniego i trochę ciężko mu pogodzić się z upływającymi latami oraz zmianami jakie niesie ze sobą wiek. Zbliżone dylematy ma nieco starsza od Igora siostra. I tutaj strasznie mi się podobało to co opisała autorka. W swoim prywatnym życiu mam przestrzeń tylko i wyłącznie dla siebie, właśnie dlatego, żeby pewnego dnia nie poczuć się jak Dominika.
***
Sprawa, którą zajmują się Blatnner i Zojka jest ponura i przytłaczająca. Atmosferę ciężkości zagęszcza nieprzyjemna jesień, zimno i deszcz. Zaś Wólka Szlachecka to miejsce, które z powodzeniem mogłoby być scenerią dla niejednej przerażającej zbrodni. Całość składa się na mroczną, klimatyczną historię, w którą autorka bardzo umiejętnie wciąga. Co nie znaczy, że wszystko mi się tak bezkrytycznie podobało, bo gdy pojawiały się wolniejsze momenty (szczególnie pogadanki pewnego radiowca) wywracałam oczami i bez skrupułów omijałam te fragmenty. Sam wątek problemów znajomej Igora, Rosy, także niespecjalnie mnie ciekawił, domyślam się jednak, że będzie on miał znaczenie w dalszej/dalszych częściach.
Miałam swoje typy, snułam sobie domysły (w jednej sprawie prawidłowo sobie wysnułam), lecz autorka i tak koncertowo wywiodła mnie w pole. Ach, jakże ja to uwielbiam. Dlatego tak lubię czytać (i oglądać) kryminały. W pierwszej chwili zakończenie mnie zaskoczyło, ale po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że taki obrót sprawy mi odpowiada, choć budziło mój wewnętrzny sprzeciw.
***
Zagadka bardzo mnie usatysfakcjonowała, mimo że tematyka okazała się z gatunku tych, które ciężko osadzają mi się w duszy. "Efekt pominięcia" tym bardziej mi się podobał, że poruszone zostały w nim ciekawe wątki m.in.: zaginięcie, kryzys wieku, czy życie z traumą (choć nie wiem, czy bohater sobie to uświadamiał, ale doskonale został przedstawiony). Powieść porusza także pewien aspekt moralności i sprawiedliwości, automatycznie zmusza do zastanowienia się jak my byśmy postąpili w podobnej sprawie. A swoją drogą, czy i Was przerażają takie małe zamknięte społeczności?
Czytanie, choć pochłaniające i w pełni skupiające moją uwagę, miejscami się dłużyło, ale z tym sobie poradziłam ;). Z pewnością będę wypatrywać kolejnych tomów z przygodami komisarza Blattnera i jego ekipy, a będzie tym ciekawiej, że na komisariacie zaszły pewne zmiany, mogące generować różnorakie sytuacje.
Czy polecam? Jak najbardziej. I wcale nie musicie znać wcześniejszych tomów, by cieszyć sie lekturą "Efektu pominięcia", a zawsze możecie je nadrobić później.