Czy istnieje zbrodnia doskonała? Czy możliwe jest, że sprawca wielokrotnych morderstw gra na nosie policji? Czy sprawca może być sprytniejszy od policji? Oczywiście, że tak. A jeżeli jeszcze jest fanem filmów kryminalnych, to zapewne może być trudnym przeciwnikiem dla stróżów prawa.
W spokojnym miasteczku na Dolnym Śląsku w krótkim odstępie czasu giną koleżanki z liceum. Ciało pierwszej ofiary, Marty Rychlińskiej – Król, znaleziono na ławce przed ratuszem. Była w pozycji siedzącej, blada, jednak nic nie wskazywało, aby nie żyła. Jednak po bliższym przyjrzeniu okazało się, że kobieta nie żyje, wyglądała, jakby upuszczono z niej krew. Żadnych śladów przemocy. W jednej ręce trzymała klasowe zdjęcie z liceum, na którym postać ofiary została przekreślona, na drugiej miała namalowaną niezapominajkę. Po oględzinach miejsca zbrodni okazało się, że sprawca nie zostawił żadnych śladów. Perfekcjonista czy psychopata?
Miejscowa policja rozpoczyna żmudne i bardzo trudne dochodzenie. W rozwikłaniu tej sprawy pomaga prokurator Agata Szacka i zespół policjantek z Jeleniej Góry. Szukają śladów, rozpytują mieszkańców, jednak nikt nie jest w stanie nic wnieść do sprawy. Ofiara była osobą nielubianą w miasteczku, wyniosła, zarozumiała, żona bogatego biznesmena, miała wielu wrogów, teoretycznie – co najmniej kilku z nich życzyło jej śmierci. Ale tropów żadnych. Nie minęło kilka dni, a giną kolejne koleżanki Marty z liceum, Kaśka i Wanda. Zginęły w taki sam sposób. Pojawiają się spekulacje, że koleżanki łączyła wspólna tajemnica z przeszłości, która mogła być przyczyną zabójstw, a wiązała się z wypadkiem sprzed piętnastu lat, gdy to w czasie przygotowań do matury jedna z koleżanek Róża spadła ze skarpy i przez następne lata była w śpiączce. Czy koleżanki miały coś wspólnego z jej wypadkiem. Nikt nigdy się nie dowiedział, co tak naprawdę spotkało Różę, czy było to działanie celowe i umyślne czy nieszczęśliwy wypadek?
Miejscowa policjantka Agnieszka Birkut zmaga się z tym dochodzeniem. Nie ma pomysłu ani żadnej koncepcji, kto mógłby być tak potwornym mordercą. Swoimi spostrzeżeniami ze śledztwa dzieli się z przyjaciółką Sabiną, osobą pełną miłości i energii, zawsze skorą do pomocy, a zarazem miłośniczką filmów. Czy przyjaciółka pomoże jej rozwiązać zagadkę? Tego nie wiem, ale na pewno odegra znaczącą rolę w całej tej sprawie...
Kasia Magiera zaserwowała nam całą paletę emocji, trudnych do ogarnięcia i wyobrażenia. Świetny i nietuzinkowy pomysł na fabułę powieści, z liczną grupą postaci nadającą jej wielobarwnego kolorytu. Mamy różne charakterki, od tych ckliwych i dobrodusznych, poprzez wyniosłych i zarozumiałych, a kończąc na mordercy – psychopacie. Każda postać stanowi niezbędny element układanki, jaką jest „Echo milczenia”. Tytuł świetnie oddaje treść powieści, echo odbija się od jednej postaci do kolejnej, przemyka przez Lubomierz, aż na końcu jest usłyszane, cieniutkim, ledwo słyszalnym głosikiem ...
Trzeba mieć niesamowity talent literacki, aby tak sprawnie i umiejętnie od samego początku manewrować czytelnikiem, podając mu na tacy rozwiązanie zagadki morderstw, by za chwilę zabrać sprzed nosa. Dostajemy wisienkę na torcie, ale za chwilę ktoś ją nam zabiera i musimy o nią się postarać. Tak samo jest z znalezieniem mordercy. Przednia zabawa.
Przyznam, że spodziewałam się innego zakończenia powieści, zaskoczyło mnie ono pozytywnie. Niespodzianka. Ta powieść usidliła mnie na cały weekend, nie byłam w stanie odłożyć jej na bok. Zawładnęła mną bezwzględnie. Nie jestem w stanie opisać emocji i napięcia, jaki mi towarzyszyło przy jej lekturze. A do tego czyta się płynnie i szybciutko, na jednym oddechu. Skrócony i płytki oddech, gęsia skórka, wypieki na twarzy, nie do końca wiedziałam co jest przyczyną takiego samopoczucia, ale z wnikliwością detektywa udało mi się rozwiązać tę zagadkę. Powieść skradła moje serce również dlatego, że opisywane wydarzenia miały miejsce w mojej dość bliskiej okolicy.
Świetna i wartka akcja, intrygujący i ciekawi bohaterowie, zaskakujące i dynamiczne zwroty wydarzeń to niektóre z jej zalet. A jest ich znacznie, znacznie więcej . . .
Polecam gorąco. Tylko mała sugestia. Bierzcie się za jej czytanie w weekend, gdyż gwarantuję, że nie wstaniecie rano do pracy.