Dziewczyny, które miał na myśli recenzja

„Dziewczyny, które miał na myśli” Kazimierz Kyrcz JR.

Borys przechadzając się po Lasku Wolskim, w Krakowie, natknął się na wisielca.
Na drzewie wisiała kilkunastoletnia dziewczyna, przynajmniej tak wynikało, z notesu, który znalazł nieopodal w torbie.
Wiedziony nagłym impulsem schował notes do kieszeni i zawrócił do domu, aby poinformować policję.
Tak o to, sprawę przyjął i zaprotokołował Sebastian Bednarski.
Rozwiedziony, kompletnie niezadowolony ze swojego życia i ledwo utrzymujący się na powierzchni, krakowski policjant.
Traf chciał, że któregoś dnia na komisariat zgłosiła się Oliwia Hilwant, słynna malarka.
Sebastian będący pod wrażeniem tej eleganckiej kobiety, próbował nawiązać rozmowę, która dziwnym torem, skierowała się na wisielca.
Oliwię natychmiast zainteresowała postać Borysa, ponieważ właśnie szukała witrażysty.
Tak o to, na drugi dzień stanęła w jego progach, proponując drinka w celu omówienia projektu.

Michał Walczak nad życie ubóstwiał swoje rybki. Mówił do nich, jednocześnie odpowiadając sobie, zmienionym głosem, imitującym (oczywiście jego zdaniem), głos rybek.
Nie cierpiał za to swojej pracy na uniwersytecie. Męczyli go studenci i nowe reguły ustanowione przez rząd.
Czyszcząc kolejny raz akwarium, myślał o tych wszystkich kobietach, które będąc prostytutkami, próbowały później odciąć się od przeszłości.
O niee... pomyślał, nie ma lekko, od tego się tak łatwo nie ucieka...

Czy drogi bohaterów zejdą się w jakimś kluczowym momencie?
Czy ktoś w końcu pohamuje zapędy, hodowcy rybek, zwanego Szpikulcem?

Świetnie skonstruowana fabuła, pozwala bez przeszkód poznać, bardzo dokładnie wszystkich bohaterów. Ich pragnienia i marzenia, oraz lęki i niepowodzenia. Któż inny, jak nie Kazimierz, potrafi tak bezbłędnie oddać klimat i charakter, zarówno zbrodniarza, jak i całego dochodzenia.
Książka ma w sobie moc, która nie pozwala jej odłożyć.
Szczerze polecam!!