Powieść Agaty Sawickiej wcześniej nie rzuciła mi się w oczy, co przyznaję uczciwie. Być może to kwestia okładki, a może samego tytułu — jednak po prostu nie zwróciłam na tę pozycję uwagi. Dopiero kiedy pojawiła się możliwość jej przeczytania, zapoznałam się z opisem... i z miejsca poczułam się zainteresowana. Jak młoda kobieta odnajdzie się w wojsku, gdzie dominuje siła, twarda dyscyplina oraz zwyczajnie nie ma miejsca dla kruchych i delikatnych osób? Tego byłam niezwykle ciekawa, a więcej o moich odczuciach w recenzji poniżej.
Sonia jest nieśmiałą i wrażliwą przedszkolanką. Ma romantyczną duszę i ogromne serce. Pewnego dnia postanawia całkowicie odmienić swoje życie i wstąpić do wojska. Kiedy przyjeżdża na swoje pierwsze w życiu wojskowe szkolenie, zaczyna wątpić w słuszność swojej decyzji. Musi mierzyć się z szyderą i nieprzychylnymi komentarzami ze strony silniejszych żołnierzy. Jednie Aleksander Olszański, porucznik, wierzy w jej możliwości. Lata temu Luiza zakochała się w Feliksie, którego poznała jako gościa rodziny. Zakochani planują wspólną przyszłość, jednak na drodze staje im wojna i ogromna tragedia, jaka spotyka młodą kobietę. Czy dane jej będzie jeszcze ułożyć sobie życie? Jak Sonia poradzi sobie w wojsku? Dwie kobiety, dwie silne charaktery oraz wola udowodnienia swojej siły.
Zaczynając lekturę tej powieści, nastawiona byłam całkiem pozytywnie. Wiedziałam, że nie będzie to łatwa lektura, ponieważ tematy wojenne nigdy takie nie są, aczkolwiek gdzieś we mnie tliła się nadzieja na to, że będzie to po prostu dobra książka, którą będę mogła polecić dalej. Rzeczywistość okazała się dla mnie łaskawa, ponieważ tak właśnie się stało — książka trafiła w mój gust, w moje czytelnicze serce i zdecydowanie mogę polecać ją pozostałym czytelnikom. No, ale wszystko po kolei.
Jedną z głównych bohaterek jest Sonia, która zaimponowała mi swoją siłą i ambicją, która wielokrotnie była podkopywana, a jednak wciąż w niej żyła i pchała ją do przodu. Kobieta w wojsku to coraz powszechniejsze zjawisko, z czego niesamowicie się cieszę, ponieważ nie płeć decyduje o naszej sile i predyspozycjach, a my sami, po prostu. Sonia to bohaterka dobrze wykreowana, której poznawanie okazało się dla mnie przyjemnością i której kibicowałam cały czas.
Nie inaczej sprawa wyglądała u Luizy, która zasłużyła sobie na mój szacunek, sympatię i jednocześnie współczucie. To, czego doświadczyła ta młoda kobieta, było straszne, a jednak tak wyglądała rzeczywistość wielu kobiet podczas wojny. Ciągła ucieczka, walka z własnymi myślami i ciałem, nieustanne wrażenie okrywającej hańby, która spadła na tak wiele kobiet i dziewcząt nagle, jakby z wielu stron jednocześnie. Luiza to kolejna bohaterka, która zyskała w moich oczach i cieszę się, że było mi dane ją poznać, chociażby na stronach tej powieści.
Akcja powieści biegnie dwutorowo – z jednej strony mamy teraźniejszość i Sonię, która próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a z drugiej Luizę, która z kolei musi układać sobie życie przy wtórze świszczących przy uchu pocisków oraz kolejnych wybuchów. Obie te historie stanowią osobne “byty”, a jednak wzajemnie się uzupełniają, tworząc wciągającą i wzruszającą całość. Tak, nie wstydzę się tego powiedzieć głośno — ta historia mnie poruszyła, a ja niesamowicie pochłonięta losami obu kobiet nie mogłam przestać o nich myśleć nawet na chwilę.
Agata Sawicka ma bardzo dobre pióro i świetnie prowadziła mnie w kolejne zakamarki tej historii. Było to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, ale wydaje mi się, że nie ostatnie — jeśli inne jej książki okażą się tak dobre, to ja jestem już z miejsca na tak.
Dziewczyna w mundurze to jedna z tych powieści, które może nie przykuwają aż tak uwagi swoją pstrokatą okładką, ale uwierzcie mi – warto poznać tę historię bliżej i dać się jej porwać na dłuuuugie godziny. Sonia i Luiza na Was czekają, nie dajcie się prosić dłużej.