17 lutego miała miejsce premiera wznowienia powieści Elżbiety Rodzeń "Dziewczyna o kruchym sercu". Choć książka istniała na rynku wydawniczym od kilku lat, to mnie udało się do niej dotrzeć dopiero teraz.
Zachęcam do zapoznania się z moją recenzją.
"To, co mi dałeś, było doskonałe, bo nigdy się przy Tobie nie bałam."
Choć Ula i Janek są z jednego roku, to poznają się dopiero w klasie maturalnej, kiedy to dziewczyna pojawia się po długiej nieobecności wynikającej z indywidualnego toku nauczania. Początki ich znajomości nie należą do szczególnie udanych. Ula jest niemiła i opryskliwa, co nie sprzyja zawieraniu z nią bliższych rekacji. Mimo to, Jankowi udaje się do niej zbliżyć. Jego propozycja udzielania dziewczynie korepetycji z matematyki, choć niechętnie, zostaje przyjęta.
Czemu chłopcu tak bardzo zależy na bliższym kontakcie z chorą dziewczyną?
Czy zachowanie Uli powodowane jest jej niemiłym usposobieniem, a może wręcz przeciwnie, podyktowane jest innymi, bardziej złożonymi motywami?
Przyznam, że historia Uli i Janka już od pierwszych stron bardzo mi się spodobała. Mamy tu dwoje wyrazistych bohaterów, z których żaden nie jest idealny, a wręcz przeciwnie: obojgu daleko do doskonałości. Sylwetka każdego z nich nakreślona jest w umiejętny sposób ukazując zarówno pozytywne, jak i negatywne cechy. Ula to krnąbrna dziewczyna, która celowo odstręcza od siebie ludzi, zaś Janek wśród znajomych uchodzi za uosobienie Casanovy. Choć jego zachowanie jest zdecydowanie bardziej subtelne, to jednak młodzieniec nie stroni od towarzystwa ładnych dziewczyn.
Jak bardzo zmieni ich wspólna znajomość?
Czy miłość, która zakiełkuje w sercach nastolatków będzie w stanie wszystko przezwyciężyć?
Jestem oczarowana tą książką! To wielowymiarowa powieść, która angażuje nas na kilku płaszczyznach. Poza wątkiem nastoletniej miłości mamy tu motyw choroby i nierozerwalnie z nim związanego cierpienia. Jest tu też wątek religijny, który ogromnie mi się podobał. Element ten został rozwinięty w trochę baśniowy sposób, dzięki czemu historia przedstawiona przez autorkę nie wydaje się tak ciężka i trudna do przełknięcia. W moim odczuciu do głosu dochodzi tu moralizatorski ton, który po części tłumaczy nam konieczność akceptacji pewnych kwestii. Choć bywa, że jest nam bardzo trudno przyglądać się niektórym wypadkom z założonymi rękami, w niektórych sytuacjach warto po prostu nie ingerować zbyt mocno w przebieg wydarzeń.
"Dziewczyna o kruchym sercu" to piękna powieść o dokonywaniu wyborów. To historia o poświęceniu oraz heroicznej walce z przeciwnościami losu.To także opowieść o miłości gotowej na wszystko, a przez to mogącej stać się przyczyną zguby. Do samego końca nie byłam pewna zakończenia książki. Autorka umiejętnie poprowadziła fabułę, w kilku miejscach wprowadziła parę mylnych tropów, dzięki którym ma się wrażenie, że ostatecznie akcja potoczy się w zupełnie innym kierunku. Czy lepszym?
W końcowych fragmentach powieści autorka tłumaczy, że czasem to najgorsze rozwiązanie jest najlepszym wyjściem z sytuacji i że to, co uważamy za najczarniejszy scenariusz, z perspektywy czasu okazuje się być dla nas cennym doświadczeniem.
Na kartach książki autorka przedstawia nam ideę boskiego planu. Zgodnie z tym założeniem historia naszego życia jest gdzieś zapisana i choć przewiduje drobne odstępstwa od z góry ustalonego schematu, to jednak zmierza w określonym kierunku. Jednak, my wszyscy dysponujemy wolną wolą i tylko od nas zależy jak poprowadzimy ścieżkę naszego życia. Czy będziemy podążać zgodnie ze wskazówkami, czy też zbuntujemy się sprawdzając zgubny los nie tylko na siebie, ale także i na naszych bliskich?
Moja ocena 9/10.