Hunter zawsze wszystko miał na wyciągnięcie ręki. Jego życie kręciło się wokół używek, wiecznych imprez i dziewczyn na jedną noc. Nigdy nic mu nie brakowało-oprócz zainteresowania najbliższych. Ale gdy po raz kolejny przekracza granicę swoim zachowaniem, rodzice postanawiają go ukarać, by wreszcie nabrał ogłady. Wysyłają go na Florydę do wujka, którego widział raz na oczy. I w żadnym wypadku nie będą to wakacje na plaży z drinkiem w ręce. Nie, na Huntera czeka ciężka orka; ma pomóc wujowi w remoncie domu. Na dodatek zostaje pozbawiony dostępu do telefonu komórkowego, kart kredytowych i samochodu. Dla chłopaka to niemalże koniec świata. Do czasu gdy poznaje najlepszą przyjaciółkę swojej kuzynki-Ellison. Stanowi ona całkowite przeciwieństwo dziewczyn z którymi do tej pory się zadawał. To sprawia, że niemalże od razu zwraca na nią uwagę, ona jednak uparcie trzyma go na dystans, nie chcąc być częścią jego wakacyjnej przygody. Ale jedno jest pewne- to jedno lato wywróci ich życie do góry nogami.
Owszem, powieść M.S. Willis opiera się w większości na utartych schematach. On przystojny i bogaty z wianuszkiem kobiet wokół siebie. Ona piękna i dobra, mająca kompletnie inne poglądy na życie niż on. Każdy kto przeczytał w życiu chociaż kilka romansów, zna ten typ. Ale jednocześnie autorka wykreowała w taki sposób swoich bohaterów, że po prostu nie da się ich nie polubić. Hunter w swoim życiu pragnie się wyłącznie bawić. Nie ma żadnych konkretnych planów na przyszłość, żyje od imprezy do imprezy. Chociaż jest bardzo inteligentny, nie zależy mu kompletnie na nauce. Zaś Ellison wiedzie całkowicie inne życie. Zamiast imprez suto zakrapianych alkoholem, woli przebywać na łonie natury. Jest uparta i złośliwa, potrafi zawalczyć o swoje i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Ta dwójka stanowi swoje kompletne przeciwieństwo. Ale niemalże od razu pojawia się między nimi niesamowita chemia, która sprawia, że nie pozostają sobie obojętni. Chociaż na początku głównie się kłócą i sobie dogryzają, powoli uświadamiają sobie ile znaczy dla nich ta druga osoba. Na szczęście nie wskakują od razu na głęboką wodę i nie pakują się od razu w związek. Stopniowo dorastają do tego aby być razem i w obojgu zachodzą pozytywne zmiany. Hunter dojrzewa i staje się bardziej odpowiedzialny oraz gotowy aby walczyć o lepszą przyszłość u boku dziewczyny, która zawróciła mu w głowie. Zaś Ellison staje się bardziej otwarta i uczy się, że czasem trzeba chwycić pomocną dłoń, zamiast dźwigać wszystkie problemy na własnych barkach.
To wszystko sprawia, że "Dla Ellison" nie jest wyłącznie lekką lekturą na lato przy której można się relaksować, leżąc sobie na plaży, ale również historią z bardzo pozytywnym wydźwiękiem. Autorka na przykładzie bohaterów pokazuje, że nigdy nie jest za późno na to, aby całkowicie przewartościować swoje życie i odnaleźć ścieżkę, którą chcemy podążać. Wystarczy jeden bodziec aby wywołać lawinę zmian. I to, że możemy znaleźć miłość nawet wtedy, gdy przechodzimy najtrudniejszy etap w naszym życiu. Na zaledwie trzystu stronach, M.S Willis wykreowała słodko-gorzką historię o miłości, przyjaźni, trudnych relacjach rodzinnych jak i również próbie poradzenia sobie z chorobą najbliższych osób. To jednocześnie powieść pełna radości i humoru jak i smutku oraz łez. To wszystko złożyło się na to, że pochłonęłam "Dla Ellison" na raz, nie mogąc się oderwać aż do ostatniej strony.