Myśleliście, jak to by było, gdybyście nie mieli żadnych marzeń, nie wierzylibyście w nic? Liczyło by się tylko to co można poczuć, dotknąć…
Pewnego dnia Isabelle dowiaduje się o śmierci siostry. Dziedziczy po niej przetwórnię tuńczyka Pociecha. Jednak większym zaskoczeniem jest dla niej to co, a raczej kto czeka na nią w domu nieboszczyczki. Prócz Grubaski – służącej, kobieta spotyka tam „dziką”, zaniedbaną dziewczynkę. Jedyne co o niej wiadomo to to że jest. Była już wtedy, gdy Grubaska tu przyszła. Isabelle uznaje ją za córkę swojej siostry i postanawia „wychować ją na ludzi”. Czeka ją wiele pracy. Karen, jak nazywa ją Isabelle jest dzieckiem autystycznym. Obydwie bohaterki czeka długa droga. Dziewczynka nie mówi, nie kontroluje swoich poczynań. Jednak po latach pracy, przyklejania karteczek do mebli, uczenia się składania zdań Karen w miarę normalnie funkcjonuje. Choć badania wykazują, że jej umysł jest na poziomie drugiej klasy, widzie więcej i inaczej niż inni. Isabelle decyduje się posłać Karen na studia. Jest to przełom w życiu dziewczyny…
„Dziewczyna, która pływała z delfinami” nie jest kolejną książką w której cierpienie i problemy bohatera są na pierwszym miejscu. Raczej opowiada o ciekawym i jakże innym spojrzeniu na świat. Karen nie umie kochać. Jedyne uczucie jakiego doświadczyła to złość, czasem stres. Liczą się dla niej tylko rzeczy namacalne. Dlatego spiera się ze stwierdzeniem Kartezjusza „Myślę, więc jestem” i nie może zrozumieć naszego punktu widzenia. Nam potrzebny jest ktoś lub coś, w co będziemy wierzyć. Bóg, szczęście, różnie. Tylko dlaczego mamy wierzyć, jeśli tego nie widzimy? Skąd mamy wiedzieć, że to co opisane jest w Biblii jest prawdą? A jak szczęście nas zawiedzie?
Choć mogłoby się wydawać, że to kolejna filozoficzna książka, wcale nią nie jest. Trudne tematy wplecione są umiejętnie w fabułę, co zdecydowanie nie męczy czytelnika, a raczej działa na plus. Prócz wymienionych wyżej pytań dręczących bohaterkę, Karen spotyka się z organizacją ekologów, przypominających raczej mafię, która miast nie dających skuteczności apeli wyznaje zasadę „Terror za terror. Mord za mord”* oraz biznesmena, który jakbyśmy teraz powiedzieli „po trupach dąży do celu”. I tak dwa dalekie od siebie tematy spotykają i łączą się w jednej książce. U innych autorów równało by się to z grosetką, jednak pani Berman udało się tego uniknąć, a zamiast tego stworzyła lekką dla czytelnika, a jednocześnie pokazującą inne spojrzenie na świat powieść.
„Dziewczyna…” pokazuje nam życie osoby cierpiącej na autyzm. Ona odbiera wszystko inaczej. Każde wypowiedziane słowo jest odbierane na serio. A co z tego wyjedzie jeśli Karen będzie wierna swoim myślom, będzie wiedziała co jest dla niej najważniejsze?
Berman stworzyła książkę, która choć lekka, porusza ciekawe i nieczęsto spotykane tematy w dzisiejszej literaturze. Nie wiem, czy spodobałaby się każdemu, jednak każdy powinien spróbować, bo na pewno coś zostawi ona w każdym umyśle. To jedna z tych książek, które trudno zrecenzować. Je po prostu trzeba przeczytać.
*„Dziewczyna, która..." str.206