Jeżeli pominąć oficjalne książki Wspólnoty AA („Anonimowi Alkoholicy” i „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji”), „12 Kroków od dna. Sponsorowanie” jest najlepszą książką, jaką czytałam na TEN temat. Czyli na temat rozwiązania problemu alkoholizmu. Sposób na uwolnienie od nałogu polega na zrozumieniu oraz rzetelnej realizacji programu Anonimowych Alkoholików. Choć 12 Kroków AA przeczytać można w tysiącach książek, czasopism i stron internetowych, to jednak zastosowanie ich we własnym życiu wymaga, jak twierdzi Meszuge, pomocy kogoś doświadczonego, drugiego alkoholika. O tym właśnie jest jego najnowsza książka – o programie AA i o pracy ze sponsorem, czyli takim właśnie pomocnikiem (przewodnikiem, trenerem, jak kto woli – bo słowo „sponsor” w języku polskim zawsze kojarzy się z finansami). Realizacja Programu AA zajmuje alkoholikowi – według Meszuge – kilka miesięcy, może kilkanaście, a pomoc sponsora uzyskuje on całkowicie za darmo.
Formalnie rzecz biorąc, „12 Kroków od dna. Sponsorowanie” to chyba poradnik, ale napisany jak intrygujące opowiadanie o ludziach – bo nie tylko o autorze – którzy żyjąc obok nas, mają jednocześnie swój świat i problemy, o jakich nam nawet się nie śniło. Ta opowieść jest na swój sposób egzotyczna i fascynująca.
Nie zamierzam robić analizy porównawczej, ale tak się składa, że najnowsza książka Meszuge konfrontuje się i zderza w mojej głowie z „Najgorszym człowiekiem na świecie” Małgorzaty Halber.
Halber – nadal pije albo ćpa, albo jedno i drugie, bo przecież nie da się inaczej rozumieć zakończenia jej opowieści.
Meszuge – utrzymuje abstynencję i stara się pomóc innym uzależnionym ją zdobyć, utrzymać i rozwinąć.
U Halber – bezgraniczna pogarda dla… jak to nazwała: alkoholika bez zębów, w kaszkiecie i klapkach Kubota, to znaczy wobec wszystkich uzależnionych nie tak zamożnych, mądrych, wykształconych i zadbanych, jak ona sama. Ostra krytyka i niechęć do terapeutek.
U Meszuge – kompletny brak podziałów na alkoholików „lepszych” i „gorszych”; każdy wart jest pomocy, dla każdego jest miejsce we wspólnocie AA. Wdzięczność dla terapii za uratowanie życia.
„12 Kroków od dna. Sponsorowanie” Meszuge kończy słowami: „Tak, moja książka w tym momencie się kończy, ale może dzięki niej, choćby pośrednio, gdzieś tam na świecie, komuś zaczyna świtać nadzieja na nowe życie i ktoś uwierzy, że istnieje rozwiązanie”* – nadzieja, że i inni wygrają lepsze jutro.
„Najgorszego człowieka na świecie”, którą to historię postrzegam jako nieustający festiwal użalania się nad sobą, Halber kończy skamleniem, by ją przytulić.
Tym niemniej przyznaję, że Halber trochę lepiej pisze, ma chyba odrobinę lepszy warsztat po prostu; ale może to tylko moje subiektywne odczucie, bo kobiecy punkt widzenia i tryb narracji bardziej do mnie trafia niż precyzyjny i rzeczowy męski.
Chciałabym kiedyś spotkać Meszuge i zapytać go, czy uważa się – jako alkoholik i podobnie jak Halber – za najgorszego człowieka na świecie… Jakoś w to wątpię.
Pozycja na pewno warta polecenia i jestem przekonana, że mogą z niej skorzystać także nieuzależnieni, bo program AA wydaje się często zadziwiająco uniwersalny.
---
* Meszuge, „12 Kroków od dna. Sponsorowanie”, wyd. WAM, 2015, s. 359.