Astrid Rosenfeld to współczesna, niemiecka autorka, która dopiero stawia pierwsze kroki w świecie literatury. Wcześniej pracowała w branży filmowej, między innymi prowadziła castingi do takich filmów kinowych jak "Porządek musi być" czy "Twardziel". Obecnie mieszka w Berlinie. "Dziedzictwo Adama" to jej debiutancka powieść.
Edward Cohen od dziecka słyszał o swoim podobieństwie do Adama. Postać mężczyzny owiana jest jednak tajemnicą. Adam stanowi bowiem temat tabu w trakcie rozmów. Jego imię przywołuje niechciane wspomnienia i często staje się kością niezgody między bliskimi chłopaka. Edward wie jedynie, że Adam jest jego stryjecznym dziadkiem i że uchodzi za czarną owcę rodziny. Kiedy chłopak wraz z matką i ojczymem opuszcza rodzinne miasto, zostawia tam swoje dziedzictwo. Czas zaciera w pamięci wspomnienia o zagadkowym mężczyźnie i sprawia, że Edward zaczyna żyć własnym życiem. Rodzinna tragedia zmusza jednak dorosłego już mężczyznę do powrotu do Berlinu. Na poddaszu mieszkania dziadków chłopak znajduje dziennik swojego stryjecznego dziadka. Na górze rodzinnego domu, pewnej pozornie nieznaczącej chwili, historia Edwarda i Adama po raz kolejny splata się ze sobą.
Adam, żydowski chłopak, to marzyciel, nie zdolny do normalnego życia. Mimo starań ze strony rodziny, ma spore trudności z nauką, wbrew temu w co wierzy jego babka, nie posiada również nadzwyczajnego talentu literackiego ani tym bardziej muzycznego. Czas i miejsce, w których urodził się Adam niesprzyjają jednak podobnemu podejściu do życia, a on już wkrótce boleśnie się o tym przekona. Nadchodzą lata panowania Hitlera. Z każdą upływającą minutą zbliża się zagrożenie wojną. Rodzina Cohenów powoli przygotowuje się do ucieczki z Niemiec. Tyle, że właśnie wtedy bez śladu znika Anna - pierwsza, prawdziwa miłość Adama. Zaślepiony uczuciem, nieznający uczucia szczęścia postanawia za wszelką cenę znaleźć ukochaną dziewczynę. Nie podejrzewa jednak jak daleko zaniosą go jego poszukiwania.
Zastanawialiście się kiedyś jaki wpływ na życie nasze i innych może mieć jedna, z pozoru niewiele znacząca chwila? Zastanawialiście się jakie konsekwencje niosą podjęte pod wpływem emocji decyzji? Astrid Rosenfeld, w swojej debiutanckiej powieści, podejmuje się odpowiedzi na owe pytania. Tworzy prostą fabułę, pozbawioną intryg i fałszerstwa, w której jedno zdarzenie staje się kamieniem rozpoczynającym istną lawinę wydarzeń. Adam decyduje się na opuszczenie Niemiec. Nie wynika to z jego egoizmu, wbrew pozorom, nic wspólnego nie ma z tym również jego nieprzystosowanie do życia. Adam opuszcza rodzinne miasto dlatego, że kocha i, porażony siłą tego uczucia, jest gotowy na każde poświęcenie. Wydaje mi się, że w chwili w której podejmuje ową decyzję, nie myśli o tym jakie mogą być jej skutki. W beztrosce, która mu towarzyszy, z pewnością nie przychodzi mu również do głowy, że nie tylko jemu przyjdzie zapłacić za miłość. To właśnie owa nieświadomość bohatera sprawia, że czytelnik z jeszcze większym zaskoczeniem przygląda się kolejnym wydarzeniom rozgrywającym się na łamach powieści.
Fabuła, którą przedstawia nam pani Astrid Rosenfeld, tak jak już wcześniej wspomniałam, nie jest skomplikowana. Ewidentnie za atut powieści trudno również uznać różnorodność wątków. Aby oddać jednak w pełni sprawiedliwość należy przyznać, iż w większości zapoczątkowane przez nią wątki warte są uwagi. Żeby jednak było ciekawiej, nie podzielam zdania większości. Zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu historia, której głównym bohaterem był Adam. Odniosłam wrażenie, iż, o dziwo!, autorka lepiej poradziła sobie z oddaniem rzeczywistości w czasach II wojny światowej. Ponad to rzuca się w oczy, że to właśnie wątek Adama był tym lepiej przemyślanym i zaplanowanym. Długo zastanawiałam się co stało się przyczyną dla której większość osób spogląda nieprzychylnym okiem na "Dziedzictwo Adama". I choć nie mam pewności, wydaje mi się, że znalazłam odpowiedź. Trudno jednoznacznie sklasyfikować komu owa powieść powinna przypaść do gustu. Wątek miłosny jest, ale nie na tyle dobry by wyróżnić się czymś szczególnym. Brak szybkiej, napiętej akcji. A choć tło historyczne zostało nieźle naszkicowane, wielbiciele historii z pewnością również dopatrzą się tam pewnych niedociągnięć. Nie jest to więc typowy romans, powieść "historyczna", ani nawet obyczajowa.
Czym mnie ujęła pani Rosenfeld? Kreacją bohaterów. Postacie w "Dziedzictwie Adama" nie są idealne. Zostały obdarzone licznymi wadami i słabościami. Łatwo popadają w gniew, nie da się ukryć, że można nimi manipulować no i ogólnie rzecz biorąc wydają się być nieprzystosowane do życia. Ich wady wydają się wręcz przerysowane, niemal przekraczając cienką granicę absurdu. Dawno nie czytałam powieści, w której jakikolwiek autor odważyłby się w podobny sposób ukazać ludzkie słabości i choćby za to należą się pani Rosenfeld brawa.
Narracja w powieści została poprowadzona w sposób dwutorowy, w dwóch płaszczyznach czasowych. Z jednej strony poznajemy historię z punktu widzenia Edwarda, z drugiej - Adama. I choć z reguły podobny zabieg spotyka się z moją aprobatą, tym razem zostałam nieco rozczarowana. Dostrzegłam za mało różnic między sposobem w jaki przedstawili świat bohaterowie. Gdyby nie wyraźne oznaczenie, prawdę mówiąc w ogóle pewnie bym się nie dostrzegła zmiany narratora. Na plus jednak należy zaliczyć styl pani Rosenfeld. Język jakim się posługuje jest zrozumiały, aczkolwiek nie "oklepany". Niemiecka autorka stosuje niekiedy ciekawe metafory i apostrofy, upodabniając tym samym powieść do utworu lirycznego.
"Dziedzictwo Adama" to historia o tym jak jedna decyzja może wpłynąć na życie nasze i naszych bliskich. Astrid Rosenfeld może nie zachwyca nas nadzwyczaj intrygującą, pełną zwrotów akcji fabułą, ale rekompensuje to niecodzienną kreacją bohaterów i niemal poetyckim językiem. Mimo drobnych niedociągnięć, debiut niemieckiej autorki zaliczam do udanych. Niewątpliwie posiada ona potencjał i nie wątpię, że jeżeli tylko popracuje nad kilkoma mankamentami, jeszcze nie jeden raz pozytywnie nas zaskoczy.