Wspomnienia najmłodszego syna Kisiela, czyli niezapomnianego Stefana Kisielewskiego, jednej z najbarwniejszych postaci PRLu, wybitnego felietonisty, niespełnionego polityka i powieściopisarza. Kisiel od zawsze był przeciw komunie, twierdził na przykład, że PRL to dom wariatów, chociaż w żadną działalność opozycyjną się nie angażował.
Sama książka napisana jest bardzo lekko, pełna pogodnych historii, anegdot, czyta się ją lekko i szybko. Nie mogę się oprzeć, przed przytoczeniem jednej z anegdot: „Zachowała się historia wycieczki ojca z małą Kryśką, która nosiła wtedy warkoczyki i była dosyć ładną dziewczynką. Przysiedli na łące, aby trochę odpocząć. Ścieżką obok przechodził góral. Spojrzał na nich i zagadnął przyjacielsko:
– Ładną córeckę, panocku, mocie.
– Ładna, ładna – na to mówi ojciec – tylko co z tego, kiedy umrze.
Góral przyjrzał się bacznie. Widzi, że Krysia w rumieńcach, całkiem żwawe dziecko, więc pyta: – Kiejże umrze?...
– Wszyscy umrzemy – oświadcza ojciec, bo miał swoistą obsesję śmierci i zawsze próbował śmierć oswajać. – I pan umrze, i ja umrę, i ona też umrze.
Na co góral z pełnym urażeniem: – A idźcie, panie, nie gadojcie gó..en...”
Co ciekawe, wyłania się z książki całkiem pozytywny obraz PRL-u. W każdym razie rodzina Kisielewskich prowadziła za komuny całkiem dobre życie. Mieszkanie na Alei Szucha w Warszawie, wśród elity politycznej i artystycznej PRL-u, dość powiedzieć, że ich sąsiadami byli Zofia Kucówna i Adam Hanuszkiewicz, Józef Winiewicz, Oskar Lange, Jan Karol Wende, obecnie sąsiadką autora (bo odziedziczył to mieszkanie po rodzicach) jest Monika Jaruzelska. Były wyjazdy do Zakopanego i nad morze, intensywne i ciekawe życie towarzyskie; w książce można znaleźć sporo ciekawych anegdot i ploteczek o elicie artystycznej PRL-u (Gałczyński, Iredyński, Waldorff i inni). Oczywiście Kisielewscy odczuwali też niedogodności, mieszkanie na Szucha było na podsłuchu, w 1968 r. Kisiela pobito, za słowa o dyktaturze ciemniaków, które bardzo oburzyły Gomułkę, bywały czasy gdy zakazywano mu druku, ciągle nie chciano mu dać paszportu. Ale z kart książki Kisiel jawi się jako, wesoły, skory do psikusów, ostro popijający i towarzyski facet. Nieprzypadkowo mawiano, że PRL jest najweselszym barakiem w obozie socjalistycznym...
Jest też w książce słaby powiew melancholii, bo największą pasją Kisiela była polityka, a nie mógł się w niej zrealizować w komunizmie. Pozostawały felietony, muzyka, powieści, ale to nie było to...
W sumie fajna, lekka lektura, bardziej plotkarska niż pogłębiona, miły przyczynek do historii PRL-u.