W tej krótkiej książce długoletni dziennikarz renomowanego tygodnika 'The Economist' przedstawia swoją wersję i interpretację sprawy Snowdena. Ponieważ niedawno skończyłem lekturę wspomnień samego Snowdena, więc z ciekawością sięgnąłem po tę pozycję, przedstawiającą odmienną perspektywę.
Pzypomnijmy, że Snowden ujawnił, iż w wyniku bezprawnych działań amerykańskich służb wywiadowczych, głównie NSA, obywatele Ameryki (i nie tylko) są obiektem powszechnej inwigilacji. Lucas na ten temat ma zaskakująco mało do powiedzenia: „Próbować oddzielić informacje wymieniane przez terrorystów i innych wrogów od niewinnych danych przesyłanych przez niewinnych Amerykanów nie jest łatwo i niekiedy zdarza się coś, do czego nie powinno dojść.” Twierdzi, też, że NSA nie łamała prawa, ale tego nie uzasadnia.
Za to Lucas mocno koncentruje się na tym, że informacje ujawnione przez Snowdena spowodowały olbrzymie szkody dla Ameryki. Posuwa się wręcz do stwierdzenia, że była to największa klęska wywiadu amerykańskiego i brytyjskiego od czasu drugiej wojny. Myślę, że tu autor ma sporo racji: Snowden ujawniając liczne dane wywiadowcze, zaszkodził Ameryce i to poważnie. Ale czy to nie była cena zapłacona za ujawnienie opinii publicznej skali powszechnej inwigilacji i łamania prawa przez wywiad USA?
Tu się pojawia ogólniejsze pytanie: jeśli pracownik jakiejś instytucji widzi, że czyni ona zło, łamie się w niej systematycznie prawo, to powinien zareagować, dać znać światu o tym co się dzieje, czy raczej siedzieć cicho? Jest to klasyczny problem sygnalisty. Wiadomo z niezliczonych przykładów, że sygnalistów czekają poważne represje. Snowden w 'Pamięci nieulotnej' pisze na przykład o szeregowej armii USA, Chelsea Manning, która za to, że ujawniła amerykańskie zbrodnie wojenne w Iraku, została skazana na 35 lat więzienia. Nie mam wątpliwości, że gdyby Snowden ujawnił skalę powszechnej inwigilacji i został w Ameryce, resztę życia spędziłby w więzieniu (Lucas sądzi inaczej, ale to wielka naiwność). Dlatego prawo wielu krajów chroni sygnalistów, daje im specjalne przywileje.
Tu pojawia się kolejne pytanie o zakres władzy i niezależności służb specjalnych w obliczu zagrożenia terrorystycznego; w szczególności czy służby specjalne mogą naruszać prawa obywatelskie, np. prawo do prywatności. Lucas tych pytań nie stawia, pisze za to, że wszystko jest w porządku: służby pracują super, a prawa obywatelskie nie są naruszane. Trudno się z nim zgodzić...
Autor książki posuwa się wręcz do insynuacji, że Snowden został jeszcze w Ameryce zwerbowany przez wywiad rosyjski, a cała reszta była tylko przedstawieniem na rzecz głupiej publiki. Mam olbrzymie wątpliwości, gdyby Snowden był agentem rosyjskim, nie zrobiłby wrzawy na cały świat: wywiady nie lubią rozgłosu, tylko ciszę.
W sumie książka okazała się być rozczarowaniem, jej jedynym walorem było to, że w trakcie lektury pojawiły mi się w głowie ważne i ciekawe pytania.