„Musisz postępować tak, by odnosił wrażenie, że to on jest panem sytuacji. Daj mu się ścigać, lecz sama nigdy go nie goń. W sytuacjach kiedy możesz zrobić krok w jego stronę, lub uciec, zawsze uciekaj, lecz nigdy tak, by nie mógł Cię złapać...”
Król Henryk VIII od ponad dwudziestu lat panuje u boku swej małżonki Katarzyny Aragońskiej – księżniczki krwi, królowej ukochanej przez swój lud i najbardziej wyrozumiałej żony, jaką nosiła angielska ziemia. Katarzyna była wspaniałą Królową i wspaniałą żoną, która przymykała oko na zmienne humory swego małżonka, jego egoizm i liczne zdrady. Henryk nie miał pod tym względem większych skrupułów, więc jego kochankami najczęściej były dwórki Królowej. Tym razem Królowi wpadła w oko młodziutka Maria Boleyn – żona jego druha (tak się dzieje, jak panowie zachwalają łóżkowe zalety swoich żon). Rodzina Boleynów i Howardów dostrzegała w tym okazję do umocnienia swojej pozycji na dworze, dlatego niewinna dziewczyna została wręcz wepchnięta do królewskiego łoża przez swoją siostrę Annę, brata Jerzego, ojca, wuja i matkę (ta rodzinka nadała patologii w rodzinie nowego znaczenia). Maria pokochała swojego kochanka i obdarowała go dziećmi, a on w podzięce skłonił się w stronę jej znienawidzonej siostry Anny Boleyn. Starsza Boleynówna miała jednak większe ambicje niż jej siostra, królewska ladacznica.
„Wszelako Anna miała w sobie coś takiego, co przykuwało do niej wzrok (...). Poruszała się tak, jakby obserwował ją każdy mężczyzna na ziemi, jakby pożądał jej każdy mężczyzna na ziemi. I taka była siła żywionego przez nią przekonania, że w istocie każdy mężczyzna, który był w pobliżu spoglądał na nią i znajdował ją godną pożądania.”
Głównymi bohaterkami książki są dwie siostry, które niemal w równym stopniu kochają się i nienawidzą. Ich wzajemne relacje napędza niezdrowa rywalizacja. Anna jest starsza, bardziej zmysłowa i inteligentna niż Maria. Przy tym jest również wyrachowana, czym różni się od niewinnej, posłusznej młodszej siostry. Maria gra w książce główną rolę, ponieważ to właśnie ona prowadzi nas po przepełnionym intrygami dworze angielskim. Zdziwił mnie ten wybór. Zawsze uważałam Annę za tą ważniejszą z rodu Boylenów, dlatego spodziewałam się właśnie jej w roli narratora. Wybór autorki ostatecznie wydał mi się słuszny, ponieważ dzięki temu miałam okazję przeczytać coś znanego z zupełnie nowej perspektywy. Philippa Gregory wykreowała swoich bohaterów bardzo dobrze. Są pełni zalet i wad, co czyni ich rzeczywistymi.
W „Kochanicach króla” Philippa Gregory ponownie mnie zaskoczyła. Przyznam jednak, że to zaskoczenie nie było tak wielkie, jak w przypadku lektury „Wiecznej księżniczki”. Może dlatego, że historia wyniesienia na tron Anny Boleyn jest znacznie bardziej popularna niż losy Katarzyny Aragońskiej nim została Królową Anglii. Takie założenie wyjaśniałoby dlaczego zadziwiały mnie tylko szczegóły ze związku Marii z Henrykiem. Niemniej nie zmienia to faktu, że niektóre fragmenty musiałam czytać po kilka razy, gdyż burzyły moją wizję losów tej niewiasty. I właściwie to tyle, ponieważ o jednych z ważniejszych wydarzeń w historii Anglii nie dowiadujemy się zupełnie nic. Reformacja, początki anglikanizmu i całe tło polityczne najzwyczajniej nie istnieje w książce. Dowiadujemy się tyle, ile Maria Boleyn jest w stanie usłyszeć i zrozumieć, czyli niemal nic. Przez to „Kochanice króla” jawią mi się bardziej, jako romans historyczny, niż prawdziwa książka historyczna.
Nie zapominajcie jednak, że książka, która zaczyna się od egzekucji i na niej kończy musi mieć w sobie coś więcej niż jedynie historie romansu jakiegoś Króla z dwoma dwórkami. „Kochanice króla” to ponad 700 stronicowa powieść o najsłynniejszych kochankach angielskiego władcy, a może jakiegokolwiek władcy w historii. Philippa Gregory oparła swoją historię na licznych źródłach by jak najwierniej fabularyzować wydarzenia tamtych czasów. Na ostatnich stronach ponownie pojawiła się obszerna lista książek, z których autorka czerpała wiedzę. Historia mocno wciąga czytelnika w swój świat, styl autorki jest niezwykle lekki, język dopasowany, a przy tym łatwy w odbiorze. Mimo to nie jest to książka na jeden czy dwa wieczory. Nawet dwa tygodnie mogą nie wystarczyć, ale dzięki temu możecie się nią dłużej delektować. Polecam!