Dalrymple tworząc publikację bazującą na wyznawanych dziś religiach w Indiach buduje przy okazji treść obfitą w relacje między kastową, wciąż utrzymujące się reguły wyznaczające granice nie do przełamania. I choć dziś wielokulturowość Indii, jak i ingerencje rodem z Europy zmieniają nieco oblicze religii, to nadal poszczególne ich filary sięgają do prahistorii tego narodu. Mimo wszystko oddaje się cześć bóstwom, których przedstawiciele ziemscy odgrywają spektakle przez kilka tygodni w roku dla oddania czci i zapewnienia ludziom tego co dobre. Wiele kwestii można by nazwać umownymi, jak w przypadku naszego wróżbiarstwa, gdzie za odpowiednią opłatą jest nam przedstawiona przyszłość, a co zdolniejsi potrafią oczarować niejednego do tego stopnia, iż latami będąc pod ich "urokiem" wróżą sobie przyszłe zdarzenia. Choć w naszej kulturze nie oddaje się pokłonów, ani nie ofiarowuje się nic ponad określona z góry zapłatę. Tym właśnie rożni się Zachód od Wschodu. Na Zachodzie mamy do czynienia głownie z wiarą w rzeczy materialne, a na Wschodzie nadal pielęgnuje się wartości duchowe, jakkolwiek byłby dla nas egzotyczne czy niedorzeczne, a nawet sprzeczne moralnie.
Religia to odprawianie rytuałów, skupienie i zagłębianie się w medytacji (modlitwie), w dużej mierze postrzeganie pozazmysłowe. I tak jak w Europie istnieją różne odmiany religijne obok siebie, tak samo jest na tak dużym oraz różnorodnym etnicznie i kastowo terenie. Pozornie dla nas będzie egzotyką mnich totalnie wyzbywający się rzeczy i dążący za życia do śmierci wedle reguły pozbywania się wszelkich przyzwyczajeń do rzeczy, ludzi, świata. Wszystko by być wolnym, móc oddawać się kontemplacjom, osiągnąć najwyższy poziom, przy czym nikogo nie krzywdzić, nawet najdrobniejszego robaczka. W europejskiej kulturze będą to różnego typu zgromadzenia zakonne, te bardziej oderwane od społeczeństwa, zamknięte na rozpraszanie ich z zewnątrz sprawami doczesnymi.
"Dziewięć żywotów" to dziewięć historii, stanowiących o odmiennych wyborach, co do drogi religijnej. Każdy z bohaterów opowiada o wyznawanej przez siebie duchowości, ukazując jednocześnie część społecznej hierarchii. Fragmenty łączą się powoli w całość, dzięki czemu możemy lepiej zrozumieć różnobarwne, dumne ze swych korzeni społeczeństwo, stające w sprzeczności na drodze marnego postępu, który jest tylko dla bogatych, sprzedających swoje dusze wzorcom zachodnim.
Autor pokazuje oblicze Indii, jakie często umyka nam podczas czytania wielu dostępnych pozycji na temat tego egzotycznego kraju, bo nie jest tak wyraźnie zaakcentowane bądź gubi się w ferii barw wielu społecznych kontrastów. A do tego zagłębia się w w religię, kulturę i historię nie jako laik, człowiek przyjeżdżający na chwilę z zewnątrz, a mieszkaniec Indii z ponad 20-letnim stażem. Taką osobę trudno onieśmielić nowym, nieznanym światem czy zbyć praktykami czynionymi na rzecz podróżujących. William Dalrymple prowadzi nas znanymi sobie ścieżkami chcąc oddać czytelnikowi ważną - dla zrozumienia Indusów - treść, jakże bogatą w kontrasty. Przy całej swojej wiedzy, stara się być jedynie obserwatorem, tak by nie wpływać na kształt tworzących się, na jego oczach, historii. Zachowuje maksymalną neutralność, bez oceniania i wydawania sądów.
Chcąc lepiej poznać tę część Orientu nie można odpuścić sobie lektury Williama Dalrymple.