"Drzwi zostały otwarte"
Gdy zobaczysz te słowa, będzie już za późno. RABBITS wciągnie cię w alternatywną rzeczywistość pełną zagadek, tajemnic i szukania różnic, których na pierwszy rzut oka nie widać, a pozwolą ci one przetrwać w innym świecie.
Nie możesz jednak zapomnieć, o co toczy się gra — tym razem nie są to nieśmiertelność czy bogactwo, a los wszechświata.
Wszystko zaczyna się od tego, że z K kontaktuje się znany Miliarder Alan Scorpio — zwycięzca szóstej edycji gry, który twierdzi, że z grą jest coś nie tak i chłopak musi ją naprawić, zanim zacznie się kolejna edycja.
K zaznajomiony w świecie gier szuka więc wskazówek kierujących go w stronę Rabitts, ale gdy zaczynają ginąć osoby z nią powiązane i jemu zaczyna grozić śmiertelne niebezpieczeństwo.
Zaniki pamięci, niebezpieczne bliźniaczki i mrok spowijający kolejne miasta...
Czy chłopak poradzi sobie z grą?
Czy zdoła uratować świat i nie zaginąć przy tym w alternatywnej rzeczywistości?
***
Powiem tak, to był niezły kawał lektury 😉
Ciężko było mi napisać o niej te kilka zdań, bo nie da się jej opisać. Ją trzeba przeczytać! Chyba nigdy nie czytałam tak zawiłej książki. Niby wiadomo, o co chodzi, ale ciężko pojąć ot tak, co tam się wyprawiało.
Przeskoki między naszą rzeczywistością, a ta alternatywną, to jakiś kosmos — czasem ciężko było mi ogarnąć akcję dziejącą się w książce. Terminologia fizyki kwantowej zmuszała mnie do kilkukrotnego odkładania książki, by sprawdzić, o co dokładnie chodzi.
Muszę jednak przyznać, że czytało mi się ją dobrze, ponieważ zaintrygowała mnie. Ogólnie pomysł na książkę wydaje się być świetny, postacie wykreowane super — charakteru oraz odwagi nie można im odmówić, jednak książka zmusza czytelnika do ciągłego myślenia, analizowania, dociekania i wnikliwych spostrzeżeń. Przez to, myślę, że nie każdemu spodoba się ta lektura. Nie jest to łatwa lektura, dzięki której odprężysz się w niedzielne popołudnie. O nie! Tu musisz pracować głową, myśleć razem z K — bohaterem powieści — szukać rozwiązań. Bardzo mi się to podobało — nie wiem, czy autor miał to na celu — wciągnięcie czytelnika w rozgrywkę Rabbits, ale jednak to zrobił i dzięki temu książka stała się jedyna w swoim rodzaju.
Czytanie tej książki w pewnym momencie stało się dla mnie nie lada wyzwaniem, ponieważ w natłoku akcji musiałam kilkukrotnie cofać się do poprzedniej strony, by zrozumieć, co się tam dzieje, czy jest to nasz świat, czy "ten drugi", czy dany bohater żyje, czy już nie. To trochę komplikowało czytanie, jednak nie sprawiło, że odłożyłam ją na bok.
Dzięki swojej oryginalności "Rabbits" wciągnęła mnie bez reszty. Czułam wewnętrzny przymus, by poznać dalszy los bohaterów powieści. Byłam zaskakiwana raz po raz i przerzucając kolejne strony, nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać.
Mimo całej tej zawiłości muszę przyznać, że był to miłe spędzony czas przy książce. Jest to jedna z lektur, które zapadną mi w pamięci na dłużej i z chęcią przeczytałabym dalsze losy bohaterów powieści. Może autor zdecyduje się na dwunastą edycję gry? A może już się ona dzieje, tylko nie jesteśmy tego świadomi?
Nigdy nic nie wiadomo 😉