W 2009 roku Karen Gillece otrzymała Europejską Nagrodę Literacką za tę właśnie powieść, dlatego jeszcze bardziej chciałam zapoznać się z jej twórczością. I muszę przyznać, że naprawdę było warto.
Już po pierwszych przeczytanych stronach powieści poznajemy Larę, młodą kobietę, która większość swojego życia spędziła poza granicami własnego kraju. Egzotyczne kraje, prawdziwa miłość, narodziny syna wypełnione niekończącą się radością. To tam przyszło się jej zmierzyć z najboleśniejszą rzeczą, jaka kiedykolwiek mogła się wydarzyć.
Nic nie wskazywało na to, że to cudownie beztroskie życie może kiedyś ulec zmianie. Wszystko zmieniło się w momencie gdy na zatłoczonej ulicy handlowej zostaje porwany Nacio. Lara wierzy, że jej syn żyje i tego samego przekonania oczekuje od swego ukochanego. Jednak nic takiego nie ma miejsca a ich związek niespodziewanie kończy się. Lara, postanawia powrócić do Irlandii.
Sorcha i Christy tworzą spokojne, ułożone małżeństwo z dwójką dzieci. Sorcha prowadzi dom, Christy natomiast spełnia się w roli nauczyciela. Swoją karierę pragnie przypieczętować ciągle powstającą książką.
Wydaje się,że jest to rodzina idealna, która swój wolny czas spędza w obecności najlepszych przyjaciół, wierzących w sukces powieści mężczyzny. Jedną z rzeczy, które nie dają mu spokoju, jest dorastająca córka, Avril. Dziewczyna za wszelką cenę stara odseparować od siebie rodziców, znajdując kult uwielbienia w Larze. Zaraz po przyjeździe młodej kobiety, Avril spędza z nią godziny, pomagając w remontowaniu domu czy po prostu spotykając się na plaży.
Christy również jest zaintrygowany przyjazdem dawnej przyjaciółki. Coraz częściej dochodzi do ich wspólnych spotkań. Z czasem ta znajomość przeradza się w gorący romans. Mężczyzna chce ukryć ich związek przed światem, jednak coraz bardziej oddala się od swojej żony i dzieci.
Po pewnym czasie, Lara zdaje sobie sprawę, że nie powinna była zapełniać pustki kosztem żonatego mężczyzny. Stara się zakończyć, nie mający przyszłości związek. Jednak to nie jest takie proste, jakby mogło się wydawać. Mężczyzna coraz bardziej adoruje młodą kobietę, nie widzi bez niej dalszego życia. Jest skłonny nawet zostawić dla niej rodzinę, aby na nowo mogli zacząć wspólne życie, pełne egzotycznych podróży dookoła świata.
Jego małżeństwo powoli dobiega końca. Jednak to nie wszystko z czym musi się zmierzyć. Pewna życzliwa osoba ujawnia miejsca schadzek kochanków, przez co kariera nauczyciela zostaje doszczętnie zrujnowana.
Ponadto, czy Lara ulegnie i zgodzi się na życie z człowiekiem, który dla własnego dobra zrównał z ziemią całe swoje dotychczasowe życie? Przecież jeszcze przed wyjawieniem światu sekretu, Lara utrzymywała, że nigdy nie zwiąże się z żonatym mężczyzną, bo prawdziwa miłość zdarza się tylko raz w życiu.
"Dryft" to przede wszystkim powieść o powrocie do ojczystego kraju. O wypełnieniu pustki po stracie najbliższej osoby, ale również o różnych odcieniach zdrady. O zdradzie na którą się godzimy, oraz o takiej, która ukrywana jest przed całym światem. Powieść pisana z kilku perspektyw, daje nam wyrazisty obraz uczuć głównych bohaterów. Ból, cierpienie, pustka, samotność ale także miłość, objawiana w dosyć dziwny, nietypowy sposób.
Myślę, że jest to niezaprzeczalnie książka z górnej półki. Doskonale obrazuje, jakich decyzji nigdy nie powinniśmy podejmować aby nie podążać taką drogą, jaką wybrał, nie tylko sobie ale również swojej rodzinie,główny bohater.
Moja ocena: 8/10