Już od jakiegoś czasu miałam ochotę na którąś z książek tego autora. Słyszy się o nim coraz więcej, a na półkach w Empiku piętrzą się barwne stosy jego powieści. Aż miło popatrzeć.
Jako że „Zwiadowcy” na chwilę obecną liczą już sobie kilkanaście części, postanowiłam w pierwszej kolejności zabrać się za skandyjską trylogię „Drużyna”. Jej pierwszy tom „Wyrzutki” jest nowością na rynku i cieszy się sporym zainteresowaniem – tylko podczas jednego pobytu w Empiku widziałam dwie osoby z tą książką w ręce. Dzisiaj cieszę się, że trafiła i w moje... i już czekam na kolejną część - „Najeźdźców”, którzy na jesieni pojawią się za sprawą Jaguara.
Australijczyk John Flanagan, który z anonimowego pracownika agencji reklamowej stał się znanym na całym świecie pisarzem, posiada niezwykłą umiejętność tworzenia ciekawych powieści dla młodzieży. Dla tego urodzonego w 1944 roku pisarza wyjątkowo udanym przepisem na książkę jest... drużyna tytułowych wyrzutków z Halem Mikkelsonem na czele. Genialne w swej prostocie.
Hal jest synem uznanego wojownika Skandii i matki z Araluenu. Ze względu na swoje dwojakie pochodzenie i raczej dziecięcą posturę musi nieustannie udowadniać swoją wartość. Coraz gorzej znosi szykany ze strony silniejszych chłopców - rodowitych Skandian dumnych z tego, kim są, a także cierpi z powodu społecznego odrzucenia. Posiada tylko jednego przyjaciela, Stiga, którego z łatwością można polubić mimo jego wybuchowej natury. Wbrew wszelkim pozorom Hal jest sprytnym, zręcznym i inteligentnym chłopcem. Wychowuje go matka, prowadząca gospodę dla mieszkańców Skandii, ale pieczę nad nim sprawuje również przyjaciel ojca Hala – Thorn. To on uczy chłopca wielu pożytecznych rzeczy, a gdy nadchodzi właściwa pora, wysyła go na trening.
Trening dla chłopców żyjących w Skandii jest chyba najważniejszym wydarzeniem w całym ich życiu. Przygotowuje młodych wojowników do dorosłego życia, które spędzą na statkach i wojnach. Podczas trzech miesięcy szkoleń chłopcy uczą się taktyki, fechtunku, przetrwania, czy też nawigacji. Podzieleni na drużyny, biorą udział w wyzwaniach, kształtując w sobie ducha rywalizacji.
Jednej z drużyn wskutek nieprzewidzianych wydarzeń przewodniczy Hal. Szybko zaprzyjaźnia się z grupą chłopców odrzuconych przez inne drużyny, a także znajduje z nimi wspólny język. Dzięki rodzącej się przyjaźni, a także wrodzonej umiejętności przewodzenia grupie, Hal doprowadza do tego, że „Czaple”, bo tak nazwali się chłopcy, stają się groźnymi przeciwnikami nawet dla największych osiłków z pozostałych dwóch drużyn - „Wilków” i „Rekinów”.
Trzeba przyznać, że chłopcy grają o wysoką stawkę. Wygraną w rywalizacji jest bowiem szacunek mieszkańców i chwała, a także szereg innych nagród w postaci nowej broni lub możliwości chronienia bezcennego artefaktu, tajemniczego Andomala. Jeśli chcecie wiedzieć, jak wyglądała rywalizacja „Czapli” z resztą chłopców, i czy wyszła ona na dobre jej członkom, koniecznie zaopatrzcie się w „Wyrzutków”.
Przede wszystkim chciałabym zwrócić uwagę na to, że jest to barwna historia, przetykana humorem i zabawnymi sytuacjami. Akcja toczy się na razie jedynie wokół treningu, więc wartkością z pewnością nie grzeszy, ale pamiętajmy o tym, że jest to tylko wstęp do trylogii, na którą składać się będą przygody Hala i jego drużyny.
Styl Flanagana przepływa między oczami – jest miły w odbiorze i zapewnia wiele godzin przyjemnej lektury. Mi przeczytanie „Wyrzutków” zajęło około półtora dnia, także nawet nie poczułam upływu czasu. Co prawda ciężko było mi przywyknąć do dziwnych imion bohaterów (jak, na przykład, Wulf i Ulf), ale domyślam się, że w jakimś stopniu autor wzorował się na Wikingach. W rezultacie powstała interesująca książka dla młodych czytelników - i nie tylko, bo przecież Flanaganem interesują się również dorośli.
Mocnym punktem powieści jest Thorn. Mimo że polubiłam Hala, to jakoś Thornem zainteresowałam się dużo bardziej. Przede wszystkim ze względu na jego przeszłość, a także odwagę do walki o podniesienie się z dna, które osiągnął po utracie ręki. Jest to postać skryta, o zmiennym charakterze, który dodaje Thornowi wyrazistości i realizmu. Nie wiem jak Wam, ale mi najłatwiej utożsamić się z bohaterami, którzy nie są idealni. Thorn posiada swoje wady, momentami jest oschły i nieprzystępny, ale w jego sercu kryje się dobroć – i dzięki temu jest moim ulubieńcem.
„Wyrzutki” to obowiązkowa lektura dla fanów „Zwiadowców”, jak również dla miłośników historii o wyimaginowanych światach, ludziach i ich przygodach. Czytając tę książkę, będziecie mieli okazję zanurzyć się w jednej z nich. Z pewnością polubicie Hala i Thorna, a także będziecie im kibicować w rywalizacji z pozostałymi drużynami. Nie jest to typowe fantasy, ale nie zmienia to faktu, że trylogia dobrze się zapowiada za sprawą tego tomu i – nie da się ukryć – młodego Hala.
Hal Mikkelson przy asyście Johna Flanagana w piękny sposób przekaże Wam również uniwersalne prawdy o sile przyjaźni, oddania i poświęcenia. Pokaże Wam, że warto walczyć o swoje marzenia i nie poddawać się, jeśli poniesiemy porażkę. Z samej książki wyniesiecie też sporą wiedzę o nawigacji statków, ale zawczasu Was ostrzegę, że nie należy tego próbować samodzielnie - zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach statkami steruje elektronika, a człowiek jest jedynie dodatkiem.
Ocena: 4,5/6