„Perwersyjny seks, korupcja na wysokim szczeblu i morderstwo” – po przeczytaniu takiego opisu na okładce książki nie można po nią nie sięgnąć. Ręce same wyciągają czytadło z bibliotecznej półki, oczy niecierpliwie próbują przewiercić na wylot okładkę i dostać się do tekstu... I wreszcie nadchodzi ten upragniony moment, siadamy wygodnie w fotelu z kubkiem ciepłej herbaty w jednej ręce i książką w drugiej. I oto rozwiewają się nadzieje.
Ingrid Santerre ma dość. Gdy podczas jednej z erotycznych zabaw jej okrutnego męża ginie prostytutka, małżonka dzwoni po policję i zgłasza morderstwo. Dzięki majątkowi i układom Gabriela Santerre'a on sam pozostaje na wolności, Ingrid natomiast zostaje aresztowana. Śledztwo ma poprowadzić policjantka Reese, która jest przekonana o niewinności pani Santerre. Sama zainteresowana jest przestraszona, niechętna do współpracy, na przemian milczy lub wyrzuca z siebie chaotyczne potoki słów. Jej mąż w tym czasie nie próżnuje; szybko i skutecznie przeciąga na swoją stronę policjantów i urzędników. Już tylko Reese wierzy w niewinność żony skorumpowanego Santerre'a, który, jak wykazuje śledztwo, może być sprawcą więcej niż jednego morderstwa... Sama policjantka musi zmierzyć się z nieprzyjaznymi jej ludźmi, zachowując przy tym szczególną ostrożność, gdyż pewnym osobom może bardzo zależeć aby i jej niechlubna przeszłość wyszła na jaw.
Całość zaczyna się sceną w łazience: Ingrid szamocze się z ciałem martwej dziewczyny, później podejmuje nieudaną próbę zawiadomienia policji, następnie ostatkiem sił jeszcze raz podnosi słuchawkę telefonu i dzwoni na komisariat.
Kolejny raz spotykamy bohaterów już w siedzibie policji. Wszyscy zachowują się bardzo dziwnie, ich reakcje są trudne do zrozumienia i logicznego wyjaśnienia. Na przemian krzyczą i milczą, złoszczą się i cieszą. Gabriel Santerre samą swoją obecnością peszy policjantów, którzy po prostu uciekają, jakby nie byli twardymi przedstawicielami prawa, lecz małymi, wystraszonymi dziećmi.
Autorka skupiła się na akcji, całkowicie przy tym zapominając o jakichkolwiek opisach. Nie nadała postaciom wyglądu ani wieku, przez co wszyscy są bezbarwni i tacy sami. Nikt nie ma określonych cech charakteru, czytelnik sam musi wyciągnąć je z zupełnie nieprzewidywalnego zachowania bohaterów. Ciężko jest stanąć po czyjejś stronie, gdyż wszystkie postacie wydają się sfrustrowanymi furiatami, lub znudzonymi życiem ignorantami. W całej powieści brakuje głębszych uczuć i emocji.
Dodatkowo irytują zbędne wątki, które mają na celu urozmaicić akcję, ale niepotrzebnie tylko ją rozwlekają.
W książce, wbrew zapowiedziom, nie ma ani perwersyjnego seksu, ani korupcji na wysokim szczeblu, a morderstwo jest zupełnie nieciekawe, mało intrygujące, zamordowana prostytutka niewiele obchodzi czytelnika. Jest za to błyskawiczna akcja, która pozwala zapomnieć o większości wad powieści i sprawia, że czyta się całkiem miło. Dzieje się dużo, wydarzenia następują natychmiast, jedno po drugim, nie dając czasu na wytchnienie. Książka wciąga, jest w stanie zainteresować mało wymagającego czytelnika i zająć mu trochę czasu.
Widać, że autorka chciała stworzyć wstrząsający thriller psychologiczny, ale nie podołała wyzwaniu i napisała przeciętną powieść, jakich wiele. Żal jest jedynie zmarnowanego pomysłu i starań autorki, które na pewno były o wiele większe niż efekt końcowy. Polecam osobom niewymagającym i nastawionym na szybką akcję.