Niedawno wydawnictwo Feeria Young zapoznało swoich czytelników z nową serią REAL LIFE. Pierwsza powieść z tego cyklu to "Zac & Mia", którą przeczytałam i przy której świetnie spędziłam czas. Kolejna to "Althea & Oliver", którą właśnie przed chwilą skończyłam czytać i piszę dla Was jej recenzję. Co mogę powiedzieć? Cóż, zdecydowanie tytuł ten spodobał mi się bardziej, niż pierwsza książka z tej serii. Głównie przez wzgląd na niezapomniany klimat i fabułę, która okazała się niezwykle ciekawa i nietuzinkowa.
Althea i Oliver przyjaźnią się ze sobą niemal od przedszkola. Są tak ze sobą związani, że do swojego małego grona nie dopuszczają nikogo innego. Pewnego dnia jednak dziewczyna zaczyna odkrywać, że to, co czuję do swojego najlepszego przyjaciela zaczyna wykraczać poza ramy koleżeństwa. Niedługo później okazuje się też, że chłopak cierpi na tzw. syndrom śpiącej królewny, czyli zespół Kleinego-Levina. Właśnie przez nią wszystko w ich życiu zmienia się już na zawsze... Oboje lądują w nowym, tętniącym życiem miejscem.
Do lektury "Althei & Olivera" autorstwa Cristiny Moracho podeszłam pełna podekscytowania oraz oczekiwań, ale i tak muszę przyznać, że to, co otrzymałam całkiem nieźle mnie zaskoczyło. Autorka bowiem podeszła do mnie podstępem: opis zwiastuje, że czytelnik będzie miał do czynienia z lekką powieścią młodzieżową, ale nie do końca tak jest. Okładka i informacje z tyłu książki mogą zmylić, i to muszę przyznać. Jednak jeśli chodzi o moje zaskoczenie - jest jak najbardziej pozytywne! Już śpieszę wyjaśniać dlaczego.
"Althea & Oliver" ma coś, czego nie ma wiele książek, których grupą docelową jest młodzież. I tym czymś jest fakt, że autorka postanowiła nie koloryzować rzeczywistości, przedstawiać ją w zbyt pozytywnych barwach. Co to, to nie. Cristina Moracho w swojej powieści zawarła opisy, które niekiedy są wulgarne i naturalistyczne, ale przede wszystkim są prawdziwe. I właśnie to mnie tak totalnie urzekło. Generalnie nie lubię, gdy pisarki na siłę wciskają swoim czytelnikom nieprawdę, bo przecież sama jestem nastolatką i wiem, jak czasami mają się sprawy. Nie zawsze jest kolorowo, droga młodych ludzi ku odkrywaniu siebie nie zawsze jest usiana różami. I ta autorka właśnie to pokazała. Althea i Oliver to bohaterowie, którzy pragną odkryć to, kim są i co chcą zrobić ze swoim życiem. Moracho udało się z powodzeniem ukazać tą niepewność, która charakteryzuje młode osoby. Popełnianie błędów to rzecz, która charakteryzuje życie każdej osoby. Nikt nie jest idealny, wszyscy mamy swoje wady. Takiej realności często właśnie mi brakuje w tego rodzaju książkach, więc bardzo się cieszę, że tutaj spotkała mnie tak miła niespodzianka.
Jedyne do czego mogę się przyczepić to lata 90. W teorii, czyli w opisie - są, ale w praktyce czytelnik praktycznie w ogóle tego nie odczuwa. Równie dobrze akcja tej książki mogłaby zostać umiejscowiona w współczesności i w żadnym stopniu nie wpłynęłoby to na fabułę. Cała reszta jednak tak bardzo przypadła mi do gustu, że ten jeden mankament nie wpłynął na moją końcową ocenę w żadnym stopniu.
To, co jeszcze bardzo mi się spodobało to zakończenie na które zdecydowała się autorka. A Cristina Moracho postawiła na otwartość w swojej najlepszej formie. Czytelnik może sam sobie wyobrazić, jak dalej potoczą się losy Althei i Olivera. To daje nam rzadko spotykaną szansę na stworzenie alternatywnej drogi, którą poszli ci bohaterowie.
Na tylnej okładce widnieje zdanie: "Punkowa, dojrzała i bardzo prawdziwa opowieść o tożsamości, dorastaniu, przyjaźni, miłości i o tym, czemu czasem tak wspaniale jest podejmować złe decyzje". To jeden z niewielu przypadków, w których to, co obiecuje wydawca całkowicie pokrywa się z treścią! Klimat - jest wszechobecny i urzekający. Althea trafia do nowego miejsca, do domu przepełnionego różnymi osobowościami, które wciąż wzajemnie się uzupełniają. Dojrzałość czytelnik może obserwować na przestrzeni stron, kiedy to główni bohaterowie dnia na dzień zmieniają się, dojrzewają.
"Althea & Oliver" podbudowała mój nastrój i pokazała, jak ciężka może być droga młodych ludzi. To czas, gdy podejmujemy ważne decyzje i jesteśmy skłonni do ulegania wpływom innych osób. Jednak wciąż tylko wyłącznie od nas zależy, co zrobimy ze swoim życiem. Polecam!