Książka "Nikt, tylko my" autorstwa Laure van Rensburg to trzymający w napięciu thriller psychologiczny, który od samego początku wciąga czytelnika w wir dramatycznych wydarzeń. Atmosfera gęstnieje z każdą stroną, a dynamiczne tempo serwowane przez autorkę sprawia, że nie ma ani chwili na złapanie oddechu. Głównym tematem powieści jest zemsta, przedstawiona w sposób, który może zaskoczyć nawet najbardziej wytrawnych miłośników gatunku.
Historia zaczyna się od zapowiadającej się podróży tylko we dwoje. Główne postacie, profesor literatury Steven Harding oraz jego dwudziestotrzyletnia studentka Ellie Masterson, wybierają się na romantyczny weekend nad Zatokę Chesapeake. Steven i Ellie są razem od pół roku, ale to będzie dopiero ich pierwszy wyjazd tylko we dwoje, który ma być wyjątkowy. Ellie zadbała o każdy szczegół, by ten spędzony wspólnie weekend na długo zapadł im w pamięć – wynajęła luksusowy dom w pięknych okolicznościach przyrody i, co najważniejsze, na zupełnym odludziu.
Początkowo wszystko układa się idealnie – spacer po lesie, czułe gesty przy kominku zakończone udanym seksem, romantyczna kolacja. Wkrótce jednak ten wspaniale zapowiadający się wypad za miasto przybierze nieoczekiwany obrót… Rozpocznie się mordercza zabawa w kotka i myszkę. Dom na pustkowiu, w którym brak zasięgu, staje się scenerią pełną grozy. Ellie i Steven nie są tymi, za kogo się podają, a ich przeszłość i prawdziwe motywacje stopniowo wychodzą na jaw.
Czy śmierć boli? Ciekawe, czy mamy czas, aby poczuć ból, czy też wszystko dzieje się zbyt szybko. Jak zdmuchnięcie dmuchawca.
"Nikt, tylko my" to powieść idealna na leniwy wieczór. Mimo pewnych mankamentów książka nie nuży, co jest jej dużym plusem. W zalewie thrillerów na rynku wydawniczym ta pozycja wyróżnia się na tle innych, choćby przez sposób prowadzenia narracji i budowanie klimatu. Jako wielbicielka thrillerów, postanowiłam dać szansę debiutującej autorce i sięgnąć po tę książkę.
Czy autorka potrafi zaskoczyć czytelnika i zbudować odpowiednie napięcie? Okładka książki, mroczna i niepokojąca, sugeruje treść pełną tajemnic. Mroczny dom w lesie od razu budzi skojarzenia z niebezpieczną przygodą. Przeczucia te potwierdzają się w trakcie lektury.
Ellie, młoda studentka, i jej starszy kochanek, profesor literatury, planują romantyczny weekend z okazji półrocznicy związku. Z dala od miasta, w leśnej głuszy, mają cieszyć się sobą. Początkowo wszystko idzie zgodnie z planem: romantyczna kolacja, udany seks. Jednak szybko wychodzi na jaw, że Steven nie zna Ellie tak dobrze, jak myślał. Za to ona zna go aż za dobrze. Rozpoczyna się gra, w której stawką jest życie, a zwycięzca może być tylko jeden.
Ludzie chętnie przymykają oczy na to, czego nie chcą widzieć.
W miarę rozwoju akcji dowiadujemy się coraz więcej o mrocznej przeszłości Stevena. Ellie okazuje się zdeterminowana, by doprowadzić sprawy do końca, a jej jedynym celem jest zemsta. Steven musi przetrwać piekło, które zamienia się w prawdziwy horror. Choć książka intryguje od pierwszego rozdziału, w pewnym momencie akcja zwalnia, kiedy Ellie "usadza" Stevena w jednym miejscu. Wtedy fabuła staje się nieco nużąca, ale retrospekcje bohaterów wprowadzają ciekawe przerywniki. Mimo scen rodem z horroru, napięcie nie zawsze jest odczuwalne, a emocje nie osiągają spodziewanej intensywności. Zaskakujące zakończenie zostawia pewien niedosyt – jedno pytanie autorki zamyka fabułę, ale brakuje dokładniejszego przedstawienia emocji i myśli bohaterów przed kluczowym momentem.
Podsumowując,
"Nikt, tylko my" to mroczny thriller, który potrafi zaskoczyć. Laure van Rensburg umiejętnie prowadzi fabułę, pełną niepewności i zwrotów akcji. Warto dać tej książce szansę, zwłaszcza jeśli jesteście fanami gatunku.