Pierwsza lektura "Nocy i dni" za mną. Przyznam, że ciągnęło mnie do powieści Dąbrowskiej, ale zawsze było coś, co odsuwało czytanie w czasie. I tak oto trafił się maraton organizowany przez jedną z Bookstagramerek, dzięki której mogłem poznać tę kultową już historię. Teraz nie mam też wymówki, żeby wstrzymywać się z obejrzeniem serialu :)!
Z rzeczy SPOILEROWYCH:
Przede wszystkim Jadwiga Ostrzeńska. Jak dla mnie, bardzo smutna to kobieta. Przedstawia sobą upadek klasowy, to raz. Po drugie poświęciła swoje życie dla dzieci, a kiedy je odchowała i wypuściła w świat, nie miała co ze sobą zrobić. Takie uzależnianie się od kogoś jest niebezpieczne, nawet od własnych pociech, które swoją drogą segregowała na lepszych i gorszych.
Jedyną naprawdę lubianą przeze mnie postacią był zdecydowanie Piotruś Niechcic. Nawet nie wiecie, jak przeżywałem jego chorobę i śmierć! Nie była ona jednak taka fabularnie bezsensu. Kiedy chłopiec umarł, akcja przyspieszyła, Barbara robiła coraz więcej dram i w ogóle różne rzeczy się zmieniły.
Ale jeszcze wracając do Barbary. Jakże to była irytująca, wkurzająca bohaterka! To jej awanturowanie się o nic, wysnuwanie jakichś chorych wymysłów, zupełnie nie mających uzasadnienia. Barbara nie wiedziała, czego chce od życia. Z jednej strony lubiła panieństwo, a jednak zdecydowała się na zamążpójście. No okej, to jeszcze jest do uzasadnienia ze względu na realia epoki. Ale to jej wspominanie dawnego przyjaciela-kochanka! Pomimo że ten był totalnym dupkiem i uciekł od niej, kiedy tylko nadarzyła się okazja. No ale co z tego, w końcu wszedł do stawu po kwiatki, tak?... Ostatecznie jednak chyba podoba mi się barwność i zdolność do rozpętania dram u Barbary. Bardzo lubię z nią polemizować, pisać ironiczne notatki na marginesach. Sprawia mi to dziwną satysfakcję.
KONIEC SPOILERÓW
Wiele w powieści Dąbrowskiej znaków upływu czasu. Co najbardziej mnie denerwowało, to nazywanie ciąży chorobą. Jest to jednak świadectwo epoki, w której książka powstała, więc nie pozostaje nic innego, jak to zaakceptować, choćby z lekkim skrzywieniem i politowaniem.
Co mnie zastanawiało, to dziwne przeskoki czasowe. I tak na przykład, kiedy urodził się Piotruś, wszystko było dosyć dokładnie opisane. Kiedy zaś na świat przychodziły kolejne dzieci Barbary i Bogumiła, działo się to wszystko we dwóch czy trzech zdaniach. Nie rozumiem tego. Ten tom nie jest niesamowicie jak długi, więc kilka stron opisów nie przyczyniłoby się jakoś znacząco do jego wydłużenia.
Tom pierwszy "Nocy i dni" to dobry i wdzięczny początek serii. Książka zaczęła się spokojnie, ale w pewnym momencie przyspieszyła i mnie wciągnęła. Od razu sięgam po drugi tom, który mam pod ręką :).