Kolejny tom za mną (a w zasadzie pierwsza część trzeciego tomu). Jak ja uwielbiam tę historię – Niechciców, ich perypetie!
W tej części Agnisia została wysłana na pensję, więc przez kilka rozdziałów mamy jej perspektywę. Brak Barbary, brak Bogumiła. Dąbrowska jednak dba o to, żeby Baśka i jej dramy zostały zastąpione przez inne osoby – koleżanki ze szkoły Agnieszki.
W tym tomie zacząłem czuć pewną teatralność. Kiedy nagle są różne miejsca akcji i perspektywy, dobrze widać kunszt i talent autorki. Podczas czytania rozdziału prowadzonego przez Agnisię czułem, jakbym tam był, patrzył jej oczami na Barbarę i Bogumiła. A przecież dotychczas to oni byli mi najbliżsi. To się zmienia, kiedy czytelnik podąża za ich córką (nomen omen alter ego pisarki). Wtedy właśnie rodzice dziewczynki wydają się być w jakiś sposób obcy, co jest niezwykłe.
Co trzeba koniecznie zaznaczyć, uwielbiam Agnisię całym swoim sercem. To młoda, odważna dziewczyna, która próbuje się buntować. Mądra, inteligentna, szybko się uczy. Jest głodna wiedzy o świecie. Jednocześnie to bohaterka tragiczna. Pochodzi z podupadłej rodziny szlacheckiej, która nie może sobie pozwolić na wydatki związane z nauką i dalszym kształceniem. Agnisia to także ofiara systemu patriarchalnego, w którym lepiej kształcić chłopców. Gdyby nie rodzice, którzy jednak starali się o jej edukację, talenty małej by przepadły. Wielkim zagrożeniem dla dziewczyny jest też pewna słabość charakteru. Niby potrafi się czasami buntować, kiedy idzie o najważniejsze dla niej sprawy, ale jednak bierze do siebie bardzo mocno opinię innych. Bywa, że to znacząco wpływa na jej wybory życiowe.
Wielkim plusem jest poruszona kwestia ocen, co jest bardzo współczesne jak na książkę z zeszłego wieku. To tylko pokazuje, że proza Dąbrowskiej się nie zestarzała i jest aktualna również w dzisiejszych czasach.
Akcja powieści jest bardzo linearna. To znaczy mamy jeden wątek i on albo się kończy (częściej), albo się o nim zapomina i wraca w dalszej części (rzadziej). Zawsze na tapecie leży jeden główny problem, wokół którego toczy się akcja. Z jednej strony ta prosta konstrukcja bywa irytująca, ale z drugiej autorka dzięki temu może poświęcić całą uwagę na dany wątek, skupić się na nim dogłębnie, co bywa z pewnością plusem. I tak mamy np. wątki społecznikowskie, polityczne, historyczne (rewolucja 1905 roku i wojna rosyjsko-japońska), majątkowe, socjalistyczne, związane z kradzieżą koni itd. itp.
Dla mnie bardzo angażujący był wątek tyfusu, bo niesie też za sobą wartość historyczną. Z pobłażliwym uśmieszkiem czytałem o tym, jak chorzy ludzie chowali się po stodołach i polach, żeby tylko nie trafić do szpitala.
"Następnie przeprowadzono dezynfekcję, przed którą jednak baby pochowały, co mogły po kartoflanych dołach - bo jak zaczną tym kwasem pryskać - mówiły - to się nam wszystko wyniszczy".
O ile pierwszy tom „Nocy i dni” to przede wszystkim dramy Barbary, to ta część pokazuje dramat właśnie jej oraz innych członków rodziny Niechciców. Z jednej strony mamy Bogumiła, który przeżywał kryzys wieku średniego i różne rozterki miłosne. Mierzył się z ograniczeniami wiekowymi, które notabene sam sobie narzucał. Romansował, ale miał wątpliwości. Kochał Barbarę, jednak nie chciał się z nią rozwodzić. Żona wyprowadziła się do miasta, więc atmosfera samotności i pustka panujące w Serbinowie sprzyjały całej sytuacji. Z drugiej strony mamy Agnisię, o której pisałem wyżej. Są też opisane problemy mieszkańców czworaków czy Starego Serbinowa. A w końcu tragizm Barbary Niechcicowej, która dalej szukała swojego miejsca na ziemi. Mimo że od kilkudziesięciu lat prowadziła, zdawać by się mogło, ustatkowane i nudne życie, to dalej nachodziły ją wątpliwości, przypominała sobie o młodzieńczych marzeniach. A przede wszystkim stawiała pytanie: czy kobieta może żyć sama i jednocześnie być szczęśliwa? Odpowiedź dla nas, współczesnych, jest bardzo prosta – oczywiście, że tak, jeśli kobieta sama tego pragnie. Barbara jednak żyła w czasach nieprzystępnych dla płci żeńskiej, która nie miała wielkiego wyboru. Każde złamanie etykiety czy powszechnym norm obyczajowych i zwyczajowych mogło skończyć się wykluczeniem ze społeczeństwa i posądzenie o różne rzeczy – czy to niegodne zachowanie, czy to prowadzenie rozwiązłego życia. Tak więc ten często beztroski ton narracji jest złudny, ponieważ pod nim często kryje się coś poważniejszego.
Dotychczas tom 3 cz.1 „Nocy i dni” była chyba najlepszą książką z serii. Skończyła się w ciekawym momencie, więc z pewnością sięgnę zaraz po część drugą. Nie sądziłem, że z czytania klasyku Dąbrowskiej będę czerpał tyle frajdy!