Po lekturze tej książki spodziewałam się naprawdę wiele i byłam niemalże pewna, że odnajdę w niej coś co sprawi, że dane mi będzie spędzić w jej towarzystwie cudowne chwile. Po kilkunastu przeczytanych stronach byłam już pewna, że moje spotkanie z lekturą tej powieści nie spełni moich oczekiwań i z wielkim trudem przyjdzie mi dobrnąć do samego końca lektury. W pewnym momencie miałam się już poddać i odłożyć ją z powrotem na półkę, jednak ciągle miałam nadzieję, że poznawana przez mnie historia zaskoczy mnie czymś i zmieni moje zdanie na swój temat. Niestety tak się nie stało, jednak zanim przejdę do krótkiego podsumowania tej pozycji literackiej, rozpocznę od jeszcze szybszego przedstawienia samej fabuły.
"Dotyk złodziejki" przedstawia czytelnikom historię młodej kobiety, która zmuszona została do walki o lepszy byt dla swojej rodziny. Nie przyzwyczajona do pracy i życia w ubóstwie Viola, ucieka się do kradzieży umożliwiającej jej przeżycie kolejnych tygodni. Pewnego dnia przyłapuje ją jednak porucznik Greydona Quinna, który słysząc o plotki o złodzieju doskonałym, postanawia schwytać go w swoje sidła i podstępem skłonić go do współpracy. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że ich wzajemne stosunki nie ograniczają się jedynie do misji, która powinna stanowić dla nich pewnego rodzaju priorytet. Czy wszystko ułożyło się po ich myśli?
Nie jestem w stanie dobrać słów, które w idealny sposób opisałyby moje odczucia po spotkaniu z lekturą tej książki. Zapowiadało się naprawdę fajnie i gdy przeczytałam, że autorka w bardzo fajny sposób nawiązała do dawnych nauk i wierzeń, które niosła za sobą indyjska sztuka miłości. Niestety na samych wspominkach jej rola się zakończyła i przez kolejnych kilkaset stron, nie zadziało się w niej nic ciekawego. Miałam wrażenie, że autorce nie udało się w pełni wykorzystać pomysłu, który niewątpliwie zrodził się w jej głowie i sprawił, że wspólnie z bohaterami tej powieści przenieśliśmy się do XIX wieku i tam było nam dane obserwować ich poczynania. Czytając ten utwór strasznie się umęczyłam i z całą pewnością nie zdecyduję się na sięgnięcie po kontynuację "Dotyku złodziejki". Jak dla mnie nie działo się w niej za wiele, a sami bohaterowie byli na tyle irytujący, że szkoda by mi było na to swojego cennego czasu. Jeśli miałabym wybierać to prędzej zdecydowałabym się na poznanie dalszych losów Christiana Greya, które czyta się naprawdę szybko i całkiem przyjemnie.
Najchętniej w ogóle nie recenzowałabym tej powieści, jednak moim zamierzeniem jest przestrzec was przed lekturą, która posiada spore predyspozycje do łamania wszystkich zasad. Nie pamiętam w swoim życiu tak beznadziejnej i pozbawionej jakichkolwiek walorów artystycznych lektury i mam nadzieję, że już nigdy więcej takowej nie spotkam. Osobiście nie zachęcałabym Was do sięgania po ten utwór, ponieważ istnieje wiele ciekawszych pozycji literackich, które spokojnie mogłyby zająć jej miejsce podczas co wieczornego zagłębiania się w literaturze, ale jeśli macie ochotę aby przekonać się o jej jakości na własnej skórze, to oczywiście nie będę was powstrzymywać. Być może odnajdziecie w tej powieści coś więcej i dzięki temu uznacie ją za nieco bardziej wartościową niż jest w rzeczywistości? Muszę przyznać, że jestem strasznie ciekawa innych opinii na temat "Dotyku złodziejki". Dlatego właśnie będę ich wyczekiwać w ogromną niecierpliwością.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, marzec 2013
ISBN: 978-83-10-12199-8
Liczba stron: 320
Ocena: 2/10