Autor: C.S. Lewis
Tytuł: Dopóki mamy twarze
Wydawnictwo: Esprit
Stron: 360
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam okładkę i tytuł książki C.S. Lewisa wiedziałam, że muszę ją przeczytać. „Dopóki mamy twarze” – głowiłam się, co też to może znaczyć. I czym właściwie jest twarz? Tym, co nas kształtuje, wpływa na ocenę drugiego człowieka? Twarz to, można by rzec, synonim naszej tożsamości, wystawiany na ogląd innych. To na niej możemy śledzić emocje, nastrój, ale równocześnie pewnymi technikami maskować to, co chcemy ukryć. Bo twarz to też maska, za którą ukrywa się nasze prawdziwe „ja”. I w takim rozumieniu należy podejść do tytułu książki – dopóki skrywamy siebie, dopóki jesteśmy sztuczni… Trzeba zdjąć z siebie powłokę, by odnaleźć to, czego szuka główna bohaterka opowieści…
Orual jest najstarszą córką Troma, króla Glome – starożytnej krainy, w której rozgrywa się akcja książki. W przeciwieństwie do swojej młodszej, urodziwej siostry, Orual jest przerażająco brzydka i w pewnym momencie zaczyna zakrywać twarz welonem, by nie narażać się na kolejne zniewagi. Glome to miasto, w którym czci się pogańskie bóstwa, przede wszystkim boginię Ungit – mieszkańcy składają jej ofiary ze zwierząt, a nawet ludzi, w prowadzonej przez Kapłana świątyni. Po śmierci matki dziewczynkom ścina się włosy, a król żeni się ponownie. Na świat przychodzi Istra, dziewczynka tak piękna, że wkrótce lud zaczyna ją wielbić jak boginię i sądzić, że ma magiczną moc. Dziewczynki dorastają pod okiem niewolnika z Grecji – Lisa, który uczy je filozofii i mądrości poetów. Jednak gdy na Glome spadają plagi nieszczęść, nieurodzaj, susza i zaraza, ład zostaje przerwany, a ludność żąda krwi. Ofiara złożona Ungit na szczycie Szarej Góry ma przywrócić harmonię. Mówi się o Bestii, która czeka tam na młodą dziewczynę, by w mroku nocy nawiedzać ją i dopełniać małżeńskiego obowiązku. Kości zostają rzucone, a wróżba wskazuje ofiarę…
C.S. Lewis w Polsce jest znany przede wszystkim z literatury dla dzieci i młodzieży, mówię tu oczywiście o popularnym cyklu „Opowieści z Narnii”. Ale pisał także eseje, traktaty i teksty związane z duchowością, a pod koniec życia ukończył prace nad niniejszą pozycją, chociaż jej zamysł nosił w sobie już od lat studenckich. Jak tłumaczy w posłowiu, jego książka to „mit opowiedziany na nowo”. Historia trzech sióstr jest wzorowana na „Metamorfozach”, historii Kupidyna i Psyche. Reinterpretacja Lewisa, choć czerpie z pierwowzoru wiele scen i motywów, znacząco od niego odbiega. Autor naszkicował własne sylwetki bohaterów i zmienił motywację ich działań, nadając tym samym tej historii nowych znaczeń interpretacyjnych.
Główną bohaterką, prowadzącą nas przez świat Glome, jest Orual. Poznajemy ją u kresu życia, gdy jako stara kobieta, Królowa, postanawia spisać swoją skargę do bogów. Nie boi się już ich gniewu, ponieważ przeczuwa własną śmierć, ale pragnie odpowiedzi. Spisuje dzieje swojego życia, oskarżając bogów o to, że systematycznie odbierali jej wszystko, co kochała, zsyłając na nią nieszczęścia.
Orual jest postacią niezwykle fascynującą – rozdartą wewnętrznie między naukami swojego opiekuna, Lisa, a wierzeniami krainy, z której pochodzi, między miłością do najmłodszej siostry i nienawiścią do niej, między uczuciem a obowiązkiem, wiara a ułudą. W trakcie swojej opowieści przechodzi przemiany wewnętrzne i dokonuje oceny swojego życia. Wiemy o niej, że jest przerażająco brzydka, ale co ciekawe, w książce brak jakichkolwiek opisów jej twarzy. Przywodzi na myśl biblijnego Hioba, przechodzącego ciężkie próby…
Powieść Lewisa jest wieloznaczna, a mnogość jej odczytań świadczy o kunszcie pisarza. Z jednej strony mamy tu do czynienia z mitem czy przypowieścią, z drugiej możemy odbierać to dzieło jako powieść fantasy. Jest to książka uniwersalna, aktualna także dzisiaj, jak i 50 lat wcześniej. Lewis prowokuje czytelnika do rozważań nad istotą miłości, własną duchowością, religią. Pokazuje różne odcienie tego uczucia, a także to, jak łatwo skrzywdzić kogoś, kto jest dla nas najważniejszy („Mówią, że miłość i pożeranie są jednym i tym samym, prawda?”). Natomiast skonfrontowanie ze sobą dwóch odmiennych religii również pozwala na zadanie wielu ważnych pytań. Czy wszystko da się wytłumaczyć rozumowo? Czy bogowie istnieją i zsyłają kary? Czy należy składać im ofiary? Czym jest zło, zamieszkujące Szarą Górę? Jaka jest granica pomiędzy obłąkaniem a wiarą?
Książka Lewisa to pasjonująca wędrówka w przeszłość, w pogańskie krainy, których nie znamy. Opowieść o miłości i nienawiści, życiu i śmierci, tym, co naturalne i boskie. Książkę czyta się jednym tchem, z przejęciem śledząc losy bohaterek i zastanawiając się nad finałem całej opowieści. To historia, nad którą jeszcze długo po przeczytaniu można się zastanawiać, starając się pojąć wszystko to, co autor chciał nam przekazać. Jeżeli ktoś zna Lewisa wyłącznie z jego książek dla dzieci, warto sięgnąć po „Dopóki mamy twarze” i zagłębić się w opowieść przeznaczoną tym razem dla starszych odbiorców.
Ocena 5/6