Barbara Wood to autorka dobrze znana fanom literatury kobiecej. Jej nazwisko mogłoby śmiało konkurować z takimi twórcami jak Richard Paul Evans, czy Nora Roberts. Wood słynie z tego, że doskonale wciela w życie postaci różnych kultur, a także różnych warstw społecznych. Jej dzieła tłumaczono na 30 języków. Co wzbogaciło “Dominę” to niewątpliwie fakt, że autorka urodzona w Anglii, a żyjąca na codzień w Kalifornii, doskonale zna obyczaje obu krajów.
“Domina” to klasyczny przykład wspomnianej wyżej literatury kobiecej. Opasła księga z uroczą twarzą na okładce opowiada jedną historię – wnikliwie, krok po kroku odtwarza życie Samanty Hargrave. Dlaczego akurat jej? Czym Samanta zasłużyła na hołd w postaci książki? Otóż, Samanta do niezmordowana bojowniczka, kobieca cierpiętnica o gołębim sercu, która uosabia siłę drzemiącą w każdym z nas. Samanta Hargrave urodziła się w śmierdzącej dzielnicy Londynu, w rodzinie, w której skrajnie wierzący ojciec górował nad wszystkimi, a jego restrykcyjne zasady nie pozwalały dzieciom na spełnianie własnych marzeń. Prawdę powiedziawszy, nie pozwalały nawet na spełnienie podstawowych potrzeb. Kiedy matka Samanty umiera przy porodzie, jej jedyna córka staje się dzieckiem ulicy. Ojciec coraz bardziej dziwacznieje. Wkrótce Samanta zostaje sama. Rodzina rozpada się, a nad dzieckiem czuwa tylko los. Właśnie ten szczęśliwy los prowadzi Samantę z ramion jednych życzliwych ludzi prosto do drugich. Główna bohaterka, wiedziona radami zaprzyjaźnionych osób, wyjeżdza do Stanów Zjednoczonych, by tam jako jedna z kilkudziesięciu kobiet w kraju zostać lekarką. Nowy Jork to dla Samanty nowe życie, nowi ludzie, wyższe sfery, lecz wciąż ta sama walka o przetrwanie. Tu miłość przeplata się ze śmiercią, triumf ze zrezygnowaniem, walka z ciągłym upadkiem. Jednak coś, co Samanta ma głęboko w sobie ciągle pcha ją do przodu, ciągle nie pozwala jej leżeć po upadku. Samanta dokonuje rzeczy wielkich. Jest uosobieniem siły, która śpi we wnętrzu każdego z nas.
Książka porusza ważny temat jakim jest marność losu człowieczego. Marność, oraz walka, aby nadać jej znaczenia. Kobieta nie ma prawa się poddać, dopóki kocha, czeka, ma dla kogo żyć. Samanta, mimo potwornych zrządzeń losu, mimo ciągłych upokorzeń walczyła do końca, by zaznać spokoju. Przez usta głównej bohaterki przemawiają generacje upokażanych kobiet, które u boku przywódczych mężczyzn lub w zupełnej samotności nie miały prawa mówić, a jednak swoją postawą dowodziły, że to one są ostoją rodziny, że to one mają siłę, aby rozwiązać największy nawet szkopuł. Mimo, iż bez książeczek czekowych i prawa do głosowania, kobiety potrafiły w doskonały sposób podkreślić swoją wartość. Pomimo, że akcja toczy się na przełomie XIX i XX wieku, każda kobieta może poczuć, że książka opowiada właśnie o niej. Każda z nas może poczuć się dowartościowana i pewna siebie. Długo po odłożeniu książki czułam pustkę. Zastanawiałam się co słychać u Samanty i dlaczego tak szybko mnie opuściła…
Na pochwałę zasługuje objętość książki. Autorka dobrze wiedziała co robi, przedłużając powieść. Mam wrażenie, że szpikując ją kolejnymi detalami z zapierającej dech w piersiach opowieści, autorka chciała przedłużyć nam chwile szczęścia i ułatwić odnajdywanie siebie. Przepiękne dialogi, ciepło bijące z każdej kartki zmuszają do przeżywania każdego z rozdziałów osobno. Książka w żadnym calu nie jest przesadzona. Miłość macieżyńska, namiętność, ambicja, przyjaźń są wyważone doskonale, jak na wadze aptecznej. Natłok nastrojów wydobywających się z książki po prostu nie pozwala odłożyć ją bez zawodu na twarzy.
Moim zdaniem, Barbara Wood stworzyła powieść dla każdej z nas. Nie ma znaczenia nasze wykształcenie, zainteresowania, czy status materialny. Książka napisana jest łatwym, przystępnym językiem. Częste dialogi i wartka akcja, oraz porywające opisy realiów z przełomu wieków sprawią, że każda kobieta poczuje, że to “coś dokładnie dla niej”. Osobiście, odnalazłam się w życiu Samanty. Uważam, że każda kobieta ma w sobie siłę olbrzyma, którą należy odnaleźć i podążać za nią ku szczęściu. Myślę, że Samanta może okazać się przewodniczką każdej z nas.
Książkę polecam jako doskonały prezent na zbliżający się Dzień Matki. Właściwie chciałabym, aby każda kobieta przeczytała “Dominę” i uzbroiła się w kobiecą siłę, która pozwala uwierzyć w siebie i spełnić najskrytsze marzenie.