Po książkę Ferrante sięgnąłem przeczytawszy parę entuzjastycznych recenzji, to trochę ryzykowne, bo nie raz już się przejechałem na zachwytach prasowych, ale że jest sporo wrzawy wokół tej autorki, postanowiłem więc zaryzykować; to moje pierwsze z nią spotkanie.
W książce narratorką i bohaterką jest kilkunastoletnia Giovanna, pochodząca z tzw. dobrego domu w Neapolu. Ma dwie przyjaciółki z podobnych sfer, tu piękny opis środowiska jej i przyjaciółek: „Żadna nie została ochrzczona, żadna nie znała modlitw, wszystkie zostałyśmy wcześnie poinstruowane w kwestii działania naszego organizmu (za pomocą ilustrowanych książeczek i animowanych filmów dydaktycznych), wszystkie wiedziałyśmy, że mamy być dumne, bo urodziłyśmy się kobietami, wszystkie poszłyśmy o rok wcześniej do pierwszej klasy, w wieku pięciu lat, wszystkie postępowałyśmy rozsądnie i miałyśmy głowy pełne pożytecznych rad, jak unikać zasadzek Neapolu i świata, wszystkie mogłyśmy w każdej chwili zwrócić się do rodziców z wszelkimi pytaniami, wszystkie dużo czytałyśmy i miałyśmy w pogardzie gusta i konsumpcyjne nastawienie naszych rówieśniczek, chociaż dzięki zachętom ze strony wychowawców byłyśmy dobrze poinformowane w dziedzinie muzyki, filmu, programów telewizyjnych, piosenkarzy i aktorów i w sekrecie same chciałyśmy zostać słynnymi aktorkami, mieć oszałamiających chłopaków i oddawać się z nimi długim pocałunkom oraz intymnym kontaktom.” Jednym słowem super dziewczynki, przyszłość przed nimi świetlana...
A potem ten poukładany świat się z hukiem wali, oto Giovanna dowiaduje się, że ojciec ma siostrę Vittorię, z którą zerwał wszelkie kontakty, to czarna owca w rodzinie, kobieta wulgarna i bez wykształcenia. Giovanna zaczyna się z nią spotykać, a Vittoria symbolizuje dla niej prawdziwe życie, z jego niebezpieczeństwami i wspaniałościami, którego bohaterce brakowało w domu rodzinnym. A potem bardzo szybko dziewczyna dowiaduje się, że tak uwielbiani przez nią rodzice, prowadzili podwójne życie, kłamali i w ogóle. Ideał sięgnął bruku...
Jest to zatem książka o dojrzewaniu, o nastoletnim buncie w czasie którego dziewczyna musi sobie na nowo zdefiniować sobie relacje z najbliższymi: „W końcu doszłam do wniosku, że mam prawo do własnego życia, bez nieustannego zamartwiania się o reakcje moich rodziców, zwłaszcza że oni moimi w ogóle się nie przejmowali.” O tym, że można kłamać i prowadzić gry z ludźmi, o nowych przyjaźniach, o skomplikowanych relacjach z chłopakami, o pierwszej miłości i pierwszym seksie. O tym, że świat nie jest ani prosty ani tak jednoznaczny jak się dotychczas myślało.
Giovanna ma też wielkie problemy z własnym wyglądem. Bardzo zamartwia się własną brzydotą, mimo tego, że wiele osób dookoła zapewnia ją, że jest piękna. Ale i ten problem z czasem staje się jakby mniej waży: dziewczyna dojrzewa. To zatem czas wielkich zmian, czas zagubienia, ale też tworzenia się nowej, dorosłej osobowości. Także czas poszukiwań, na przykład nagle bohaterka zaczyna czytać Biblię, może stanie się religijna?
To bardzo dobra, dojrzała proza, ale jakoś mnie nie porwała, pod koniec książka mocno mi się dłużyła. Nie jest to rodzaj literatury, który najbardziej lubię, ale doceniam kunszt autorki, niemniej nie jestem pewien czy sięgnę po jej inne książki.