Wspomnienia znanego tekściarza, współtwórcy niezapomnianych piosenek: 'Jaka róża taki cierń', 'Przyszli o zmroku', 'Za szybą', 'Czas nas uczy pogody', 'Wypijmy za błędy' i wielu innych. Książka jest zbudowana tak, że każdy rozdział poświęcony jest tekstowi jednej piosenki i wspomnieniom z nim związanych.
Mają owe wspomnienia jedną ciekawą cechę, Cygan o wszystkich pisze dobrze albo wcale, nie wyciąga żadnych brudów. Postacie z naszego show-biznesowego światka są więc sympatyczne, pozytywne, bez wad i nałogów. Na początku mi to nie bardzo pasowało, było zbyt cukierkowe, zbyt oderwane od rzeczywistości. Ale potem pomyślałem, że to świetna odtrutka od tabloidowo-pudelkowego stylu pokazującego tylko ciemne strony show-biznesu. Podejście Cygana jest bowiem trochę jak w starym stylu, dżentelmeńskie i odświeżające. I tak dowiadujemy się n.p., że Edyta Górniak jest świetną piosenkarką i dużej klasy profesjonalistką, a nie tylko bohaterką Pudelka.
Poza tym książka jest przypomnieniem wielu wspaniałych piosenkarek/rzy, i zespołów, które niegdyś były bardzo popularne a teraz chyba zapomniane (chyba, bo nie słucham radia): Grażyna Łobaszewska, Nasza Basia Kochana, Elżbieta Adamiak, Krystyna Prońko, Edyta Geppert, Anna Jurksztowicz, nieodżałowany Andrzej Zaucha i wielu innych.
Przy okazji mamy trochę faktów i anegdotek z ostatnich kilkudziesięciu lat historii Polski. Przytoczę jedną świetną anegdotkę. Tu trzeba przypomnieć, że w komunie można było kupić i publicznie konsumować alkohol jedynie po godzinie 13. Oto w knajpie hotelowej w Opolu festiwalowe towarzystwo baluje przez całą noc i jest godzina 8 rano: „W owym roku 1988 hotel Opole podzielił swoje możliwości – połowa pokoi była przeznaczona dla uczestników festiwalu, połowa dla normalnych gości. I oto przy sąsiednim stoliku zasiadł pan w szarym garniturze i krawacie, ani chybi gość na delegacji. Ponieważ zaczął doskwierać nam poranny głód, poprosiliśmy naszego kelnera i złożyliśmy zamówienie:
– Panie Gieniu, na koniec pan przyniesie cztery śledziki, pieczywko, masełko i oczywiście cztery pięćdziesiątki wyborowej.
Pan Gienek niemal natychmiast przyniósł nam zamówione dary boże, być może chciał już się nas pozbyć. Postawił wszystko na stoliku i podszedł do faceta na delegacji. Gość pokazał na nasz stolik i powiedział:
– To ja zamawiam to samo, śledzik i pięćdziesiątka.
– Szanowny panie – odezwał się pan Gienek uprzejmym głosem angielskiego lorda – alkohol sprzedajemy od godziny trzynastej.
Facet na delegacji poczerwieniał i niemal zaczął krzyczeć:
– No to już jest granda, mnie obowiązuje zakaz, tak? A tamtych państwa nie obowiązuje?
Pan Gienek odpowiedział uprzejmym tonem:
– Szanowny panie, tamci państwo są po trzynastej, a pan jesteś przed trzynastą!
Po czym ukłonił się grzecznie i poszedł zrealizować zamówienie, oczywiście bez alkoholu.”
Nie jest to nic wielkiego, ale czyta się lekko i szybko, poprawia nastrój.