Iwan. Jej rosyjski obrońca recenzja

„Iwan jej rosyjski obrońca” jest pierwszą tomem ośmioczęściowego cyklu, którego autorką jest Roxie Rivera. Akcja dzieje się w Houston, gdzie też nasi bohaterowie mieszkają. Erin ma siostrę, siostrę która nie dość, że jest uzależniona od narkotyków, to jeszcze narozrabiała na tyle mocno, że na ogonie siedzą jej bardzo niebezpieczni ludzie.

Ruby ma jednak to szczęście, że mimo wszystkich rzeczy, które nawywijała, jest członek rodziny który chce jej pomóc i który zrobi wszystko, żeby ta pomoc do niej dotarła. Tak oto Erin trafia do szkoły walki prowadzonej przez Iwana Markowicza, jednego z najniebezpieczniejszych osób w mieście. Dziewczyna jednak jest na tyle zdeterminowana, żeby uratować siostrę, że prosi mężczyznę o pomoc. Zdaje sobie również sprawę, że będzie musiała słono zapłacić za ten pakt z diabłem i to z diabłem, który dobrze się bije i sam nalezy do kategorii "niebezpiecznych".

Właściwie Iwan ma jedną zasadę i mówi ona „nie angażować się”, jednak coś w tej pięknej dziewczynie przyciąga go na tyle, że ignoruje to, czego do tej tak zawzięcie się trzymał. Zgadza się pomóc w odnalezieniu Ruby i jej chłopaka, mimo tego, że zdaje sobie sprawę z konsekwencji, które mogą wyniknąć z tej misji. Ryzyko niepowodzenia jest ogromne.

Maj jeden duży zarzut do tej książki, jest ona stanowczo za krótka. Sam pomysł na fabułę i jego realizacja jest całkiem dobra, jednak brakuje mi tu obszerniejszych opisów działań, czy też przysłowiowej przyrody. Myślę, że gdyby zamiast niespełna 130 stron historia liczyła ich przynamniej 250, to wyszłoby jej to na dobre.

Lubię Erin i jej samozaparcie, miłość do siostry i nieustraszoność. Lubię Iwana i jego męskość, to, jak od pierwszej chwili dba o dziewczynę i fakt, że zgadza się jej pomóc. Właściwie po prostu lubię tę książkę i historie. Jedynie cały czas żałuję, że nie jest dłuższa. Bardzo chętnie sięgnę też po kolejne tomy i przekonam się jakie są losy pozostałych rosyjskich obrońców. Myślę również, że fani gatunku będą zadowoleni z tej historii.