PM Nowak to językoznawca, repatriant, tłumacz. Po latach tułaczki po świecie zamieszkał na warszawskiej Ochocie, by w pełni poświęcić się pisaniu. Ani żadnej rzeczy… to jego debiut powieściowy otwierający serię kryminałów o komisarzu Zakrzeńskim i prokuratorze Wilku. Przyznam, że mam mieszane uczucia co do debiutów. Owszem, zdarzało sie i tak, że niektóre z nich powalały mnie na kolana, ale spotkałam się również z takimi, po których nie miałam już ochoty na dalsze spotkania z twórczością autora. A jak jest w przypadku książki PM Nowaka?
Pewnego spokojnego popołudnia, w willi w Podkowie Leśnej ginie Katarzyna Cebulska. Policja po wkroczeniu na miejsce zbrodni, znajduje ciało kobiety obwiązane taśmą, a obok zdjęty ze ściany obraz. Okazuje się, że kobieta zmarła od strzału w głowę. Sprawa zostaje przydzielona Jackowi Zakrzeńskiemu z Komendy Stołecznej Policji, który tym razem ma pracować w towarzystwie dość niedoświadczonego prokuratora - Kacpra Wilka. Zakrzeńskie ma ochotę na jak najszybsze przeprowadzenie śledztwa i wyjaśnienie sprawy, jednak okazuje się to trudniejsze niż przypuszczał. Tym bardziej, że główny podejrzany ma naprawdę solidne alibi. Jak rozwinie się sprawa? Czy ten specyficzny duet zdoła rozwikłać zagadkę?
Kryminał to gatunek jaki dopiero tak naprawdę poznaję, a książka PM Nowaka utwierdziła mnie w przekonaniu, że to coś dla mnie. Intrygi, śledztwa, tajemnicze morderstwa - lubię takie historie, byleby i wykonanie było ciekawe. Autor Ani żadnej rzeczy… pomysł miał dość oklepany, bo już wiele razy przez książki przejawiał się schemat zamordowanej we własnym domu ofiary i policyjnego śledztwa, aczkolwiek wprowadził kilka świeżych motywów i powstała całkiem przyjemna powieść sensacyjna.
PM Nowak pisze przyjemnym językiem, dzięki czemu książkę czyta się bezproblemowo i w przyzwoitym tempie. Co prawda w niektórych momentach historia się dłuży i miało by sie ochotę przeskoczyć kilka stron, lecz zaraz pojawia się jakiś ważniejszy i ciekawszy wątek, także można "przeboleć" te nużące kawałki, by w pełni poznać cały przebieg śledztwa. A powiem, że naprawdę warto dotrwać do końca. Możliwe, że już w trakcie lektury domyślicie się, kto jest tym tajemniczym zabójcą, bo wielkiej nieprzewidywalności tutaj nie ma. Może i pod tym względem książka Nowaka nie powala, jednak ma wiele innych zalet, o których warto jeszcze wspomnieć.
Bohaterowie to ogromny pozytyw tego kryminału. Na pierwszym planie mamy duet złożony z komisarza Zakrzeńskiego i prawnika Wilka. Na pierwszy rzut okaz można by powiedzieć, że dobrali się jak anioł z diabłem, a jednak udało im się wspólnymi siłami rozwikłać zagadkę. Zakrzeński to stanowczy facet, który lubi konkrety, a Wilk sprawia wrażenie potulnego baranka, który nie bardzo wie jak się w tym wszystkim odnaleźć. Tutaj od początku pojawia się pytanie: dlaczego właśnie on został przydzielony do tej sprawy? No cóż, okazuje się, że prawnik kryje w sobie więcej dobrego niż moglibyśmy się domyślać.
Ani żadnej rzeczy… PM Nowaka to dobry kryminał. Może nie jest to wybitne dzieło, lecz czy każde musi takie być? Nieraz w książkach spotkamy się z świetną nieustającą akcją, nieprzewidywalnością, pięknym językiem, czy ciekawym stylem. A tutaj? Tutaj spotkamy cudownych bohaterów i uważam, że to właśnie dla nich warto dać szansę tej książce. Polecam serdecznie.