W końcu po tak długim czasie dostałam w swoje łapki ostatni tom trylogii ,,Pragnienie Zemsty". Międzyczasie przewinęło się przez moje ręce sporo innych książek i strasznie się bałam, że trochę pozapominam fabuły poprzednich dwóch tomów. Jednak nic takiego nie miało miejsca, mimo że na początku poczułam się nieco zagubiona wracając do tej historii, to zaraz wszystko sobie przypomniałam i gładko płynęłam przez fabułę.
,,Pragnienie Zemsty: Przekleństwo" opowiada dalsze losy Hrabiego Bischofa i Lavinii, z którą w tej części będzie sporo kłopotu na początku (kto czytał ,,Ofiarę" ten wie, jak tamto zakończenie wpłynęło na kobietę). Ale mimo to, sprawa hrabiny nie jest takim problemem dla Leopolda jak to, że nigdzie nie można znaleźć jego największego wroga, któremu poprzysiągł zemstę.
Muszę powiedzieć, że uważam tę książkę za najlepszą z całej trylogii. Autorka świetnie odpowiedziała w tej części na wszystkie moje pytania i ciętym humorem, który pojawiał się w książce sprawiła, że mój dzień stał się lepszy. Dodatkowo im bliżej końca powieści tym atmosfera robiła się mroczniejsza i krwawsza, co według mnie jest jak najbardziej na plus (A końcowa walka to już w ogóle jest sztos!). Jest jeszcze coś, co mnie zachwyciło: zakończenie. Mimo iż odgadłam parę stron wcześniej jak może się potoczyć pewien wątek, to epilog przyjemnie mnie zaskoczył. Był jak dla mnie taki słodko-gorzki, co idealnie zwieńczyło dla mnie całą tę trylogię.
Co do tych kłopotów z Lavinią, o których wyżej wspomniałam, to cała akcja była naprawdę super. Ta sytuacja pokazała to, że Leopoldowi naprawdę zależy na niej i że zrobiłby wszystko, aby ta ''wyzdrowiała''. Jest on bardzo troskliwy i nawet w najgorszych chwilach stara się dbać o Lavinię, ale mimo wszystko nie przestaje przeć do celu, jakim jest zemsta na Farnothu. I to mnie właśnie bolało w tej książce i uważam za minus (chociaż nie dla wszystkich on nim będzie). Chodzi mi tutaj o to, że Leopold jest tak zapatrzony w swoją zemstę, że mimo próśb żony nie potrafi jej porzucić i głupio ryzykuje, godząc się jednocześnie na konsekwencje swoich czynów. Nie zrozumcie mnie źle... rozumiem, że przez tyle lat dążył, aby osiągnąć to co sobie zamierzył... ale przy tym mógłby bardziej myśleć i nie traktować żony tak zlewająco, gdy ta chciała mu pomóc lub powstrzymać od zrobienia głupoty. Naprawdę to mnie w nim wkurzało. Bo z jednej strony był kochającym mężem... a z drugiej strony ''burakiem'' nie liczącym się ze zdaniem innych.
Podsumowując tak krótko, to książka bardzo mi się podobała i była naprawdę świetnym zakończeniem trylogii. Dostaje ona ode mnie 9/10 za krwawe zakończenie i fajnie poprowadzony wątek Lavinii z drugiej części.
Dodatkowo mam nadzieję, że w najbliższym czasie autorka wymyśli jakaś kolejną historię i zechce się nią podzielić w kolejnej książce, bo naprawdę świetnie pisze.