„Rok 2018, Wiktoria odebrała świadectwo dojrzałości, zakończyła naukę w Technikum Architektury Krajobrazu w Dębinie, w rodzinnym mieście swojej matki. W drodze powrotnej ze szkoły wstąpiła do dziadków, mieszkających na obrzeżach miasta, aby pochwalić się wynikami w nauce. Chciała też sprawić im radość, lubili bowiem, gdy ich odwiedzała. Babcia nie przepuściła okazji napicia się z wnuczką herbaty. Poczęstowała ją też drożdżowym ciastem, które wyjęła niedawno z prodiża, a które wychodziło jej wyśmienicie. Wiktoria dobrze znała unoszący się po domu zapach ciasta, który kojarzył jej się z dzieciństwem. Na samą myśl ślinka jej ciekła i zaczynało burczeć w brzuchu. Obok talerza ze starannie pokrojonym u ułożonym ciastem kobieta postawiła na stole miseczkę swojskich powideł.”
Poznajemy historię Marty i Wiktorii. Matka i córka są dla siebie największym wsparciem. Nie wyobrażają sobie żeby ich życie wyglądało inaczej. Mimo dzielących ich różnic rozumieją się najlepiej. Życie Wiktorii po tym jak skończyła technikum wygląda normalnie. Jednak dziewczyna próbuję odnaleźć własną receptę na szczęście i mężczyznę, z którym będzie mogła założyć prawdziwy dom. Z drugiej strony poznajemy losy Marty, która nadal czuję coś do ukochanego z przeszłości. Czy spotkanie z nim coś w niej zmieni? Czy jej uczucia do niego są prawdziwe? Czy Marcie uda się w końcu zamknąć drzwi do przeszłości? Czy Wiktoria znajdzie tego jedynego i będzie szczęśliwa w życiu?
Monika Ofman urodzona w 1982 roku w Rykach. Po bolesnych doświadczeniach była zmuszona do rezygnacji z pracy. Zamiast poddać się i załamać zaczęła walczyć o lepsze jutro. Zrealizowała swoje marzenia i napisała książkę. Dzięki temu uporała się z przeszłością i znalazła odpowiedzi na wiele nurtujących ją pytań. „Drzwi do przeszłości” to jej debiut na polskim rynku. Książkę wydało Wydawnictwo Novae Res, z piękną okładką, która jest z jednej strony prosta, ale z drugiej oddaje całą historię ukrytą na kartkach.
Miałam wrażenie, że w pewnych momentach mogłabym się utożsamiać z Wiktorią. Sama trzy lata temu skończyłam taki sam kierunek jak główna bohaterka. Więc wiem co się z tym wiąże. Po zakończeniu szkoły miałam takie same oczekiwania, pytania, marzenia jak ona. Chciałam znaleźć własną ścieżkę w życiu, znaleźć miłość, której niestety do tej pory nie znalazłam. Cała historia bardzo mi się podobała chociaż momentami miałam wrażenie, że jest ona niedopracowana. Niektóre decyzję podejmowane przez Martę jak i Wiktorię były nieodpowiednie do ich wieku. Dialogi również były dosyć sztuczne, jakby napisane od niechcenia. Mino tego, że historia mogłaby się wydawać bardzo ciekawa to powinna być ona bardziej dopracowana.
Książkę doczytałam do końca. Nie jest ona również za długa ponieważ liczy tylko sto dziewięćdziesiąt stron. Jestem połowicznie z niej zadowolona. Myślałam, że bardziej chwyci mnie za serce, a tak mogę powiedzieć, że tylko przyjemnie mi się ją czytało bez jakiś większych fajerwerków. Książka na jeden dłuższy wieczór. Jeśli chcielibyście poczytać coś innego niż dotychczas co jest bardziej przyziemne to polecam Wam „Drzwi do przeszłości”. Może nie jest idealnie napisana, ale nie żałuję czasu z nią spędzoną. Cieszę się, że mogłam poznać debiut Moniki Ofman. Jeśli powstałaby kolejna książka pisarki z chęcią bym ją przeczytała. Dlatego sięgnijcie po książkę i przekonajcie się jaką historię głównych bohaterek skrywa.