Piotr Goszczycki z zawodu jest piekarzem, ale także prozaikiem i poetą. Jego wielką pasją jest kolej. Uwielbia podróże pociągami i wszystko co się z nimi wiąże. Ciekawi go historia i rozwój kolejnictwa na ziemiach polskich, jest członkiem Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei i wolontariuszem w warszawskim Muzeum Kolejnictwa.
W książce “Doba na Mazowszu “ jej autor zabiera nas w niezwykłą podróż. Mam ona trwać 24 godziny. Jej celem jest przejechanie możliwie jak największej liczby kilometrów w obrębie Mazowsza pociągami spółki Koleje Mazowieckie. Eskapada zaczyna się niewiele ponad godzinę po północy na dworcu Warszawa Wileńska. Pan Piotr zaopatrzony w bilet dobowy rozpoczyna dość niezwykłą podróż. W czasie jej trwania pokona 1001 kilometrów. Przejedzie przez wiele mniejszych i większych miejscowości. Na niektórych wysiądzie i obejrzy dworce, poczekalnie oraz ich otoczenie. Spotka wielu ludzi zarówno pasażerów jak i pracowników kolei. Usłyszy przeróżne historie związane z codziennym życiem, ale i pracą w pociągach. Porozmawia z kierownikami składów, konduktorami i maszynistami. Te rozmowy są ciekawe, ale i wstrząsające, wywołujące gęsią skórkę. Przeżycia kierujących pociągami którzy nie ze swojej winy przejechali kogoś na torach są bardzo drastyczne. I choć nie ma tu jakiejkolwiek winy ze strony maszynistów to wielu odchodzi wtedy z zawodu i przeżywa prawdziwą traumę. Nie jest łatwo przecież żyć z świadomością czyjeś śmierci pod kołami składu, który się prowadziło.
Autora ciekawi nie tylko współczesność kolei, ale i jej przeszłość. W książce zawiera również wspomnienia dawnych czasów, kiedy po torach jeździły dymiące parowozy, gdy budowane kolejne warszawskie dworce, elektryfikowano poszczególne linie. Kolej ma swoją przeszłość, przepiękną historię, zabytkowe obiekty.
W czasie podróży Goszczycki bierze udział jako widz w przedstawieniu teatralnym, gdzie scenę zastępuje podłoga wagonu, a fabuła sztuki jest obrazkiem, jaki może mieć miejsce w każdym wagonie.
W niewielkiej objętościowo książce zawarty jest olbrzymi miszmasz gatunków – są wiersze, sztuka rozpisana na role, bardzo osobisty list do nieżyjącej matki, opowieści z przed wielu lat i te współczesne. A także opisy tego, co autor widzi za oknem, a mazowiecka ziemia obfituje w piękne widoki.
Kolej przeszła w swojej historii wiele etapów, wzlotów i porażek. Przewiozła miliony pasażerów. Wagony bez względu na standard i numer klasy usłyszały morze opowieści, były świadkami przeróżnych scen. Ale podróż tym środkiem lokomocji ma swój czar i urok. Swoją specyfikę i klimat. Dworce odwiedzane przez Pana Piotra są bardzo różne. To olbrzymie obiekty, jak te warszawskie modernizowane i restaurowane, przebudowywane i odnawiane, by odzyskały dawną świetność. Wraz z mnóstwem sklepików i barów, kiosków i punktów usługowych tworzą własny świat, który jest w pewnym sensie niepowtarzalny. A równie urocze bywają malutkie stacyjki z jednym peronem położone gdzieś wśród pól i lasów, gdzie stają tylko pociągi regionalne, a osobowe przemykają w ostrym pędzie. I o nich przepięknie z pasja pisze Goszczyński. Wielkie brawa dla Człowieka, który przekazuje Czytelnikom czar i urok, piękno i klimat kolejowych podróży, które ze względu na rentowność niektórych linii przechodzą niekiedy do lamusa.
Ta książka jest niepowtarzalna i zawiera w sobie tak dużo treści. Sama również uwielbiam podróże pociągiem i podzielam zdanie na ich temat Autora. Żaden inny środek lokomocji nie jest tak osobliwy. Z przyjemnością spędziłam czas na lekturze tej publikacji. Polecam ją oprócz miłośników kolei tym, którzy codziennie przemieszczają się samochodami i autobusami. Być może nabiorą ochoty na zmianę i na przykład do pracy udadzą się drogą jaką wyznaczają tory. Może odkryją piękny świat “żelaznych maszyn na torach” i się w nim zakochają ?