„Do zakochania jeden krok, jeden jedyny krok nic więcej.
Do zakochania jeden krok, trzeba go zrobić jak najprędzej."**
Nieśmiałe, ukradkowe spojrzenia… Niewinne uśmiechy… Przyspieszone bicie serca… Motyle w brzuch…
Zauroczenie… miłość… uczucie dodające skrzydeł….
Jak każda z nas, tak i Sara marzy o księciu z bajki – sympatycznym, przystojnym, hm… idealnym chłopaku. Dziewczyna jest jednak nieśmiała, a na dodatek należy do „kujonów” przez co utwierdziła się w przekonaniu, że ma małe szanse na odnalezienie swojego ideału. Jej pesymistyczne nastawienie zmienia się, gdy zaczyna zwracać na nią uwagę jeden z popularnych uczniów – Dave.
Nastolatka jest tym faktem zaskoczona, ale też uradowana – ostatni rok w liceum może okazać się przełomem w jej życiu.
Jej życie zaczyna przypominać „bajkę”, aż do czasu…
Na horyzoncie pojawia się „ten drugi”…
Tobey zdecydowanie nie jest typem księcia ze snów…
Do ideału też mu wiele brakuje…
Nie przejmuje się szkołą, nie należy do najpopularniejszej grupy w szkole, nie zamierza iść na studia…
Jednym słowem nic go z Sarą nie łączy…
Jest ostatnią osobą, na którą by spojrzała…
A jednak…
Spojrzenie jego niebieskich oczu sprawia, że pod dziewczyną uginają się kolana…
Ale jak to możliwe, przecież powinna być szaleńczo zakochana w kimś innym…
I dlaczego… Dlaczego akurat on?
Czy Tobey’owi uda się zdobyć Sarę?
Czy dziewczyna podąży za głosem serca, czy rozumu?
Jak potoczą się losy głównych bohaterów?
Przekonajcie się sami!
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Susane Colasanti, nie zawiodłam się na autorce i z przyjemnością sięgnę po jej kolejne książki. „Gdy nadejdzie jutro” to opowieść o nastolatkach, co za nią przemawia? Nie ma zjawisk paranormalnych - dobra książka, by na chwile odetchnąć od wszystkich fantastycznych stworzeń; mamy za to narrację z punktu widzenia dwóch bohaterów: chłopaka i dziewczyny. Taka narracja bardzo mi się spodobała, wiele wydarzeń jest opisanych przez obie postacie, dzięki czemu możemy się dowiedzieć jak wydarzenia zostały przez nie odebrane i jak wpłynęły na ich życie.
I tutaj należą się brawa dla wydawnictwa, za przemyślane ukazanie tego w tekście, każdy z bohaterów ma własną czcionkę, dzięki czemu nie gubimy się w domysłach, kto jest narratorem danego fragmentu.
Autorka bardzo ciekawie operuje wątkiem miłosnym, jak i motywem szkoły – dalszych wyborów. To nie tylko książka o pierwszej miłości, ale również o dojrzewaniu i wchodzeniu w dorosłe życie.
Bohaterowie są interesujący, nie są tylko papierowymi postaciami. Polubiłam Tobey’a, miał naprawdę dobre teksty. Jego narracja była ciekawa, miało się wrażenie, że naprawdę mógłby pisać to chłopak (nie był dziewczęcy i przesłodzony).
„Tak.
Dziś po południu Dave wreszcie zejdzie mi z drogi.
I będę miał Sarę tylko dla siebie.
Zeszłej nocy w ogóle nie spałem. Czuję się, jakbym wlał w siebie trzydzieści kaw i popił dziesięcioma red bullami.
Lekcje trwają dziś bez końca. W sumie szkoda, że Einstein nie żyje, bo zapewne doceniłby moje najnowsze odkrycie dotyczące kontinuum czasoprzestrzennego: im bliżej jesteś jakiegoś ważnego i wyczekiwanego wydarzenia, tym wolniej płynie czas.
Dlatego czujesz się samotny”*
Plusem są również rozmowy między Tobey’em i Sarą, nie są wyidealizowane, czy przerysowane, są naturalne, prawdziwe i nawet zabawne.
„- Boże! – Sara gwałtownie wstaje z krzesła. Jej lampka ze światłowodów cała drży i zmienia kolory z czerwieni na fiolet, fioletu na błękit, z błękitu… - Dlaczego sam sobie to robisz?
- Ale co?
- Jesteś tyle wart, a nie pozwalasz sobie rozwinąć skrzydeł!
- Życie jest warte jeszcze więcej, a ty z niego rezygnujesz!
- Nie rób tego! Jeśli teraz zawalisz, to wiesz, co będziesz mówił koło trzydziestki?
- No co?
- „A może frytki do tego?”.
- No i? Co jest złego w pracy w McDonaldzie?
Wiem, że głupio gadam. Szkoda, że nie wymyślili klawisza Delete dla wybuchów słownych.”*
Książka jest zabawna i naprawdę oddaje ducha szkolnych lat. Czytając ma się wrażenie, że to wydarzyło się naprawdę. Sytuacje są nam znane z prawdziwego życia. Choćby czekanie na telefon od chłopaka ( świetna scena): Zadzwoni? Nie zadzwoni? Albo rozterki zakochanych nastolatek, ich codzienne problemy.
„- Szkoda, że chłopaki nie składają się z części zamiennych – mówi Maggie. – Można by sobie złożyć swój ideał. Niewykluczone, że nawet znalazłybyśmy coś dla każdej z nas.”*
Przeżywamy z bohaterką każdy jej dzień, mamy te same pytania, problemy. To jak czytanie pamiętnika, powracanie do szkolnych wspomnień. Myślę, że każdy odnajdzie w tej książce coś dla siebie.
Polecam nastolatkom i nie tylko. Zarówno tym zakochanym, jak i szukającym miłości. Zabawna, lekka książka w sam raz na jesienne wieczory, lub do przeczytania przed zaśnięciem, dla relaksu.
*”Gdy nadejdzie czas” – Susane Colasanti
** „Do zakochania jeden krok” Łzy