„Do jutra” to drugi tom serii o Colterze Shaw, przebiegłym i błyskotliwym łowcy nagród. Moja przygoda z tą serią zaczęła się właśnie od tej książki. Miałam obawy, czy uda mi się odpowiednio wczuć w klimat, nie znając pierwszej części. Zupełnie niepotrzebnie się martwiłam. Od pierwszej strony wiedziałam, że szybko wniknę w świat przedstawiony i będę z ciekawością śledzić przygody bohatera.
Colter Shaw wybrał zawód, który jest nietypowy. Połączenie łowcy nagród z prywatną praktyką detektywistyczną gwarantuje, że każdy dzień śledztwa jest nieprzewidywalny, a sukces poczynań zależy od wnikliwych obserwacji i analiz. Jako „ten niespokojny” Shaw odnajduje się w tej roli idealnie.
Podczas poszukiwań dwójki zbuntowanych nastolatków, Shaw odkrywa aferę na skalę światową. Wnika w zamkniętą społeczność, by od środka rozpracować system działania i zasady panujące w Fundacji Ozyrysa, która z założenia ma pomagać ludziom podnieść się po traumatycznych przeżyciach. Owa organizacja jednak, w swoich zasadach coraz bardziej przypomina detektywowi sektę, a dobro jednostki zdecydowanie nie jest tam najwyższą wartością.
Czym tak naprawdę jest sekta? Definicji jest mnóstwo. Ja szczególnie upodobałam sobie jedno wytłumaczenie, które w książce pojawia się w żartobliwej formie. Jedna z bohaterek, znawczyni tematu, określiła sektę jako „każdy ruch religijny albo społeczny, który nie bardzo nam się podoba”. Świetne powiedziane prawda? Rzeczywiście to pokrywa się z naszą rzeczywistością bowiem w obliczu wielu nietolerancji, łatwo nazwać każde zgromadzenie sektą i nadać jej wydźwięk mocno pejoratywny.
W „Do jutra” autor pokazał, jak wielki wpływ na udręczoną dusze ma charyzma przywódcy. Jak wielkimi słowami i perfekcyjnym programowaniem uczuć można omamić i wręcz całkowicie podporządkować sobie ludzkie życie.
Przyznaję, że ta tematyka szczególnie przypadła mi do gustu. Autor niezwykle wnikliwie, szczegółowo opisał cały proces „leczenia” uczestników kursu. Przede wszystkim uwaga skupiła się na osobach, na szczegółowym poznaniu ich historii. Zabieg myślę bardzo celowy, bo dzięki temu łatwiej zrozumieć, dlaczego te osoby zdecydowały się na taką formę poradzenia sobie z żalem po śmierci bliskiej osoby czy radzenia w życiu w ogóle.
Książka po brzegi naładowana jest szczegółowymi informacjami. Autor bardzo dokładnie opisuje każdy krok i sposób myślenia bohaterów, dlatego tej książki nie da się czytać szybko. Każde zdanie jest ważne, i choć zazwyczaj nie przepadam za bardzo wnikliwymi opisami, w tym wypadku uważam, że to dobrze, że są. Dzięki nim łatwiej było mi poruszać się po obozie Fundacji i zwizualizować w wyobraźni całe otoczenie.
Mimo naprawdę ogromnej dawki informacji styl nadal jest lekki, a wszelkie dygresje wplecione są w fabułę w nienudzący sposób. To świadczy o fenomenalnym warsztacie pisarskim autora i wcale nie dziwię się, że Jeffrey Deaver jest tak wysoko ceniony jako pisarz.
Oceniam tę część na 7/10. Szczerze polecam. To kryminał, przy którym czas przestaje mieć znaczenie. Liczy się tylko ta historia. Z wielką przyjemnością zabieram się za kolejny tom.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka oraz księgarni inverso.pl.