W księgarni Uniwersytetu Jagiellońskiego natknęłam się na książkę przez nich wydaną, a napisaną przez współczesną Niemkę: Irys Hainka. Książka ta dostała Nagrodę Literacką Unii Europejskiej. Na tylnej okładce przeczytałam: „Dlaczego współcześnie żyjący człowiek obsesyjnie rozmyśla o obozach koncentracyjnych? Dlaczego nieustannie o nich mówi i porównuje swoje życie z egzystencją więźniów w Auschwitz? „ Właśnie szukając tych odpowiedzi sięgnęłam po tą książkę. Nie jest to książka łatwa, gdyż jest pełna podtekstów, dygresji i pytań bez odpowiedzi? Jednak jeszcze jedno ważne pytanie zadaje. Jak zmieniło się nasze spojrzenie i sposób przedstawiania tamtych faktów, czy to ma wpływ na nasze zainteresowanie tym czasem. Nie ułatwiają nam tego bohaterowie tej książki, dwoje współczesnych Niemców, którzy w odmienny sposób próbują sobie radzić z przeszłością swojej ojczyzny. Jednak ta powieść nie zamyka się wyłącznie na Niemcach, ale zadaje też pytanie jak reszta świata sobie z nią radzi. Głównym bohaterem jest Hans, który dobrowolnie skazał się na izolację i samotność, upatrując sens swojego życia w pracy w Ośrodku Dokumentacji Zbrodni Nazistowskich. Jednak on przestaje widzieć sens swojej tam pracy. Dlaczego? Czy w tym obrazie, który nam jest teraz przedstawiany widzi jakiś fałsz i zakłamanie? Jak sam mówi: „Mam tylko wątpliwości, czy to koniecznie muszę być ja. To znaczy czy akurat to muszę być ja, robiłem to już wystarczająco długo. Po prostu nie ma już nic do roboty, zrobiło się z tego przedsiębiorstwo Holokaust.” W innym miejscu pisze: „Dostosowaliśmy naszą historię do gustów masowej publiczności. Jest miękka jak masło, obszlifowana ze wszystkich niuansów. Nie trzeba też więcej liczyć się z tymi, co przeżyli ją osobiście, widzieli na własne oczy, którzy ocaleli, by dawać świadectwo, bo tych w większości już nie ma; bez skrupułów można więc napychać naszą historią brzuch wielkiej machiny narracji.” W innym miejscu opisuje projekt niemieckiego artysty, który między płytkami chodnika umieszcza specjalne płytki z nazwiskami ofiar Holokaustu z najbliższej okolicy. Główny bohater chodzi tymi chodnikami i boi się zadeptać historię. Musimy sobie sami odpowiedzieć dlaczego teraz, gdy prawie wszyscy świadkowie tych zbrodni nie żyją jest takie wielkie zainteresowanie obozami koncentracyjnymi. Nie interesujemy się bezpośrednimi relacjami, świadectwami ocalałych ale fikcją powstałą na ich podstawie, po która tak chętnie teraz sięgają twórcy. Czy mam teraz koncern Holokaust na którym łatwo zarobić „wyciskając serce jak cytrynę”.
To już zostawiam czytelnikom, ponieważ warto po tą książkę sięgnąć wśród zalewających nas powieści, które zawierają w sobie Holokaust.