…W Wierzyć i niszczyć Ingrao kładzie mocny akcent na doświadczenie pierwszej wojny światowej oraz jego wpływ na uformowanie się w dorastających Niemcach zbioru przekonań o świecie, na ich sferę lęków i obaw. Wielka wojna, w której intelektualiści – przyszli SS-mani – nie uczestniczyli bezpośrednio, zostawiła w ich psychice ślad na tyle trwały, by wrzesień 1939 r. mogli traktować często jako naprawianie skutków klęski 1918 r. i traktatu wersalskiego. Ingrao wieloaspektowo ukazuje oddziaływanie pierwszej wojny światowej na przyszłych oprawców, ich postrzeganie wroga oraz sposobu prowadzenia działań zbrojnych w Europie (zwłaszcza Środkowej i Wschodniej). Młodzi niemieccy mężczyźni byli nie tylko biernymi obserwatorami zdarzeń. Dorastali w atmosferze rodzinnych opowieści, w których dominowało poczucie krzywdy i niezasłużonego cierpienia. Ich matki oraz krewnych utwierdzała w takim przekonaniu propaganda państwowa, a jeszcze bardziej – prywatna korespondencja z frontu. Wynikało z niej jednoznacznie, że walki w Belgii i Francji mają charakter obronny. Żołnierze uczestniczą w wojnie wbrew własnej woli, ale w poczuciu obowiązku wobec zagrożonej ojczyzny. Oto obraz-klucz, który później hitlerowcy wykorzystają w 1939 r. W wojnie z ZSRR sięgnęli też po inny, znany z pierwszej wojny światowej slogan propagandowy. Kazał on widzieć w nieprzyjacielu potwora godnego śmierci, a jednocześnie istotę demoniczną, zagrażającą narodowej wspólnocie i – co więcej – jej biologicznej substancji. Młodzi ludzie w mundurach Wehrmachtu i Waffen SS jawili się jako wysłannicy cywilizacji, jej krzewiciele na dzikich, bezkresnych obszarach Wschodu.
…W latach trzydziestych następuje stopniowy, ale konsekwentny proces wzmacniania pozycji zwolenników Hitlera w nauce i środowisku akademickim. Był on na tyle znaczący, iż pozwalał m.in. na powstawanie dysertacji doktorskich opartych na jawnie rasistowskich założeniach, przemycających wyraźnie nazistowski światopogląd. Nauka służyła zbrodniczej ideologii – już nie tylko biologia w postaci eugeniki, lecz także prawo, historia, antropologia, a przede wszystkim medycyna stawały na straży hitlerowskiej doktryny. Akademie i uniwersytety formowały wzorzec „intelektualisty zaangażowanego”. Jest on zaprzeczeniem potocznego przekonania, wedle którego zwolennicy Führera są nie-douczeni i prymitywni; jedynie ludzie niskiego stanu i nieobyci intelektualnie mogą wspierać głoszone przez nich poglądy. Mamy bowiem do czynienia z osobami oczytanymi, zaznajomionymi z dysputami akademickimi, niezłymi mówcami – ambitnymi, świetnie łączącymi wiedzę z zaangażowaniem politycznym. Dlaczego osoby po studiach prawniczych, humanistycznych czy ekonomicznych, wieńczonych rozprawą doktorską (często zdolni i wyróżniający się studenci), wstępowały w struktury SS i SD? W ich przypadku trudno wszak mówić o braku dostatecznych informacji, „nieświadomości”. Ingrao wskazuje na dwie przyczyny, które nie muszą się wykluczać: pragmatyzm (myśl w kategoriach życiowego sukcesu) oraz pobudki ideowe. Tym ostatnim francuski historyk nadaje prymarne znaczenie. Bestialstwo żołnierzy hitlerowskich w wojnie z Rosją otrzymywało dodatkowe, naukowe wsparcie. Młodzi intelektualiści – zaangażowani w eksterminacyjną politykę SS – w swoich pismach, prowadzonych szkoleniach oraz wszelkiego rodzaju akcjach propagandowych odnosili niemałe sukcesy w usprawiedliwianiu zbrodniarzy i zbrodni. Tłumaczyli konieczność agresji na Rosję. Dowodzili, że Wehrmacht, SD, SS i Gestapo toczą na Wschodzie „wojnę sprawiedliwą i zgodną z prawem” (s. 252) przeciw barbarzyńcom, dzikusom, którzy bestialsko trak-tują przedstawicieli zachodniej cywilizacji. Niedaleko od tego do wyobrażeń o średniowiecznych krucjatach. Tym razem jednak ich celem miała być konfrontacja z azjatyckimi hordami przypominającymi współczesnych Hunów. Szafując obrazem bestii nieznających litości, pławiących się w orgiach krwi, esesmańscy intelektualiści, dowódcy „komand specjalnych”, dbali zarazem o to, by nie wy-wołać stanu apatii, nie wzbudzić defetyzmu u swych podwładnych. Lęk i odraza wobec wroga musiały być odpowiednio dozowane, tak by nienawiść zdołała się przez nie przebić i ostatecznie zatriumfować.
…Trzeba przy tej okazji wspomnieć o czymś, czego francuski historyk zdaje się dostatecznie nie akcentować: sposoby zabijania ulepszano nie tylko w Berlinie. Czynili to sami sprawcy, posługując się metodą prób i błędów. Proces Endlösungudoskonalał się w trakcie trwania, ewoluował, zmieniał się tak, by przyjąć optymalną z punktu widzenia produktywności formę. Kat również – zgodnie z pra-wami znanymi psychologii społecznej – uczył się i dojrzewał w zbrodni. Zarówno bezpośredni przełożeni grup specjalnych, jak i ich dowództwo w Berlinie wiele uczyniło, aby rzeź ludności cywilnej ukazać jako fragment wojny. Stąd – tłumaczy Ingrao – rozstrzeliwania miały postać rytuału właściwego egzekucjom przeprowadzanym na wrogach, dezerterach oraz szpiegach. Imitowano w ten sposób wykonywanie wyroków sądów doraźnych. Tym samym to, co spełniało wszelkie wymogi ludobójstwa, okazywało się środkiem koniecznym do obrony żywiołu germańskiego przed jego prześladowcami i ciemiężycielami. Wierzyć i niszczyć przepełnione jest szczegółowymi informacjami na temat historii i skomplikowanej struktury aparatu terroru w Trzeciej Rzeszy. Tłumaczy się to faktem, iż podstawę publikacji Ingrao stanowi dysertacja doktorska (obroniona w 2001 r.). Ów natłok dat, nazwisk, nazw instytucji i dokumentów powoduje, że tekst w niektórych fragmentach czyta się z trudem. To materiał w dużym stopniu przeznaczony dla specjalistów i znawców dziejów hitlerowskiej Rzeszy. Być może rozprawę należało przed publikacją w języku polskim na nowo zredagować, tak by była ona „książką do czytania” dla przeciętnego odbiorcy, niezorientowanego dostatecznie dobrze w temacie. Tym bardziej że problematyka podejmowana przez Ingrao sytuuje się wśród tych, które budzą ciekawość szerszych kręgów.
Patrz też: Sławomir Buryła, Christian Ingrao, Wierzyć i niszczyć. Intelektualiści w machinie wojennej SS, Zagłada Żydów. Studia i Materiały, Nr 11 (2015), strony: 696-700